W naszym kraju do niedawna ogolona głowa kojarzyła się głównie ze skinheadami i pseudokibicami. Dziś coraz częściej widuje się krótko obciętych dyrektorów i menedżerów ubranych w garnitury i spieszących się na spotkania. Jednak na obu krańcach drabiny społecznej mogą działać dokładnie te same mechanizmy.
Jak wynika z badań, ogoleni „na zero” mężczyźni sprawiają wrażenie nie tylko bardziej męskich i dominujących, ale również wyższych, silniejszych oraz młodszych. Dla tych z was, którzy chwycili już w rękę piankę i maszynkę, złe wieści: naukowcy stwierdzili również, że paniom bardziej podobają się faceci z włosami. Cóż, nie można mieć wszystkiego.
Skąd takie uwarunkowanie? Dokładnie nie wiadomo. Autor badania, Albert Mannes wykładający na Uniwersytecie Pensylwanii przypuszcza, że za naszą reakcją na świeżo ogolony skalp może stać ukryta racjonalizacja: ktoś, kto pozbył się symbolizującej piękno i dobrobyt bujnej czupryny na pewno ma inne powody, by być pewnym siebie. Do tego dochodzą skojarzenia kulturowe – jako najbardziej praktyczne, krótkie włosy stanowią standardowe „uczesanie” większości żołnierzy, ochroniarzy i wielu sportowców.
Jeśli nie chcecie zyskać na męskości kosztem atrakcyjności dla płci przeciwnej, poczekajcie aż zaczniecie łysieć; w jednym z badań okazało się bowiem, że naturalnie łysiejący mężczyźni są postrzegani jako pozbawieni większości pozytywnych cech przypisywanych zarówno miłośnikom maszynek, jak i tym, którzy ich unikają.
Wychodzi na to, że nawet Samson, najmężniejszy z biblijnych bohaterów mógłby chcieć w dzisiejszych czasach obciąć się jak Bruce Willis.
{jumi [*7]}