Na ukraińskich tablicach
W centrum pamięci ofiar ukraińskich stoi pomnik z trzema wysokimi, pionowymi granitowymi płytami roztrzaskanymi w górnej części kulami. Dookoła jest kilka długich, również z szarego granitu, tablic z tysiącami nazwisk wykutych na nich cyrylicą w porządku alfabetycznym. Znajduję na nich sporo o brzmieniu polskim, co potwierdzają zresztą też imiona. Samych Wojciechowskich jest blisko 40, w tym 5 Stanisławów, ponadto Marian, Karol, Tadeusz, Teofi, Tomasz i sporo innych o imionach nie używanych przez Rosjan i Ukraińców.
Między częścią ukraińską, a położonym vis a vis cmentarzem polskim, znajduje się, trochę na uboczu, usypana w kształcie piramidy i pokryta tłuczonymi kamieniami mogiła ze stojącymi na niej w czterech szeregach 10 łacińskimi krzyżami. Na polski cmentarz wojenny prowadzi symboliczna brama z dwoma, podobnie jak wszystko kamienne na nim, słupami z szarego granitu. Na górze z wykutym Orłem, a poniżej, na prawym, tekstem: „CZWARTY CMENTARZ KATYŃSKI ZBUDOWANY STARANIEM RADY OCHRONY PAMIĘCI WALK I MĘCZEŃSTWA Z FUNDUSZY RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ. 2012”.
3435 zamordowanych polskich oficerów
Na lewym słupie identyczny w języku ukraińskim. Na łączącym je zaś progu w obu językach: POLSKI CMENTARZ WOJENNY. W jego głąb prowadzi wyłożona granitową kostką droga, przy której stoją, na wysmukłych sześcianach, duże grobowe znicze. Po lewej białe, po prawej czerwone. Pnie niektórych sąsiednich sosen obwiązane są biało–czerwonymi i niebiesko-żółtymi wstążkami. Ta kilkudziesięciometrowa droga prowadzi do, również wykutego z granitu, stołu – ołtarza pokrytego jak gdyby obrusem.
Za nim stoi długa i wysoka ściana z 10 przylegających do siebie płyt przeciętych po środku w górze krzyżem – mieczem. Z wykutymi wypukło w porządku alfabetycznym imionami i nazwiskami 3435 polskich oficerów oraz funkcjonariuszy policji i Korpusu Ochrony Pogranicza zamordowanych przez NKWD w Kijowie i tu pogrzebanych.
http://kurier365.pl/globtroter/europa/ukraina/25091-bykownia-trzecia-%E2%80%9Efilia%E2%80%9D-katynia-2.html#sigProId569e5d64e2
Na lewo od ołtarza znajduje się Dzwon Pamięci otoczony kamiennymi płytami z wykutymi w nich na przestrzał symbolami czterech religii. Krzyżami: łacińskim i prawosławnym, gwiazdą Dawida i półksiężycem.
Znalazłem Cię, stryju Tośku!
Ołtarz otacza z zewnątrz, jak podkowa, szeroki ciąg kamiennych tablic z powtórzonymi na nich imionami i nazwiskami ofiar, ale również dodatkowymi o nich informacjami. Datą, a przynajmniej rokiem urodzenia, stopniem, bliższymi danymi kim byli. Szukam, i znajduję, stryja Tośka. Jednego z czterech braci Mamy, Antoniego Rzepki urodzonego we Lwowie 1 sierpnia 1899 roku. Ułana Beliny w Legionach, obrońcy Lwowa 1918-1919, bohatera (Krzyż Walecznych, Krzyż Niepodległości i inne odznaczenia) wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r. Lekkoatlety – rekordzisty Polski w skoku o tyczce w 1925 i Mistrza Polski w tej dyscyplinie w 1926 r.
Mgr WF – absolwenta CIWF, nauczyciela WF w gimnazjach i lwowskim liceum oraz na wydziale lekarskim Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Ppor. rez. WP., w kampanii wrześniowej 1939 r. dowódcy pociągu sanitarnego (przez 4 lata studiował też medycynę, ale jej nie ukończył przenosząc się na studia zgodne z jego głównymi zainteresowaniami) pod Łuckiem. Po powrocie do domu w końcu września 1939 r., aresztowany został na początku października, po donosie do NKWD dozorcy – Ukraińca, wraz z przebywającymi przypadkiem u niego z wizytą moimi Dziadkami, którzy zesłani na Syberię nie przeżyli wojny.
