środa, maj 01, 2024
Follow Us
wtorek, 08 kwiecień 2014 07:52

Nie zabijajmy radości edukacji

Napisane przez Gazeta Finansowa / Polska The Times
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Debata przeprowadzona przez dziennik Polska The Times „Rządowa reforma podręcznikowa - plusy i minusy" dowiodła, że reforma, która wprowadza jeden darmowy podręcznik dla uczniów pierwszych klas, stała się źródłem mnóstwa kontrowersji. Poniżej publikujmy zapis debaty. Pełny materiał można przeczytać na stronie internetowej dziennika.

Czy według Państwa ta reforma ma więcej zalet czy wad?


Jarosław Matuszewski, Polska Izba Książki: Ta reforma przewiduje, że już w tym roku wejdzie do użytku bezpłatny podręcznik dla pierwszych klas. Emocje wzbudza fakt, że będzie on darmowy - do tej pory ciężar kosztów tych podręczników ponosili w pełni rodzice. Widać, że ta nowa idea się podoba, w Sejmie poparli ją wszyscy posłowie. Ale gdy przyjrzymy się jej szczegółom, to właściwie wszyscy są przeciw. Główny zarzut: czemu pozbawiamy nauczycieli możliwości wyboru podręcznika. Nie rozumiem, czemu dziś rezygnujemy z czegoś, co jest przywilejem demokracji i co wypracowaliśmy sobie przez ostatnie lata. Przecież w Europie zaledwie kilka krajów zrezygnowało z możliwości wyboru podręcznika. Wydawcy od dawna mówią, że ta reforma zniszczy rynek księgarski. Według szacunków po jej wejściu w życie 1,8 tys. księgarni na nieco ponad 2 tys. będzie mieć problemy.


Ewa Masny, Związek Powiatów Polskich: Jako samorządowcy nie obawiamy się, że pojawią się jakieś komplikacje z wprowadzaniem darmowych podręczników. Na nas spadnie obowiązek realizacji tej reformy, ale dostaniemy dotację z ministerstwa z jasnym przeznaczeniem. Edukacją w Polsce zajmują się głównie starostowie. Nasz związek zrzesza ponad 4 tys. starostów i naprawdę nie słyszymy z ich strony narzekań, wiem, że oni dadzą sobie radę. Fakt, że darmowy podręcznik wchodzi w pierwszej kolejności do najmłodszych klas, jest naturalny. Nauczyciele, którzy w nich uczą, są najbardziej elastyczni, najlepiej przygotowani do wprowadzania nowości. To są bardzo kreatywni nauczyciele - i nowy podręcznik jest właśnie dla nich. Rolą reformy nie jest troszczyć się o los księgarzy i wydawców, lecz pomagać nauczycielom i rodzicom uczniów.

 

Dorota Dziamska, Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców: Edukacja na całym świecie kosztuje. Kluczową kwestią jest organizacja wydatków z tym związanych. Od 1999 r. mamy kolejne zmiany w systemie edukacji. Już wtedy popełniono pierwszy błąd, gdyż nie dopilnowano, by podręczniki dla uczniów zostały oparte na właściwej podstawie naukowej i wyprowadzono z niej prawidłową strategię uczenia. Zgadzam się, nauczyciele klas początkowych są elastyczni i dobrze przygotowania do wykonywania swych obowiązków - ale nie aż tak, by pracować z pomocą jednego podręcznika. Jako rodzice mamy prawo domagać się, by nasze dzieci były uczone w oparciu o właściwe podstawy programowe. Tymczasem to, czego już się dowiedzieliśmy o podręczniku, który ma opracować autorka MEN-owskiego podręcznika Maria Lorek, nie daje nam takiej gwarancji. Nie mam żadnych podstaw do tego, by sądzić, że napisany przez nią podręcznik będzie prawidłowy. Jej wcześniejsze dokonania sugerują, że będzie ona w tym podręczniku stosować język jakby z Konopnickiej - nieprzystający do współczesności.


Krzysztof Baszczyński, Związek Nauczycielstwa Polskiego: Dyskusja o darmowym podręczniku trwa od dawna, ale z niej wynika, że ci, którzy zabierają w niej głos, tak naprawdę nie przeczytali przyjętej przez Sejm ustawy. Wynika z niej bowiem, że rząd będzie miał prawo do wydawania podręczników z pominięciem istniejących procedur. To jest najgroźniejsze w tym projekcie. Wcześniej Ministerstwo Edukacji samo zdecydowało, że podręczniki muszą być zatwierdzone przez rzeczoznawców oceniających je pod względem dydaktycznym, merytorycznym, językowym. Teraz tego nie będzie. I nie będzie to dotyczyć tylko klas pierwszych - przyjęta ustawa dopuszcza wydawanie przez rząd podręczników dla wszystkich roczników. Oznacza to, że każdy kolejny rząd będzie mógł pisać własne podręczniki szkolne zgodne z własnym programem politycznym, czyli wpisać do niego własną interpretację tak drażliwych kwestii jak stosunek do aborcji czy gender. Mówiąc krótko - nikt nie jest przeciwko darmowemu podręcznikowi, ale ten program musi być postawiony na nogach, a nie na głowie.


Zygmunt Puchalski, Społeczne Towarzystwo Oświatowe: Mam sporo obaw związanych z nowym podręcznikiem. Przede wszystkim związanych z brakiem konkurencji dla niego - bo brak konkurencji zagraża brakiem jakości. Narzucanie jednego podręcznika jest poza tym niezgodne z ustawą, która daje nauczycielowi prawo do wyboru książek, z których uczy. Ustawę dotyczącą darmowego podręcznika napisano bardzo pośpiesznie i w mojej ocenie jest to przykład psucia państwa. Każdy, kto uczy w szkole, będzie z nieufnością podchodził do podręcznika napisanego bardzo szybko, w trzy, cztery miesiące. Przecież do tej pory obowiązujące podręczniki powstawały przez kilka lat. Poza tym obawy budzi kwota dotacji, którą MEN przeznaczy na podręczniki - może się okazać, że będzie ona niewystarczająca.

a