7 czerwca, pierwszy dzień po długim weekendzie, przyniósł dalsze osłabienie złotego na giełdach walutowych. Dolar kosztuje już 3,46-3,47 zł, funt brytyjski przekroczył nieco poziom 5 zł, zaś frank szwajcarski wart jest ok. 3 zł.
{jumi [*4]}Jedynie za euro płacimy 4,15-4,16 zł – a więc na podobnym co ostatnio poziomie. Ostatnie wydanie newslettera firmy doradczej Home Broker (HB) ocenia, że dzieje się tak z powodu sytuacji na Węgrzech. Rozgrywka polityczna w tym kraju, w ramach której ze strony rządowej pojawiło się ostrzeżenie przed możliwą powtórką w tym kraju greckiego scenariusza (czyli de facto pojawienie się groźby niewypłacalności) stała się nieoczekiwanie kluczowym wydarzeniem w skali globalnej. Przypomnijmy – twierdzą analitycy HB - że konsekwencje tego mogą być dwojakiego rodzaju. W pierwszym względzie chodzi o ewentualną niewypłacalność części krajów, która pociągałaby za sobą straty dla instytucji finansowych i byłaby dla nich poważnym ciosem po kryzysie z 2008 r. W drugim aspekcie — o wpływ złego stanu finansów publicznych i konieczności walki o ich poprawę na ożywienie gospodarcze.
Analitycy stopniowo już zaczynają obniżać prognozy wzrostu dla amerykańskiej gospodarki. Pojawiają się ostrzeżenia, że coraz bardziej realny staje się scenariusz zakładający cofnięcie się koniunktury po okresie poprawy, związanej przede wszystkim z efektem niskiej bazy porównawczej. W dodatku, jak zauważa HB, cała sytuacja najmocniej na razie odbija się na posiadaczach kredytów walutowych. Frank szwajcarski znów kosztuje 3 zł i co gorsza nie widać na razie symptomów zakończenia ruchu w górę. Takie zachowanie szwajcarskiego pieniądza to jednak szansa dla tych, którzy myślą o zadłużeniu się w walucie.
{jumi [*9]}
