środa, maj 01, 2024
Follow Us
czwartek, 12 listopad 2020 11:53

Depresja w pandemii - spadek energii, bezsenność, słaba pamięć Wyróżniony

Napisał
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Wykształciliśmy w sobie stereotyp, że korzystanie z pomocy lekarza psychiatry jest równoznaczne z chorobą psychiczną wymagającą leczenia zamkniętego Wykształciliśmy w sobie stereotyp, że korzystanie z pomocy lekarza psychiatry jest równoznaczne z chorobą psychiczną wymagającą leczenia zamkniętego mat.pras

Lęk i poczucie izolacji, które towarzyszą nam sukcesywnie od dłuższego czasu powodują, że nasz organizm działa w stanie stałego napięcia. Produkujemy za dużo kortyzolu, adrenaliny i noradrenaliny mówi psycholog Szymon Niemiec z Poradni Zdrowia Psychicznego Harmonia.

Jak wynika z badań sondażowych przeprowadzonych przez Kantar na zlecenie Grupy LUX MED, dotyczących wpływu pandemii wywołanej koronawirusem SARS-Cov-2 na społeczeństwo co czwarta osoba, zapytana o pogorszenie nastroju, w czasie od marca 2020 roku, odpowiedziała twierdząco. Polacy zaobserwowali u siebie także inne objawy depresji. Większość z nich, nie zamierza konsultować ich ze specjalistą.

Według odpowiadających, również jedna na cztery osoby odczuwa spadek energii. 17 proc. wszystkich respondentów zmaga się z bezsennością, 13 proc. z trudnościami z koncentracją, a 9 proc. ma kłopoty z pamięcią.

Co niepokojące, zaledwie 18 proc. osób, które dostrzegły u siebie takie objawy, mogące świadczyć o rozwijającej się depresji, skonsultowało je ze specjalistą. Aż 65 proc. z nich, nie zamierza skonsultować swoich dolegliwości z psychiatrą lub psychologiem w ciągu najbliższych sześciu miesięcy.

Mgr Szymon Niemiec, psycholog z Poradni Zdrowia Psychicznego Harmonia wyjaśnia, dlaczego pomimo odczuwalnych objawów depresji nie chcemy skonsultować ich z lekarzem.

-Wykształciliśmy w sobie stereotyp, że korzystanie z pomocy lekarza psychiatry jest równoznaczne z chorobą psychiczną wymagającą leczenia zamkniętego. Pokutuje w nas obraz szpitala psychiatrycznego, w którym pacjenci są ubezwłasnowolnieni i szprycowani lekami, bo stanowią zagrożenie dla siebie i innych. Zapominamy, a w zasadzie nie nabywamy w drodze edukacji wiedzy o tym, że o psychikę trzeba dbać tak samo jak o ciało. Kiedy boli nas serce idziemy do kardiologa. Zatem kiedy boli nas „dusza”, czyli nasza psychika, powinniśmy udać się po pomoc. Na szczęście od pewnego czasu lekarze i organizacje pomocowe robią wiele by przekonać polskie społeczeństwo, że depresja, podobnie jak inne zaburzenia nastroju nie jest po prostu fanaberią, ale poważną chorobą.

Według eksperta samotność ma ogromny wpływ na nasze zdrowie psychiczne. Pandemia COVID-19 i wprowadzany w związku z nią lockdown oraz ograniczenie kontaktów międzyludzkich może spowodować wzrost stanów depresyjnych. Po naszych przodkach odziedziczyliśmy „stadność”, a więc naturalną tendencję do gromadzenia się i kontaktów społecznych. Ich sztuczne ograniczanie źle wpływa na naszą psychikę. Destabilizuje procesy poznawcze i uniemożliwia nam wchodzenie w relacje – których celem jest potwierdzenie i wartościowanie naszych zachowań.

- Przede wszystkim lęk i poczucie izolacji, które towarzyszą nam sukcesywnie od dłuższego czasu powodują, że nasz organizm działa w stanie stałego napięcia. Produkujemy za dużo kortyzolu, adrenaliny i noradrenaliny. Taki koktajl hormonalny w organizmie powoduje dalekosiężne skutki i może negatywnie odbić się na naszym zdrowiu. Warto tutaj podkreślić, że wpływ długotrwałego stresu na nasze życie i zdrowie jest dobrze zbadany i to, co obserwujemy obecnie można śmiało opisać stanem permanentnego pobudzenia organizmu. Taki stan na krótką metę może działać pozytywnie, na przykład stymulując nas do działań ochronnych. Natomiast na dłuższą metę nas wykańcza – odbierając nam siły i uniemożliwiając odpoczynek – mówi psycholog Szymon Niemiec z Poradni Zdrowia Psychicznego Harmonia.

W badaniu respondenci zostali również zapytani, czy od marca 2020 roku wzrosła częstotliwość korzystania przez nich z używek takich jak alkohol, papierosy, środki psychoaktywne. 16 proc. Polaków częściej sięgało po papierosy, 7 proc. po alkohol, a 1 proc. przyznaje, że częściej korzystało ze środków psychoaktywnych. W badanej grupie, 11 proc. mężczyzn częściej sięgało po alkohol, wśród kobiet jest to zaledwie 4 proc.

Według eksperta lęk przed wirusem czy też stres związany z obecną sytuacją może powodować wzrost korzystania z używek.

- Sięganie po używki zawsze jest związane z emocjami. To w jaki sposób korzystamy w używek bezpośrednio wiąże się z tym jak radzimy sobie z przeżywaniem emocji. Zwiększony poziom lęku, działanie w stanie permanentnego stresu i przebodźcowanie informacjami negatywnymi, od których trudno jest uciec to bez wątpienia stymulatory zwiększonego korzystania z używek. Jeżeli dołożymy do tego ograniczenie możliwości ekspresji emocjonalnej, poprzez odebranie możliwości interakcji społecznych – otrzymamy prawdziwie zabójczy „koktajl”. Nie da się jednoznacznie wskazać, co bardziej pcha nas w objęcia używek. Moim zdaniem jest to bardzo indywidualna właściwość każdej osoby. Jestem jednak przekonany, że w obecnej sytuacji, oba czynniki są równie groźne i konieczne jest kontrolowanie ich wpływu na nasze społeczeństwo – mówi mgr Szymon Niemiec, psycholog z Poradni Zdrowia Psychicznego Harmonia.

Badanie zostało przeprowadzone przy zastosowaniu techniki CATI wykonane na próbie reprezentatywnej w II połowie października 2020 r.

a