Aktualnie na rynku jest bardzo duża podaż działek. Niestety właśnie ze względów na braki miejscowych planów są to głównie działki o pow. ponad 3 tys. mkw. a więc dość drogie ze względu na dużą powierzchnię. - Choć stawki transakcyjne niektórych działek spadły w stosunku do okresu „bańki cenowej" o ok. 40 proc., nie przekłada się to w żaden sposób na ceny ofertowe i niektóre działki "stoją" w ofercie nawet po 2 -3 lata - twierdzi Leszek Hardek, toruński pośrednik.
Zdaniem Łukasza Gilisa z podwarszawskiego Milanówka, lokalizacja jest dopiero drugim kryterium wyboru domu lub działki. Na pierwszy plan wysunęła się cena. - Klienci widzą spadek cen i oczekują ich wzrostu, więc poszukują niedrogich nieruchomości tzw. okazji i kupują, aby w przyszłości na nich zarobić, a nie koniecznie budować dom - twierdzi Gilis.
Niemal wszyscy pośrednicy wskazują na zainteresowanie klientów działkami o pow. maks. 1 tys. mkw. Jeżeli są to grunty w mniejszych miejscowościach klienci oczekują, że zapłacą za mkw. co najwyżej kilkadziesiąt złotych, zaś w pobliżu wielkich miast skłonni są zapłacić nie więcej niż 200 - 250 zł za metr kwadratowy gruntu budowlanego.
Natomiast, jak wynika z sondy PFRN, "idealny" dom ma pow. ok. 200 mkw., jest budynkiem wolnostojącym na działce do 1 tys. mkw. i kosztuje nie więcej niż 300 - 600 tys. zł w zależności od lokalizacji - O takie oferty jednak trudno. Domy są również mocno przeszacowane i niektóre oferty muszą czekać 2 - 3 lata, żeby zostały sprzedane - twierdzi Leszek Hardek.
- Jednakże w dobie rosnących kosztów utrzymania nieruchomości, posiadanych zasobów finansowych czy możliwości kredytowych Polaków, bardziej dostępne dla kieszeni jest jednak mieszkanie, którego wartość stanowi często mniej niż połowę wartości domu - dodaje Henryka Wilczyńska, pośredniczka z Człuchowa na Pomorzu.
{jumi [*6]}