środa, maj 01, 2024
Follow Us
×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 98.
środa, 15 luty 2012 13:58

Stary wspaniały świat Wyróżniony

Napisała
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Stary wspaniały świat fot. Łukasz Zaranek

Bazar na Kole na warszawskiej Woli to nie jest zwykły targ staroci. To raczej zjawisko. A jeszcze bardziej – kawałek starego, wspaniałego świata. 

Targ staroci dla wielu osób może brzmieć co najmniej mało zachęcająco lub wręcz nieapetycznie. Tymczasem bazar na Kole to jedno z tych magicznych miejsc w stolicy, które przenosi nas do innego świata. Czy lepszego – trudno powiedzieć. Ale na pewno zupełnie innego od tego, który widzimy na co dzień.

W miejscu, gdzie jeszcze 250 lat temu szlachta polska zjeżdżała się na wybór nowego króla, obozując czasami kilka tygodni na błoniach wolskich, w chwili obecnej całkiem dobrze prosperuje bazar na Kole. Jego oficjalny adres to Obozowa 99, ale usytuowany jest na powierzchni, którą ogranicza murowane i częściowo druciane ogrodzenie wzdłuż ulic: Obozowej, Ciołka, Newelskiej i ks. Janusza.

W dni powszednie dominują tu produkty spożywcze - warzywa, owoce, nabiał, wędliny i mięso, choć można zaopatrzyć się również w obuwie, garderobę i galanterię. Dwa razy w tygodniu – we wtorki i piątki - od samego rana do wczesnych godzin popołudniowych na bazar zjeżdżają mieszkańcy podwarszawskich wsi i miasteczek, oferując świeże warzywa i owoce. Stali bywalcy bazaru dobrze wiedzą, przy którym stoisku ustawić się do kolejki. Wiadomo bowiem, kto ma najlepszą kapustę kiszoną, a kto jajka od szczęśliwych i prawie wolnych kur. Podobno najtaniej zakupy można zrobić w piątki w południe, kiedy to handlujący, nie chcąc zabierać z powrotem niesprzedanych płodów rolnych, chętniej przystają na niższą cenę. To tu chwalebny zwyczaj targowania się jest wciąż żywy i chętnie kultywowany.

W sobotę po południu, kiedy znikają stanowiska rolno-spożywcze, plac handlowy przy Obozowej zmienia się nie do poznania. Wówczas gromadzą się tam osoby oferujące dosłownie wszystko, co można spieniężyć. Przybywają tu już w piątek wieczorem – tak, aby zająć jak najkorzystniejsze miejsce na dzień następny. Warunek jest jeden – sprzedawane przedmioty powinny być "ugryzione zębem czasu".

W sobotę i w niedzielę w pobliżu bazaru bardzo ciężko jest zaparkować. I choć wiele z oferowanych rzeczy to przedmioty obtłuczone, używane bądź zakurzone, to każdy może tu znaleźć coś dla siebie. Możemy wybierać spośród stylowych, nie zawsze kompletnych mebli, albo różnych części do roweru, czy nawet z przedwojennych akcesoriów kuchennych. Zobaczymy wszystkie rodzaje starych lamp: popularne naftowe, rzadziej spotykane karbidowe, dorożkarskie, kolejarskie i rowerowe, aż po bardziej współczesne elektryczne. Na niektórych stoiskach zaopatrzyć się można w zegary i zegarki, młynki do kawy, samowary, maszyny do szycia - przedmioty niejednokrotnie pamiętające jeszcze zabory.

Kiedy byłam tam po raz pierwszy, zastanawiałam się, po co właściwie idę na ten targ staroci. Tymczasem niemal na każdym stoisku czy choćby na chodniku można tu dostrzec coś niesamowitego. Nie trzeba zresztą nic kupować – samo oglądanie dostarcza mocniejszych i trwalszych wrażeń niż wizyta w niejednym nowoczesnym muzeum.

Nie byłoby jednak bazaru na Kole, gdyby nie ludzie. Zarówno sprzedający, jak i kupujący. Każdy z nich ma swoją historię. Można tu także spotkać krewnych słynnych niegdyś osobistości. A rozmowy między ludźmi są jakby żywcem wzięte z dawnych czasów. -Ma Pan może pocztówkę z Pałacem Kultury?- zapytałam jednego ze sprzedawców. - A to on stoi jeszcze? - odpowiedział kpiącym pytaniem handlujący starszy pan i wraz z kolegą roześmiał się ze swojego dowcipu.

 

Dobra rada: Jeśli zdecydujemy się na zakupy na warszawskim Kole, warto wcześniej zapoznać się z szacunkowymi cenami interesujących nas przedmiotów lub poprosić o pomoc kogoś doświadczonego. I pamiętać o żelaznej zasadzie, że bez targowania się, nie ma udanych łowów!

{jumi [*8]}

a