wtorek, kwiecień 30, 2024
Follow Us
wtorek, 23 listopad 2010 00:14

Akta Rajmara - Sprawa Katarzyny Bogdanow (5) Wyróżniony

Napisane przez Piotr Iwaszkiewicz
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Przez dłuższą chwilę siedzieli w zupełnej ciszy. Grigorij Bogdanow wydawał się obojętny wobec całej sytuacji. Rajmar zaczął rozumieć, że ma do czynienia z wytrawnym graczem, który potrafi wyprzedzić ruchy przeciwnika, na tyle by w całości kontrolować sytuację i narzucać warunki. Detektyw miał nosa do ludzi, a jego przeczucia co do Grigorija Bogdanowa, wywoływały w nim niepokój.

 

Przez dłuższą chwilę siedzieli w zupełnej ciszy. Grigorij Bogdanow wydawał się obojętny wobec całej sytuacji. Rajmar zaczął rozumieć, że ma do czynienia z wytrawnym graczem, który potrafi wyprzedzić ruchy przeciwnika, na tyle by w całości kontrolować sytuację i narzucać warunki. Detektyw miał nosa do ludzi, a jego przeczucia co do Grigorija Bogdanowa, wywoływały w nim niepokój.
– Musi mi pan wybaczyć – zaczął Bogdanow, wstając z krzesła.
Rajmar obserwował go jak trzymając ręce w kieszeniach szerokim, pewnym krokiem podchodzi do okna. Mdłe światło, jakie dawała stojąca w kącie lampa, odbijało się lekkim połyskiem od jego nienagannie skrojonego garnituru. Rajmar zauważył, że Bogdanow był niewysoki, ale zbudowany dość proporcjonalnie, pomimo lekkiej nadwagi, która na pierwszy rzut oka nie była zauważalna, dzięki perfekcyjnie skrojonej marynarce.
– Jestem zwykłym biznesmenem, żyjącym w niezwykłym kraju, jakim jest Ukraina – Bogdanow odwrócił się w stronę detektywa. Wyglądał na skupionego. Rajmar obserwował go uważnie, zwracając uwagę na każdy szczegół w jego zachowaniu. Czekał na coś, jakiś gest lub tik, na cokolwiek co uczłowieczyłoby posągową aurę, jaka otaczała Bogdanowa. Niczego takiego niestety nie mógł dostrzec.
– Wasze lata dziewięćdziesiąte były oazą spokoju i praworządności w porównaniu z tym, co się dzieje obecnie w moim kraju. Słabe państwo nie potrafi zapewnić poszanowania własności. Policja tylko drażni swoją bezsilnością. Dlatego sam dbam o siebie i swoich bliskich. Prowadzenie interesów na Ukrainie wymaga prywatnej ochrony, inaczej szybko można pójść z torbami płacąc za krysze – Rajmar zauważył, że mężczyzna wyraźnie się zasępił. Lwia zmarszczka na jego czole stała się znacznie wyraźniejsza. Nie była to jednak oznaka emocji, a raczej skupienia.
– Rozumiem, że wczorajsze wtargnięcie i dzisiejsze włamanie to przejaw specyficznie pojmowanego poszanowania prawa – detektyw rozluźnił się i rozsiadł szeroko na kanapie. Chciał sprowokować Bogdanowa. Ten moment wydawał się detektywowi najodpowiedniejszy.
– Przepraszam ale niestety nie miałem wyjścia. Oczywiście należy się panu jakieś zadośćuczynienie. Mam nadzieję, że nie żywi pan urazy. W pana fachu to chyba wliczone w ryzyko zawodowe, prawda? – mężczyzna sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyjął kopertę. Położył ją na biurku, po czym usiadł na krześle.   
– Wiem, że obserwuje pan Pawła. Muszę wiedzieć, czy ma pan coś na niego. Coś co chciałby pan przekazać Katarzynie. – Grigorij Bogdanow pochylił się w stronę detektywa.  
– Nie bardzo rozumiem, dlaczego użył pan słowa „muszę”. Z natury nie jestem dociekliwy ale zazwyczaj nikt nie rozlicza mnie z mojej pracy. Poza zleceniodawcą oczywiście – Rajmar mówił spokojnie, swobodnie rozpostarty na kanapie. Bogdanow wyprostował się. Splótł dłonie i spuścił nieznacznie głowę. To pytanie wyraźnie go przyszpiliło. Rajmar miał nadzieję, że kurtyna niedomówień, za którą starał się ukryć Bogdanow, powoli zacznie opadać, pod własnym ciężarem.
- Widzi pan, zlecenie które pan przyjął, nie może być kontynuowane - mówiąc to Bogdanow podszedł do kanapy i podniósł leżącą na niej teczkę. Detektyw nie zwrócił na nią wcześniej uwagi. Mężczyzna wyjął z niej plik spiętych kartek i podał je detektywowi.