Losy jednej rodziny
I osadzony w lwowskim więzieniu, z którego wywieziony został w marcu 1940 r. „w nieznanym kierunku”. Odnajduję go dopiero tutaj. Wcześniej poświęcono mu tabliczkę w katedrze polowej WP w Warszawie, wśród innych zamordowanych przez NKWD oficerów. W Bykowni figuruje zarówno na tablicy za ołtarzem, jak i na wspomnianej „podkowie”. Na niej z dodatkowymi informacjami. Wiadomości o tym, jaki, a zwłaszcza gdzie, spotkał go los, nie dożyły żona i jedyna córka, którym udało się uniknąć we Lwowie aresztowania i nielegalnie przedostać do okupowanej GG oraz dożyć sędziwego wieku.
Ani siostra oraz żaden z braci. Tylko trójka wnucząt, dwójka prawnuków oraz jeden bratanek, siostrzenica i ja – siostrzeniec. Jedyny, który go pamięta. Żegnaj stryju Tośku! Nie sądziłem, że znajdę Cię w pod kijowskim lesie, chociaż nadal nie wiem, w którym dokładnie miejscu jesteś pochowany. W drodze powrotnej zajrzałem do budynku administracyjnego Rezerwatu, rozmawiałem z przewodniczką po nim Jeleną Polidorowicz, obejrzałem tablice z informacjami o tym strasznym miejscu. Bo stworzenie w nim prawdziwego muzeum to ciągle kwestia przyszłości.
Tablice jak gazetki ścienne
Na razie można tylko na 11 dużych tablicach, przypominających trochę dawne gazetki ścienne, poznać główne fakty z jego przeszłości. Oto ich tytuły. „Masowe represje na Ukrainie 1937-1941” „Narodowe operacje Ślad Katyński”. „… Gdzie tak swobodnie oddycha człowiek” – ironicznym nawiązaniem do słów popularnej sowieckiej pieśni „Szyroka, strana moja radnaja…”. „Kijowskimi kołami piekła”. „Miejsce Specjalne NKWD USRR w Lesie Bykowniańskim”. „Bykowniańska Martyrologia”. „Droga do prawdy”. „Rozgłosowi nie podlega”. „Nie podlega zapomnieniu”. „Archeologia Bykowni” i „Od terytorium śmierci do miejsca pamięci”.
A na nich fotografie zbrodniarzy, poczynając od Berii, Stalina, Mołotowa i pomniejszych. Zdjęcia niektórych ofiar, fotokopie licznych dokumentów, także wspomnianych artykułów o odkryciu tego miejsca zbrodni. Dokumentacji z ekshumacji oraz przedmiotów wydobytych z grobów. Także polskich oficerów. Nareszcie upamiętniono ich, a także ukraińskie ofiary stalinowskiego terroru, w sposób godny. Nadal jednak w tym Rezerwacie nie ma drogowskazów. Stara tablica z jego planem, wyłącznie w języku ukraińskim, wyblakła.
Czy to nadal miejsce niewygodne dla władz?
Na dwu wielkich, kamiennych głazach, również tylko po ukraińsku teksty:
„Tu w 19 kwartale Bykowniańskiego Lasu pochowano ofiary represji politycznych” i „Najdroższa dla was jest wolność. My zapłaciliśmy za nią życiem”. Przy wejściu nie ma żadnej informacji, że mieści się tu również Czwarty Cmentarz Katyński, czy Polski Cmentarz Wojenny. I w ogóle, że pochowani są tu Polacy. Dawny czerwony napis na cokole pomnika więźnia stojącego po lewej stronie wjazdu informujący, co się tu znajduje, pokryto czarno-brązową farbą.
Czyżby dlatego, żeby mniej rzucał się w oczy z przejeżdżających samochodów? I nadal nie ma jakiegokolwiek przejścia na drugą stronę kilkupasmowych jezdni z ogromnym nasileniem ruchu, zwłaszcza towarowego, aby, łapiąc „marszrutkę”, można było bezpiecznie wrócić do Kijowa. Nawet tylko aby zawrócić spod tego Rezerwatu do Kijowa samochodem, trzeba jeszcze przejechać ponad kilometr w kierunku Browarów. Wygląda na to, że także dla współczesnych władz ukraińskich jest to bolesny cierń i nie są one zainteresowane w popularyzacji tego miejsca oraz jego przeszłości.