piątek, maj 10, 2024
Follow Us
wtorek, 29 listopad 2016 08:56

Bykownia. Trzecia „filia” Katynia (2) Wyróżniony

Napisane przez Cezary Rudziński
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Bykownia. Trzecia „filia” Katynia (2) Fot. Cezary Rudziński

Kilka kilometrów od ostatniej na Lewobiereżju (Lewym Brzegu Dniepru – tak nazywa się potocznie ta część miasta) stacji kijowskiego metra „Lisowa” (Leśna), w Bykowni przy ruchliwej szosie do odległego o 15 km od stolicy, niespełna 90-tysięcznego miasta Browary, rozciąga się duży kompleks leśny. A w nim znajduje się miejsce pamięci stalinowskich zbrodni – Narodowy Rezerwat „Bykownianśki Mohyły” utworzony w 1994 roku.

Na ukraińskich tablicach

W centrum pamięci ofiar ukraińskich stoi pomnik z trzema wysokimi, pionowymi granitowymi płytami roztrzaskanymi w górnej części kulami. Dookoła jest kilka długich, również z szarego granitu, tablic z tysiącami nazwisk wykutych na nich cyrylicą w porządku alfabetycznym. Znajduję na nich sporo o brzmieniu polskim, co potwierdzają zresztą też imiona. Samych Wojciechowskich jest blisko 40, w tym 5 Stanisławów, ponadto Marian, Karol, Tadeusz, Teofi, Tomasz i sporo innych o imionach nie używanych przez Rosjan i Ukraińców.
Między częścią ukraińską, a położonym vis a vis cmentarzem polskim, znajduje się, trochę na uboczu, usypana w kształcie piramidy i pokryta tłuczonymi kamieniami mogiła ze stojącymi na niej w czterech szeregach 10 łacińskimi krzyżami. Na polski cmentarz wojenny prowadzi symboliczna brama z dwoma, podobnie jak wszystko kamienne na nim, słupami z szarego granitu. Na górze z wykutym Orłem, a poniżej, na prawym, tekstem: „CZWARTY CMENTARZ KATYŃSKI ZBUDOWANY STARANIEM RADY OCHRONY PAMIĘCI WALK I MĘCZEŃSTWA Z FUNDUSZY RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ. 2012”.

3435 zamordowanych polskich oficerów

Na lewym słupie identyczny w języku ukraińskim. Na łączącym je zaś progu w obu językach: POLSKI CMENTARZ WOJENNY. W jego głąb prowadzi wyłożona granitową kostką droga, przy której stoją, na wysmukłych sześcianach, duże grobowe znicze. Po lewej białe, po prawej czerwone. Pnie niektórych sąsiednich sosen obwiązane są biało–czerwonymi i niebiesko-żółtymi wstążkami. Ta kilkudziesięciometrowa droga prowadzi do, również wykutego z granitu, stołu – ołtarza pokrytego jak gdyby obrusem.
Za nim stoi długa i wysoka ściana z 10 przylegających do siebie płyt przeciętych po środku w górze krzyżem – mieczem. Z wykutymi wypukło w porządku alfabetycznym imionami i nazwiskami 3435 polskich oficerów oraz funkcjonariuszy policji i Korpusu Ochrony Pogranicza zamordowanych przez NKWD w Kijowie i tu pogrzebanych.

Na lewo od ołtarza znajduje się Dzwon Pamięci otoczony kamiennymi płytami z wykutymi w nich na przestrzał symbolami czterech religii. Krzyżami: łacińskim i prawosławnym, gwiazdą Dawida i półksiężycem.

Znalazłem Cię, stryju Tośku!

Ołtarz otacza z zewnątrz, jak podkowa, szeroki ciąg kamiennych tablic z powtórzonymi na nich imionami i nazwiskami ofiar, ale również dodatkowymi o nich informacjami. Datą, a przynajmniej rokiem urodzenia, stopniem, bliższymi danymi kim byli. Szukam, i znajduję, stryja Tośka. Jednego z czterech braci Mamy, Antoniego Rzepki urodzonego we Lwowie 1 sierpnia 1899 roku. Ułana Beliny w Legionach, obrońcy Lwowa 1918-1919, bohatera (Krzyż Walecznych, Krzyż Niepodległości i inne odznaczenia) wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r. Lekkoatlety – rekordzisty Polski w skoku o tyczce w 1925 i Mistrza Polski w tej dyscyplinie w 1926 r.
Mgr WF – absolwenta CIWF, nauczyciela WF w gimnazjach i lwowskim liceum oraz na wydziale lekarskim Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Ppor. rez. WP., w kampanii wrześniowej 1939 r. dowódcy pociągu sanitarnego (przez 4 lata studiował też medycynę, ale jej nie ukończył przenosząc się na studia zgodne z jego głównymi zainteresowaniami) pod Łuckiem. Po powrocie do domu w końcu września 1939 r., aresztowany został na początku października, po donosie do NKWD dozorcy – Ukraińca, wraz z przebywającymi przypadkiem u niego z wizytą moimi Dziadkami, którzy zesłani na Syberię nie przeżyli wojny.