- Za kilka dni Katarzyna nie będzie mogła rozporządzać swoim majątkiem a umowa którą pan z nią zawarł zostanie unieważniona przez sąd.
Rajmar starał się ukryć zaskoczenie, gdy Bogdanow podał mu dokumenty. Trzymając je w ręku detektyw podszedł w kierunku lampy i przystanął przy niej. Zaczął pobieżnie przeglądać papiery. Pierwszym z nich był wniosek do sądu o całkowite ubezwłasnowolnienie Katarzyny. Następnym okazało się zaświadczenie lekarskie wystawione przez jedną z warszawskich poradni zdrowia psychicznego. Była dość zawiła i jak każde zaświadczenie medyczne potrzebowała fachowej wiedzy do jej zrozumienia. Dlatego detektyw jeszcze raz spojrzał na wniosek. Wynikało z niego, iż Katarzyna nie jest w stanie w sposób racjonalny rozporządzać swoim majątkiem.  Dokument podpisany został przez Griegorija Bogdanowa.
- Jako ojciec Katarzyny muszę jej pomóc  - rzucił Bogdanow.
Detektyw oderwał wzrok od papierów i położył je na biurku. Zastanawiał się, czy nie jest przypadkiem nieświadomym uczestnikiem jakiegoś przemyślnie wyreżyserowanego show w stylu ukrytej kamery. Jednak nie mógł dać po sobie poznać zaskoczenia. Wiedział, że Bogdanow obserwuje jego reakcję, tak aby dostosować taktykę do dalszego biegu wypadków. Dlatego też postanowił, że będzie milczał.
– Wiem, że mogę panu zaufać. Po prostu wykonuje pan swoją robotę. Musi pan jednak wiedzieć, że to co robi pan dla Katarzyny nie jest zwykłym zleceniem – w słowach Bogdanowa ponownie nie można było doszukać się żadnych emocji.
– Nie wiem, czy powinno mnie to obchodzić. Tak jak pan powiedział robię swoje. Nic więcej – Rajmar wiedział, że dzięki blefowi z obojętnym zleceniobiorcą, zyska trochę więcej czasu niż jako zaskoczony i przejęty rozwojem wypadków żółtodziób.
W rzeczywistości był jednak zaskoczony. Znowu był dwa kroki za rzeczywistym biegiem wydarzeń. Po raz kolejny również zdał sobie sprawę, że Katarzyna Bogdanow, a może również i jej ojciec prowadzili z nim grę, której reguł jeszcze nie rozgryzł. Może też Bogdanow był jedynie zrezygnowanym rodzicem, szukającym sposobu na ratowanie swojej córki a po części również i siebie.
- Wygląda pan na rozsądnego człowieka - rzucił Bogdanow - Dam panu czas do sobotniego wieczora. Jeśli zrezygnuje pan dobrowolnie ze zlecania i podpisze oświadczenie, że zaniecha pan dalszych czynności pod groźbą oskarżenia o nękanie i naruszenie prywatności Pawła Bogdanowa otrzyma pan dwadzieścia tysięcy dolarów. W innym przypadku gdy umowa zawarta z Katarzyną zostanie unieważniona przez sąd dostanie pan jedynie zwrot wydatków czyli prawie nic. Zostawiłem panu dwa dni na podjęcie decyzji. To dużo. Znajdzie mnie pan w hotelu Victoria.
Bogdanow podszedł do lezącej na kanapie teczki i schował do niej dokumenty. Bez słowa wyszedł z mieszkania. Rajmar słyszał jak wraz z dwójką towarzyszących mu ludzi schodzi po schodach. Po chwili otworzył lekko żaluzje i dostrzegł, że mężczyźni wsiedli do terenowego BMW, na ukraińskich tablicach rejestracyjnych. Gdy samochód odjechał, Rajmar rozejrzał się po pokoju. Jego wzrok zatrzymał się na leżącej na biurku kopercie, którą zostawił Bogdanow. Podszedł i rozerwał ją.
W środku znajdowały się pieniądze. Banknoty obejmowała bankowa banderola, na której widniała kwota dziesięciu tysięcy złotych.Detektyw rozejrzał się po podłodze, na której wciąż walało się cześć teczek. Przez głowę przebiegła mu myśl, że nadal będą tam leżeć, bo przez kilka kolejnych dni będzie zajęty, zleceniem jakie otrzymał od Katarzyny Bogdanow. Sprawę prowadzić będzie jednak zupełnie inaczej niż pierwotnie zamierzał. Miał dziwne przeczucie, że w całej sprawie nie chodzi o małżeńską zdradę, jakiej rzekomo według jego zleceniodawczyni dopuścił się Paweł Bogdanow, który nawet nie wiadomo kim tak naprawdę jest. Tym bardziej miał gdzieś sąd i unieważnienie umowy. Zwłaszcza, że z Katarzyną nie zdążył jej nawet podpisać.

a