czwartek, maj 09, 2024
Follow Us
×

Ostrzeżenie

JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /home/kur365/domains/kurier365.pl/public_html/images/14690.
×

Uwaga

There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery Pro plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder: images/14690
wtorek, 10 wrzesień 2013 11:21

Szwajcarski "Dziki Zachód" Wyróżniony

Napisane przez
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Szwajcarski "Dziki Zachód" Fot.: Cezary Rudziński

Na południowy zachód od Lucerny, stolicy kantonu o tej samej nazwie, znajduje się jedyny w Szwajcarii Rezerwat Przyrody UNESCO Entlebuch. Nazywany tu „Dzikim Zachodem".

Gospodarze z dumą podkreślają, że należy on do ekskluzywnego „klubu" tego rodzaju rezerwatów, w którym są m.in. Wyspy Galapagos, Serengeti w Tanzanii, Camarique we Francji i Park Narodowy Yellowstone w USA. Rezerwat Entlebuch obejmuje około 400 km² przedalpejskich torfowisk i krajobrazów krasowych, bogaty jest we florę i faunę. Te pierwsze zajmują aż 25 proc. powierzchni rezerwatu, przy czym składają się na nią 44. torfowiska górskie, 61 równinnych oraz 4. wielkie krajobrazowe.

 

Nieznana atrakcja

Utworzony w 2008 roku, po kilku latach przygotowań, rezerwat ten jest nadal, może poza Szwajcarią, praktycznie nieznany. Nie ma o nim nawet wzmianki w najnowszym, wydanym na wiosnę br. po polsku „Zielonym przewodniku" Michelina. Brak w nim nawet hasła Entlebuch. W Wikipedii znalazłem jedynie informację o rasie szwajcarskich psów pasterskich Entlebucher, ale już ani słowa o tej największej w rezerwacie biosfery wsi i gminie liczącej 3300 mieszkańców. Łącznie na jego obszarze znajduje się 8 gmin liczących w sumie 17 tys. mieszkańców. Działa zaś aż 5 stowarzyszeń turystycznych promujących lokalne atrakcje.
Jest ich sporo. Ten położony, licząc od Entlebuch, o 35 km od Lucerny i 50 km od Berna szwajcarski „Dziki zachód", oferuje ich bowiem wiele. W zimie narciarstwo i inne sporty właściwe dla tej pory roku , gdyż najwyższy szczyt na granicy rezerwatu, Rothorn ma 2.350 m n.p.m. wysokości. I, oczywiście, kolejkę linową oraz świetną infrastrukturę sportowo - gastronomiczną. Podobnie jak znacznie niższy, znajdujący się po przeciwległej stronie rezerwatu, zaledwie 1.500 – metrowej wysokości Marbachegg, ale z przepięknymi widokami na sławny alpejski szczyt Eiger. Czy trzeci z dojazdem kolejką, 1.465 – metrowy szczyt Rossweid.
Turyści piesi mają, tylko na terenie gminy Entlebuch, około 77 km oznakowanych szlaków na wędrówki. Podobnie jak w całej Szwajcarii popularnością cieszy się tu kolarstwo górskie. Sławne są tutejsze tradycje muzyczne. Dolina, w której leży ta wieś, nazywana jest nawet „dzwoniącą" ew. „brzmiącą" (Das klingendes Tal). Działają w niej bowiem stowarzyszenia muzyczne, chóry – także jodłujące i dziecięce, zespoły taneczne, orkiestry dęte, a nawet Instytut Muzyczny, opisane po raz pierwszy już w roku 1798. W regionie Romoos – Zyberliland można poszukiwać złota, a największy wypłukany tam dotychczas samorodek o wadze 23,5 karata należy do najczystszych pod względem zawartości kruszcu.

