Bez niespodzianek – tak można podsumować eurowybory w polskim wymiarze. Sondaże, wskazujące na remis, okazały się w tym przypadku wiarygodne. Frekwencja, tradycyjnie niska, mogła być miłym zaskoczeniem, gdyż niektóre ośrodki prognozowały, że nie przekroczy nawet 20 procent. Większość osób, która poszła do urn – poza głosowaniem na przyszłość Unii Europejskiej znalazła się tam z powodu: plebiscytu politycznego, okazji do zamanifestowania niezadowolenia z władzy, dania prztyczka w nos politycznemu establishmentowi... I tak w ławach Parlamentu Europejskiego zabraknie kilku osób, które z pewnością wykonałyby tam dobrą robotę.