Te dwa, szalenie ciekawe kraje południowo – wschodniej Azji, doczekały się „Zielonego przewodnika” w języku polskim Michelina.
Ponieważ Święta Niepodległości nie mogliśmy spędzić w Ojczyźnie, malutki jej skrawek zabraliśmy ze sobą. Pisze Jan Dryszel urodzony niedługo po wyborach 1989 r. dwudziestopięciolatek jak II Rzeczpospolita.
W trakcie podróży po Kambodży, większość turystów odwiedza Angkor Wat. Natomiast, mało kto słyszał o kompleksie świątynnym Preah Vihear, który jest położony w górach Dangrek w północnej Kambodży.
W Phnom Penh, stolicy Kambodży, ląduję po południu. Przed zmrokiem zamierzam rozejrzeć się po mieście, w którym jestem po raz pierwszy. Chociaż hotel jest niemal w centrum, okazuje się to bardzo trudne, ponieważ rozpoczął się właśnie szczyt popołudniowego ruchu. Byłem już w wielu krajach, ale to, co dzieje się na tutejszych jezdniach i chodnikach, przekracza moje wyobrażenia.
Już drogi prowadzące do bram Angkor Thom – Wielkiego Miasta Khmerów dają przedsmak tego, co wędrowców czeka za nimi. U schyłku średniowiecza było to bowiem najludniejsze miasto świata.
Angkor Wat jest podobno największą budowlą sakralną świata, a zarazem jednym z jego cudów architektury. Pierwotnie nazywana była Brah Bishnulok lub Vrah Visnuloka, co znaczy Święta Siedziba Wisznu. Jemu bowiem, Najwyższemu Zbawicielowi – najważniejszemu z bogów hinduistów, mającemu swoją boską inkarnację Sziwę oraz ziemską Ramę, dedykował ją khmerski król Surjawarman II, wznosząc ten niezwykły kompleks w latach 1113–1150 także jako swoje mauzoleum i nie dożywając zakończenia budowy.
Tablica w językach: khmerskim, chińskim i angielskim informuje, że prace restauracyjne prowadzone są tu ze środków rządów Chińskiej Republiki Ludowej i Królestwa Kambodży. Jestem na terenie świątyni Chau Say Tevada na terenie najrozleglejszego na świecie, zespołu średniowiecznych zabytków khmerskich Angkor, znajdującego się na liście UNESCO.
a