sobota, październik 05, 2024
Follow Us
środa, 06 październik 2010 15:57

Kościół w Polsce? Wyróżniony

Napisane przez Jan Fabiusz Wróbel
Oceń ten artykuł
(3 głosów)
Jan Fabiusz Wróbel Jan Fabiusz Wróbel mat. prom.
Kontrowersje wybuchły z nową siła po sobotnim kongresie „Nowoczesnej Polski" J. Palikota. Palikot używał w sobotę języka który miał ożywić jego słuchaczy - agresji i frazesów. Jednak gdy wyrzuci się retorykę, zostaje kilka postulatów do których można się rzeczowo odnieść.

1.Zlikwidowanie Funduszu Kościelnego.

Na początek prztyczek w stronę oburzają{jumi [*4]}cych się katolików, uznających obowiązek państwa w utrzymywaniu Kościoła. Fundusz Kościelny powstał w 1950, po konfiskacie majątków Kościelnych, w ramach rekompensaty za zlikwidowanie źródła utrzymania. Logiczne jest, że na obecnym poziomie zaawansowania prac Komisji Majątkowej, pomysł ten traci rację bytu. I nie wynika to z niechęci do instytucji Kościoła. Cóż złego byłoby w tym, żeby Kościół, mając teraz ku temu możliwości, czerpał natchnienie ze swoich gospodarnych przodków? Zakon Cystersów, lat temu kilkaset, nie potrzebował stałych subwencji od książąt. Mnisi własną pracą utrzymywali siebie, często pomagając okolicznym mieszkańcom. Nie potrzebowali państwowych pieniędzy do organizowania działalności charytatywnych. Kościół dziś powinien zadać sobie, retoryczne myślę, pytanie. Czy działalność charytatywna ma na celu rozwijanie w parafianach odruchów obywatelskich i chrześcijańskiego miłosierdzia, czy też ma być realizowana poprzez dodatkowe obciążanie rządowych wydatków socjalnych?

2. „Darmowa" antykoncepcja.

Na początek krótki sprzeciw wobec używania przez polityka słowa „darmowy". Znaczy to tyle, że z podatków - a więc z naszych pieniędzy. I to właściwie mogłoby zakończyć dyskusję o tym pomyśle (czemu państwo ma płacić za przyjemność seksualną swoich obywateli?). Jest jednak argument wart rozpatrzenia – „darmowa' antykoncepcja zapobiega niechcianym ciążom. Wielka Brytania posiada refundacje środków antykoncepcyjnych – a liczba aborcji mimo to wzrasta... Dlaczego? Absurdem byłoby twierdzić, że ktoś zachodzi w ciąże ze względu na brak pieniędzy na zabezpieczenie. Prowadzić do tego mogą dwa zachowania - niewiedza lub nieodpowiedzialność (żeby nie powiedzieć głupota) zainteresowanego. O ile na pierwszy problem państwo może odpowiedzieć porządną kampanią informacyjną, o tyle drugi problem może być zniwelowany tylko przez samokontrolę. Żadnego jednak z nich nie załatwi darmowa antykoncepcja – problem nie leży w braku funduszy.

3.Redundacja In vitro.

Ten spór często jest sprowadzany na tory moralności. W sejmie kłótnia dotyczy tego, kto na ten zabieg powinien mieć pozwolenie. Małżeństwa, samotne matki? Jedno trzeba jednak podkreślić - prawo nie zabrania tego zabiegu, problem jest tylko w jego dostępności. Odpowiedź lewicy leży w refundowaniu tego zabiegu przez NFZ. Spór zaczyna więc dotyczyć tego, za co chcemy płacić bezpośrednio, a na co mamy się składać do wspólnej puli. Ja byłbym za zmniejszaniem udziału wydatków socjalnych w budżecie, w tym na służbę zdrowia. Ograniczeniem refundacji do najniezbędniejszych zabiegów, także tych nie ratujących życia, ale szalenie istotnych (np. poważna choroba oczu). Nie ma niestety miejsca na in vitro : jest to operacja która w żaden sposób nie jest konieczna do przeżycia, nie jest to też nawet metoda leczenia bezpłodności. Każdy z potrzebujących może iść do sierocińca i adoptować dziecko, może też wybrać drogę sztucznego zapłodnienia. Jednak ten wybór, w który nie mam zamiaru ingerować, jest ich własnym pragnieniem.

4.Religia w szkołach

Kolejnym dowodem na silną pozycję Kościoła miałaby być, według antyklerykałów, obecność religii w szkołach. Tutaj określenie „niezbędności" jest zdecydowanie trudniejsze. Szkoła, w tym państwowa, musi wychodzić częściowo naprzeciw oczekiwaniom rodziców. Każdy z nich płaci na edukację swojego dziecka, i o ile musi iść na różne kompromisy, o tyle ma prawo do własnej wizji co ich dziecko ma wiedzieć po zakończeniu liceum. Nie powinno być przymusu i nie powinno uwzględniania się tych dobrowolnych zajęć na świadectwie (Kościół może tu zorganizować własny system dyplomów, uznawanych np. przy bierzmowaniu). Niemniej jednak szkoła nie może działać przeciwko rodzicom. Wiele osób może protestować, że płaci na przedmiot w którym nie widzi sensu, jednak tak działa państwowa edukacja. To musi tak działać – państwo zapewniać będzie te przedmioty, które władze oświatowe i wielu rodziców uważają za konieczne, nawet jeśli nie ma tu jednomyślności. Dla sceptyków tego mechanizmu, zostaje tylko w pełni sprywatyzowane szkolnictwo, gdzie każdy będzie wysyłał dziecko do takiej szkoły, która w pełni spełni jego oczekiwania.

Celowo pominąłem tu spór o uczestnictwo duchownych na uroczystościach państwowych. Rozumiem, że chodzi tylko o święta „świeckie". Jednakże, czy na uroczystościach „Solidarności" mamy zapomnieć o kapelanach ruchu? Czy na państwowych obchodach Powstania Warszawskiego duchownym ma być wstęp wzbroniony? Czy mamy nie zważać na to, że wśród sygnatariuszy Konstytucji 3 maja, byli księża?

{jumi [*7]}

a