poniedziałek, maj 06, 2024
Follow Us
wtorek, 30 listopad 2010 00:09

Akta Rajmara - Sprawa Katarzyny Bogdanow (6) Wyróżniony

Napisane przez Piotr Iwaszkiewicz
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

 

Mężczyzna cofnął się. Prawą dłoń zacisnął w pięść. Próbował zadać detektywowi cios. Był jednak zbyt wolny, albo po prostu nie miał wprawy, bo Rajmar z łatwością uniknął jego pięści, wyprowadzając jednocześnie potężny prawy sierpowy. Detektyw poczuł chwilowy ból, gdy jego ręka trafiła w kość policzkową przeciwnika, zwalając go z nóg. Trafiony padł na ziemię.

 

 

 

Szare niebo nie różniło się zbytnio swoim kolorem od asfaltu ulicy, przy której znajdował się dom Katarzyny Bogdanow. Rajmar siedział w samochodzie naprzeciw okien jej domu. Jeszcze zanim Grigorij Bogdanow opuścił jego biuro, detektyw wiedział, że jeśli chce dowiedzieć się wszystkiego musi zacząć od początku, czyli od swojej zleceniodawczyni. Lekko zaparowane szyby dość dobrze go maskowały. Na siedzeniu pasażera leżała japońska lustrzanka z dużym zoomem. Detektyw nastawił ją wcześniej na tryb serii. Jedna sekunda, dziesięć zdjęć. Detektyw przeciągnął się i ziewnął. Było wpół do piątej rano. Sterczał tu zaledwie od piętnastu minut. Wiedział, że o tej porze nic się nie wydarzy, ale uważał,  że czym wcześniej zjawi się na miejscu tym większe będzie prawdopodobieństwo, że nikt go nie zauważy.
Około wpół do szóstej zjawili się śmieciarze. Po opróżnieniu kubłów, wlekli je po chropowatym chodniku. Robili przy tym tyle hałasu, że detektyw włączył radio.
Godzinę później z sąsiedniego domu wyszedł facet z dwójką dzieci. Cała trójka była ubrana w dresy i niosła plecaki. Wsiedli do rodzinnego suva. Zanim ruszyli mężczyzna odwrócił się i pomógł zapiąć pasy dwójce chłopców siedzących z tyłu. W końcu odjechali, mijając się praktycznie o kilka sekund z mężczyzną, który wyszedł z domu Katarzyny Bogdanow. Rajmar uchwycił go obiektywem. Na pewno nie był to Paweł Bogdanow. Mężczyzna był znacznie od niego niższy. Zanim wsiadł do srebrnego Volvo v40 włożył coś do kieszeni zielonej, wojskowej kurtki model sześćdziesiąt pięć. Rajmar zdążył zrobić mu serię zdjęć. Kilka w dużym zbliżeniu, tak aby wyraźnie sportretować twarz mężczyzny. Odłożył aparat na siedzenie pasażera i ruszył za Volvo. Ulice były prawie zupełnie puste. Detektyw utrzymywał bezpieczny dystans. Jadący przed nim kierowca prowadził wyjątkowo przepisowo, honorując nawet zielone strzałki skrętu w prawo. Minęli centrum i wjechali na Grójecką, gdzie kilkakrotnie zatrzymało ich czerwone światło. Skręcili tuż przed wiaduktem, wjeżdżając na parking, znajdujący się na zapleczu Mc Donaldsa. Wnętrze Passata wypełnił zapach smażonych frytek i hamburgerów, tworzący specyficzny bukiet, który można napotkać tylko w restauracjach tej sieci. Zapach drażnił Rajmara, przypominając mu o braku śniadania. Kierowca Volvo, wysiadł z samochodu i z zapalonym papierosem w kąciku ust stał na tle ratanowego ogrodzenia kryjącego zaplecze restauracji. Zdążył wypalić kolejnego papierosa, nim na parking wjechał Mercedes, który zatrzymał się po drugiej stronie naprzeciwko Volvo. Wysiadł z niego Paweł Bogdanow, którego Rajmar rozpoznał niemal natychmiast. Wysoki, szczupły lekko siwiejący zdawał się być zupełnym przeciwieństwem faceta w wojskowej kurtce. Mężczyźni podali sobie ręce. Kierowca Volvo przestępował nerwowo z nogi na nogę, przesuwając czubkiem buta po ziemi niedopałek papierosa. Paweł Bogdanow tłumaczył coś swojemu rozmówcy, jednak z gestów jakie wykonywał, wydawało się, że stara się dyscyplinować swojego rozmówcę. Ich relacja nie wyglądała na towarzyską. Bogdanow w wyraźny sposób karcił mężczyznę.