 

Informacje z restauracyjnej serwetki

Dobrą sławą cieszą się miejscowe produkty regionalne, z reguły ekologiczne: wędliny, sery, makarony i inne artykuły mączne, miody itp. Atrakcji turystycznych jest rzeczywiście wiele. Przegląd 12. najważniejszych znalazłem na... papierowej mapce – podkładce pod talerze podczas obiadu w restauracji w wiosce Bramboden. Słynnej zresztą z wypalania węgla drzewnego. Wynika z niej, że np. w okolicach Entlebuch można zapoznać się z historycznymi i tradycyjnymi źródłami energii elektrycznej. W Gfellen wybrać na trekking z lamami. W Heligkreutz odwiedzić kościół Wniebowstąpienia.
W Schűpfheim oglądać w końcu września uroczysty powrót udekorowanego bydła z górskich pastwisk na zimę do obór. A przez cały sezon letni korzystać z basenu. W okolicach Sőrenbergu polecane są szalone zjazdy z gór na trójkołowych hulajnogach. W Marbachegg na gokartach. W górskiej wytworni serów w Marbach zapoznać się z ich procesem produkcyjnym, oczywiście z degustacją. W Escholzmatt przyjrzeć się pracy snycerza, a także obejrzeć miejscową zabytkową remizę strażacką i jej wyposażenie. To tylko przykłady. Poznanie wybranych miejsc w tym właśnie regionie Szwajcarii przypadło mi w udziale w II części „International Media Trip – Living Traditions 2013", o którego pierwszej części pisałem kilkanaście dni temu.
Jak już wspomniałem w niej, ponad 150 uczestniczek i uczestników tej wielkiej imprezy dla światowych mediów (z 33 krajów i 6 kontynentów, w tym 8 dziennikarzy polskich) rozjechało się po jej części I w różne regiony Szwajcarii. Nie wszyscy, m.in. ja i sporo tych z którymi rozmawiałem, tam dokąd chcieli zgłaszając to organizatorom z wyprzedzeniem. Ale widocznie chętnych na niektóre kierunki było zbyt wielu i sporo osób musiało skorzystać z takiej trasy, którą im przydzielono. Mając zresztą okazję zobaczenia czegoś zupełnie nowego, a nierzadko zaskakującego. I poznania różnych turystycznych atrakcji kraju, a przynajmniej za takie uważanych przez tutejszych organizatorów turystyki.

 

W międzynarodowym towarzystwie

W naszej 10-osobowej grupie którą prowadził przewodnik Alfonso Llopart ze Schweiz Tourismus, znaleźli się dziennikarze w większości z bardzo odległych krajów. Połowa z Azji: Chin, Indonezji, Singapuru, a także z Australii i Nowej Zelandii. Z Europy tylko Anglik, Rosjanin i ja. W drodze do Entlebuch, w którym zabytkowy, XVII–wieczny hotel „Trzech Królów" (Drei Kőnige) stał się naszą bazą na 2 dni i noce, zajechaliśmy najpierw do wsi Hergiswil położonej już trochę poza rezerwatem biosfery, nad południowo–zachodnią częścią Jeziora Czterech Kantonów.

 

{gallery}14690{/gallery}


Mieści się w nim jedna ze szwajcarskich atrakcji rangi ogólnokrajowej – huta szkła Hergiswiler Glasi AG. Jedyna w Szwajcarii nadal stosująca ręczną (oraz dmuchanie ustami) technologię produkcji wyrobów szklanych. Założyli ją w 1817 roku bracia Siegelwart na brzegu jeziora i u stóp górującego również nad pobliską Lucerną masywu górskiego Pilatus. Stała się największym i najważniejszym zakładem produkcyjnym we wsi, zatrudniającym kilkuset robotników i zaopatrującym sporą część kraju – także m.in. koleje i fabryki – w swoje wyroby z przezroczystego szkła. Wynalezienie mechanicznego wytwarzana przedmiotów ze szkła spowodowało, że tutejsza produkcja stała się nieopłacalna.
Przed bankructwem uratował ją Roberto Niederer przekształcając, czy raczej tworząc w oparciu o istniejącą hutę spółkę akcyjną Hergiswiler Glas. Po jego śmierci w 1988 roku kieruje nią jego syn Robert. Jest to obecnie cały, niewielki kombinat zatrudniający około 100 osób i pracujący w znacznym stopniu na potrzeby turystyki, jako jedna ze szwajcarskich tradycji. Oprócz produkcyjnej części huty niedostępnej dla zwiedzających, jest w niej także część otwarta w której z wysokiego pomostu nad halą produkcyjną goście mogą oglądać tradycyjną pracę hutników szkła.

