piątek, maj 10, 2024
Follow Us
poniedziałek, 05 listopad 2012 10:14

Rewolucja, której nie będzie?

Napisane przez Adrian Ponikiewski / Gazeta Finansowa
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Liberalizacja polskiego rynku usług pocztowych to proces, który został wymuszony przez Unię Europejską. Decydenci przez lata odwlekali uwolnienie usług pocztowych, a przygotowywane regulacje zostawiają najbardziej atrakcyjną finansowo część rynku w gestii Poczty Polskiej. Oszczędności, których oczekiwał biznes, mogą okazać się przez to znacznie mniejsze.

Poczcie wyrosła konkurencja

Ile jest wart polski rynek pocztowy? Według ostrożnych wycen – 5 do 6 mld zł. Około połowy przychodów generują usługi, związane z dostarczaniem przesyłek o wadze poniżej 50 gramów. Dzięki liberalizacji o ten kawałek tortu będą mogły swobodnie rywalizować z Pocztą Polską firmy prywatne. Tak naprawdę dzieje się to już teraz – blaszki i notesy dociążające listy to wybieg, służący złamaniu monopolu państwowego przedsiębiorstwa. Bez dociążania prywatni operatorzy będą mogli oferować jeszcze bardziej konkurencyjne ceny.
Na razie trudno oszacować, jak bardzo skurczy się udział Poczty Polskiej w rynku. Na pewno obrona dotychczasowej pozycji w sektorze przesyłek poniżej 50 gramów nie będzie łatwa dla giganta. Poczta Polska, mimo uprzywilejowanej pozycji, doczekała się mocnych konkurentów. Intensywnie reklamujący się InPost próbuje podbić rynek paczkomatami. Z kolei działający od niedawna Speedmail skutecznie pozycjonuje się jako operator dla biznesu, kierując swoją ofertę przede naprawdę atrakcyjne, a klienci mogą liczyć na szeroką gamę nowoczesnych usług.

Oszczędności? Nie wszędzie

Czy zatem firmy mogą już liczyć oszczędności w budżetach, które nastąpią dzięki realnej konkurencji operatorów? Nie do końca. Wszystko z powodu regulacji, szykowanych przez rząd. Oddają one dobrze nastawienie polityków – i to wcale nie wyłącznie rządzącej koalicji – do demonopolizacji sektora pocztowego. Najkrócej mówiąc: robimy to, bo Unia nam każe, ale tak, by nie skrzywdzić państwowego operatora. I rzeczywiście, planowane rozwiązania nie wykraczają ani na trochę poza minimum, które jest unijnym wymogiem. Dlatego też znaczną część drugiej połowy tortu – przesyłki za potwierdzeniem odbioru oraz dostarczanie emerytur i rent – pozostanie w wyłącznej gestii tzw. operatora wyznaczonego. Co najmniej przez kilka lat będzie nim Poczta Polska.
Dla przedsiębiorców to zła wiadomość. Każdy list do sądu, pismo związane z postępowaniem egzekucyjnym, nie mówiąc o zdecydowanej większości korespondencji urzędów i instytucji publicznych – na wszystko to Poczta Polska zachowa monopol. I, jak się nietrudno domyślić, nie będzie się kwapiła do obniżenia cen.

Kontrowersje nie wygasną

Organizacje biznesowe protestują, ale wątpliwe, czy ten głos wpłynie na kształt szykowanej ustawy. Na „wolne żarty" z wolnego rynku wskazał w publikacji zamieszczonej na łamach „Rzeczpospolitej" prezes KIG Andrzej Arendarski, z kolei PKPP Lewiatan zorganizował debatę poświęconą zmianom w prawie. Na razie jednak ani Urząd Komunikacji Elektronicznej, ani Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji nie chcą ograniczać przywilejów obecnego monopolisty. Wygląda więc na to, że batalia o wolny rynek usług pocztowych wcale się nie zakończy z początkiem przyszłego roku, bo nowe przepisy będą kontrowersyjne.

 {jumi [*9]}

a