Według nich niedawno ogłoszony projekt ustawy reprywatyzacyjnej, prezentowany przez wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, bezpowrotnie pozbawia ich możliwości uzyskania choćby częściowego zadośćuczynienia za doznane krzywdy.
Co więcej, jak możemy dowiedzieć się z komunikatu Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego, „w projektowanej ustawie zostaliśmy zrównani (!) z takimi kategoriami jak zdrajcy Narodu, wrogie elementy i osoby, które odstąpiły od narodowości podczas wojny, a którym to osobom (co jest zrozumiałe) projekt nie przyznaje żadnych rekompensat”.
PTZ wyraża zdziwienie takim postawieniem sprawy w projekcie, tym bardziej, że jego środowisko jest „znane ze swojego patriotyzmu” i „aktywnej pomocy AK w czasie wojny” czy walki z komunistyczną dyktaturą po wojnie i nie wiadomo, „czym zasłużyło na takie traktowanie?”
Cała ta sprawa jest złożona i zawiera drugie, trzecie, a może i dziesiąte dno. Z jednej strony od dekretów komunistycznych władz zainstalowanych w naszym kraju dzięki pomocy sowieckich bagnetów, odbierających dotychczasowym właścicielom wielowiekową często własność, minęło już ponad 70 z górą lat. Przez ten czas ich nieruchomości były sprzedawane nowym osobom, zostały zagospodarowane na cele nie - rolnicze (np. na drogi, szlaki kolejowe, budowę miast, osiedli, zakładów przemysłowych itd.), a część pozostała nieużytkami, znajdującymi się w gestii państwowej Agencji Nieruchomości Rolnych.
W wyniku możliwości prawnych po 1989 r. część z tych nieruchomości została odzyskana i to - nierzadko w całości, przez dawnych właścicieli, a najczęściej ich spadkobierców - na drodze cywilno-prawnej. Chodziło przy tym - paradoksalnie - o wykazanie w sądzie, że dana nieruchomość została przejęta przez państwo z naruszeniem dekretów reformie rolnej, o nacjonalizacji przemysłu czy tzw. dekretu Bieruta obowiązującego na terenie Warszawy. Bowiem komuniści postępowali według własnego widzimisię, i często nie przestrzegali nawet wydanych przez siebie „praw”.
Tymczasem, według PTZ, projektowana ustawa proponuje rekompensaty „tylko tym osobom, których mienie zostało przejęte z naruszeniem prawa, a i to tylko tym z nich, które nie otrzymały żadnego świadczenia z tzw. ustawy zabużańskiej (!) lub też zwrotu jakiegokolwiek (choćby najmniejszego) gruntu z ogółu przejętych przez państwo, lub też wypłaty choćby najmniejszego odszkodowania za jakiś fragment przejętego mienia”.
Ponadto „zaistnienie któregokolwiek z tych zdarzeń eliminuje określoną osobę całkowicie z grona osób uprawnionych do rekompensaty”. Co więcej taka eliminacja dotyczy również tych osób, które w obecnym stanie prawnym mogą w pełni dochodzić swoich praw.
Wiceminister Jaki przedstawiając projekt, uzasadniał ograniczenia kręgu osób, które mogą skorzystać z 20-proc. rekompensat za odebrane przez komunistów nieruchomości, m.in. obecnymi możliwościami finansowymi państwa, które na ten cel w najbliższych latach miałoby wyasygnować sporo, bo ok. 15-20 mld zł (wielkość państwowego Funduszu Reprywatyzacyjnego, z którego można by czerpać środki na rekompensaty, szacuje się obecnie na 3-4 mld zł).
Czy poszerzenie kręgu uprawnionych do rekompensat o ziemian, którym odebrano nieruchomości rolne o pow. powyżej 50 ha, stanie się dla ustawodawcy zadaniem niewykonalnym pokaże czas. Z pewnością jednak będzie to temat chętnie poruszany przez środowiska dawnych ziemian podczas zapowiedzianych przez wiceministra konsultacji społecznych dotyczących projektu wspomnianej ustawy.