 

Turyści w hucie szkła

Zainteresowanie jest spore. Zarówno przez tę halę, jak i pozostałe obiekty przeznaczone do zwiedzania przewala się, pomimo powszedniego dnia w którym ją zwiedzamy, sporo ludzi. Zwłaszcza młodych oraz rodziców z dziećmi. Oglądają jak hutnicy nabierają na koniec dmuchaw płynne szkło, rozgrzewają je do czerwoności w jednym z kilku pieców, a następnie formują szklane balony oraz naczynia różnych kształtów. Lub wlewają roztopione szkło do form w których powstają, następnie specjalnie chłodzone, duże szklane gwiazdy. Dla tego, kto widzi to po raz pierwszy jest niewątpliwie ciekawe.
Na zasadzie wyjątku uzyskałem zgodę, aby w towarzystwie inżyniera zejść na dół i zrobić parę zdjęć nie tylko „z lotu ptaka", lecz zbliżeń pracujących hutników wydmuchujących szklane bańki. W ramach jednego biletu zwiedza się tu zakładowe muzeum, w którym zgromadzono setki wzorów wyrobów wyprodukowanych ręcznie w hucie Glasi w latach 1900 – 1970. A także wytwarzanych obecnie. Jest również wystawa zdobionego szkła z XVIII i XIX wieku i szklany labirynt. No i szalenie ciekawa wystawa „Fenomenalne szkło", przedstawiająca 70 eksperymentów, które można wykonywać – robią to również zwiedzający, co stanowi dodatkową, sporą atrakcję – przy pomocy szkła.

 

Jak odzyskać pieniądze za bilet?

M.in. muzykę przy pomocy kieliszków lub szklanek oraz szkła w innych formach, bądź obserwować szklane fenomeny optyczne. Huta ma też własny park szklany na brzegu jeziora w którym mogą bawić się dzieci m.in. na 7-metrowej wysokości zjeżdżalni, grami w kasetach ze szkła kwarcowego itp. Organizowane są w nim również pikniki dla dorosłych. Turyści mogą się posilić w prowadzonych przez zakład restauracji Adler, barze nad jeziorem i barku kawowym. A w dwu dużych sklepach firmowych po przeciwległej stronie ulicy kupić w ogromnym wyborze produkowane w hucie wyroby i pamiątki szklane. Zachętę stanowi zasada, że kto dokona zakupu za co najmniej 50 lub 70 franków, otrzymuje zwrot ceny biletu wstępu.
Wynosi ona 7 CHF dla dorosłych i 5 CHF dla uczniów w ramach wycieczek szkolnych. Przy czym dzieci do lat 10 wchodzą z dorosłymi (nie dotyczy to wycieczek szkolnych) bezpłatnie. W wolnej chwili zdążyłem jeszcze przejść się po centrum tej wsi typu miejskiego, zabudowanej głównie dwu, czasami nawet 3-piętrowymi domami. Jest w niej centralny plac Wiejski (Dorfplatz), a przy nim na wzgórku kościół katolicki św. Mikołaja. Także on, podobnie jak i inne, do których wchodziłem w Szwajcarii, otwarty jest od rana do wieczora nie tylko podczas mszy. Zaś zwiedzający aby lepiej obejrzeć wnętrza mogą sami zapalić światła, powinni je jednak gasić wychodząc. O kolejnych atrakcjach „Dzikiego zachodu", w drugiej części relacji.

{jumi [*6]}

a