Tuż obok detektywa zaparkowała Skoda, którą prowadził otyły facet. Samochód częściowo zasłonił detektywowi obserwowanych mężczyzn. Co prawda nadal ich widział, jednak trudno byłoby mu zrobić zdjęcie. Rajmar zastanawiał się przez chwilę, czy nie poprosić mężczyznę o przestawienie samochodu. Większość miejsc na parkingu wciąż była wolna. Zrezygnował obawiając się, że może w ten sposób zwrócić na siebie niepotrzebnie uwagę. Trzymając w ręku aparat zastanawiał się co zrobić. W końcu otworzył drzwi i opierając obiektyw o dach samochodu zrobił serię zdjęć. Schował aparat i przez chwilę stał nieruchomo udając, że rozmawia przez telefon. Co chwila spoglądał w stronę Bogdanowa. Gdy mężczyźni rozeszli się, detektyw przejrzał zdjęcia, korzystając z wyświetlacza aparatu. Koniecznie chciał odwiedzić Katarzynę Bogdanow i pokazać jej swój dzisiejszy urobek. Może w końcu wyjaśniłaby mu kilka spraw.
Gdy wydrukował zdjęcia okazało się, że nie wyszły tylko dwa. Pozostałe, około dwudziestu zdjęć, było zadowalającej jakości. Detektyw wybrał z nich cztery, które wydały mu się najlepsze. Resztę włożył do koperty, następnie zakleił ją. Nie chciał żeby zdjęcia wpadły w ręce Grigorija Bogdanowa, tak jak to które dostał od jego córki. Zamierzał co prawda mu je pokazać, jednak sam chciał zadecydować o momencie, w którym to nastąpi. Dlatego też postanowił, że kopertę zostawi u sąsiada.
Gdy podjechał pod dom Katarzyny Bogdanow, srebrne Volvo stało dokładnie w tym samym miejscu, co rano. Kiedy kobieta otworzyła mu drzwi wydawała się nad wyraz spokojna.
– Jakieś postępy w naszej sprawie detektywie? – mówiła niewyraźnie, sylabizując niemalże każdy z wyrazów.
– Chciałbym pani coś pokazać – detektyw wszedł do środka i  pokazał jej zdjęcia.
Katarzyna Bogdanow beznamiętnie przyglądała się fotografiom. Jej mętny wzrok, wydawał się prześlizgiwać po zdjęciach. Tuż za nią pojawił się facet od Volvo.
– Co tam masz kochanie ? – zapytał odbierając jej zdjęcia. Rajmar zauważył na przegubie dłoni Katarzyny ślady po nakłuciach.
Gdy mężczyzna spojrzał na zdjęcia, zerknął nieprzyjaźnie w stronę detektywa. Odłożył fotografie na stojącym w korytarzu stoliku.
– Słuchaj gnojku, miałeś wziąć dupę w troki i jeszcze na tym zarobić – syknął.
– Może i miałem. Najpierw dowiem się o co tak naprawdę chodzi. Wtedy sam zadecyduję, czy rezygnuję czy nie – Rajmar spojrzał na Katarzynę Bogdanow. Ledwie trzymała się na nogach, opierając się o ścianę. Detektyw dostrzegł stojącą w głębi korytarza walizkę.
– Wybiera się pan gdzieś ?
– Może – mężczyzna cofnął się. Prawą dłoń zacisnął w pięść. Próbował zadać detektywowi cios. Był jednak zbyt wolny, albo po prostu nie miał wprawy, bo Rajmar z łatwością uniknął jego pięści, wyprowadzając jednocześnie potężny prawy sierpowy. Detektyw poczuł chwilowy ból, gdy jego ręka trafiła w kość policzkową przeciwnika, zwalając go z nóg. Trafiony padł na ziemię. Zaraz jednak pozbierał się i chwycił stojącą tuż obok walizkę. Zamachnął się nią o mały włos nie trafiając detektywa w głowę. W ostatniej chwili Rajmar osłonił się prawą ręką, jednak ciężar walizki spowodował, że stracił równowagę i przewrócił się. Mężczyzna wykorzystał ten moment i wybiegł. Trafiając Rajmara musiał uszkodzić zamek, co spowodowało że walizka otworzyła się lekko. Wypadło z niej klika ciuchów i smycz z pękiem kluczy. Detektyw usłyszał pisk opon. Wybiegł, jednak Volvo wyjeżdżało już z osiedlowej ulicy. Gdy wszedł z powrotem do domu Katarzyna Bogdanow leżała na podłodze. Rajmar próbował ją podnieść, ale dziewczyna przelewała mu się przez ręce. Była zupełnie bezwładna. Zaniósł ją do salonu i położył na kanapie. „Cholera tylko tego mi było trzeba” zaklął pod nosem. Wyjął telefon i zadzwonił po karetkę. Wrócił do korytarza i podniósł pęk kluczy który zgubił kierowca Volvo. Gdy trzymał go w ręku zauważył, że do smyczy był przypięty również pendrive. Odpiął go i schował do kieszeni. Siadł na schodach przed domem i zapalił papierosa. Słyszał coraz głośniejszy sygnał zbliżającej się karetki.

 

a