Losy jednej rodziny

I osadzony w lwowskim więzieniu, z którego wywieziony został w marcu 1940 r. „w nieznanym kierunku”. Odnajduję go dopiero tutaj. Wcześniej poświęcono mu tabliczkę w katedrze polowej WP w Warszawie, wśród innych zamordowanych przez NKWD oficerów. W Bykowni figuruje zarówno na tablicy za ołtarzem, jak i na wspomnianej „podkowie”. Na niej z dodatkowymi informacjami. Wiadomości o tym, jaki, a zwłaszcza gdzie, spotkał go los, nie dożyły żona i jedyna córka, którym udało się uniknąć we Lwowie aresztowania i nielegalnie przedostać do okupowanej GG oraz dożyć sędziwego wieku.
Ani siostra oraz żaden z braci. Tylko trójka wnucząt, dwójka prawnuków oraz jeden bratanek, siostrzenica i ja – siostrzeniec. Jedyny, który go pamięta. Żegnaj stryju Tośku! Nie sądziłem, że znajdę Cię w pod kijowskim lesie, chociaż nadal nie wiem, w którym dokładnie miejscu jesteś pochowany. W drodze powrotnej zajrzałem do budynku administracyjnego Rezerwatu, rozmawiałem z przewodniczką po nim Jeleną Polidorowicz, obejrzałem tablice z informacjami o tym strasznym miejscu. Bo stworzenie w nim prawdziwego muzeum to ciągle kwestia przyszłości.

Tablice jak gazetki ścienne

Na razie można tylko na 11 dużych tablicach, przypominających trochę dawne gazetki ścienne, poznać główne fakty z jego przeszłości. Oto ich tytuły. „Masowe represje na Ukrainie 1937-1941” „Narodowe operacje Ślad Katyński”. „… Gdzie tak swobodnie oddycha człowiek” – ironicznym nawiązaniem do słów popularnej sowieckiej pieśni „Szyroka, strana moja radnaja…”. „Kijowskimi kołami piekła”. „Miejsce Specjalne NKWD USRR w Lesie Bykowniańskim”. „Bykowniańska Martyrologia”. „Droga do prawdy”. „Rozgłosowi nie podlega”. „Nie podlega zapomnieniu”. „Archeologia Bykowni” i „Od terytorium śmierci do miejsca pamięci”.
A na nich fotografie zbrodniarzy, poczynając od Berii, Stalina, Mołotowa i pomniejszych. Zdjęcia niektórych ofiar, fotokopie licznych dokumentów, także wspomnianych artykułów o odkryciu tego miejsca zbrodni. Dokumentacji z ekshumacji oraz przedmiotów wydobytych z grobów. Także polskich oficerów. Nareszcie upamiętniono ich, a także ukraińskie ofiary stalinowskiego terroru, w sposób godny. Nadal jednak w tym Rezerwacie nie ma drogowskazów. Stara tablica z jego planem, wyłącznie w języku ukraińskim, wyblakła.

Czy to nadal miejsce niewygodne dla władz?

Na dwu wielkich, kamiennych głazach, również tylko po ukraińsku teksty:
„Tu w 19 kwartale Bykowniańskiego Lasu pochowano ofiary represji politycznych” i „Najdroższa dla was jest wolność. My zapłaciliśmy za nią życiem”. Przy wejściu nie ma żadnej informacji, że mieści się tu również Czwarty Cmentarz Katyński, czy Polski Cmentarz Wojenny. I w ogóle, że pochowani są tu Polacy. Dawny czerwony napis na cokole pomnika więźnia stojącego po lewej stronie wjazdu informujący, co się tu znajduje, pokryto czarno-brązową farbą.
Czyżby dlatego, żeby mniej rzucał się w oczy z przejeżdżających samochodów? I nadal nie ma jakiegokolwiek przejścia na drugą stronę kilkupasmowych jezdni z ogromnym nasileniem ruchu, zwłaszcza towarowego, aby, łapiąc „marszrutkę”, można było bezpiecznie wrócić do Kijowa. Nawet tylko aby zawrócić spod tego Rezerwatu do Kijowa samochodem, trzeba jeszcze przejechać ponad kilometr w kierunku Browarów. Wygląda na to, że także dla współczesnych władz ukraińskich jest to bolesny cierń i nie są one zainteresowane w popularyzacji tego miejsca oraz jego przeszłości.

a