Faktem jest, że turystyka i hazard zarówno w kasynach gry, jak i na wyścigach konnych, samochodowych i psich, stanowi ponad 50 proc. tutejszego PKB i przynosi 70 proc. wszystkich dochodów rządu.
Maleńki obszar, niespełna 30 km², zamieszkany przez niewiele ponad pół miliona ludzi, w roku 2010 odwiedziło blisko 25 mln turystów, w 80 proc. z Chin kontynentalnych i Hongkongu, zostawiających za usługi turystyczne niemal 17 miliardów dolarów amerykańskich. W gospodarce Makau poza branżą hotelarsko-turystyczną, z bogatą - dodam - i różnorodną gastronomią, liczy się jeszcze tylko bankowość i usługi finansowe. W przemyśle zaś produkcja odzieży i tekstyliów, nie tylko na rynek lokalny, ale przede wszystkim na eksport.
Do Makau najłatwiej jest dotrzeć z Hongkongu. Zarówno ze względu na tylko około godzinny rejs promem lub jeszcze krótszy wodolotem, jak i ruch bezwizowy dla turystów z Polski i pozostałych krajów UE w obu specjalnych regionach. Można również wjechać lądem – tą drogą tu dotarłem, przez Hongkong – z Chin kontynentalnych, od strony odległego o 150 km Kantonu, przez przejście na granicy ze specjalną strefą ekonomiczną. Wymaga to jednak przesiadki i przejścia z bagażami przez terminal. Są też, znacznie droższe, połączenia helikopterowe, zaś z bardziej odległych stron, lotnicze.
Mały półwysep i dwie wysepki
Makau położony jest bowiem na niewielkim – zaledwie 9,3 km² – półwyspie, który w przeszłości, do czasu aż mielizna przekształciła się w przesmyk, był wyspą. Z jednej strony otaczają go wody ujścia – estuarium Rzeki Perłowej, z drugiej - odnogi rzeki Xi. Pozostałe części regionu, połączone z półwyspem groblą i mostami wyspy Coloane (8 km²) i Taipa (6,3 km²) oraz osuszony obszar Cotai, leżą na Morzu Południowochińskim. To „wyrywanie lądu morzu" jest sposobem na niewielkie chociażby powiększenie obszaru Makau, najgęściej zaludnionego na świecie.
{gallery}8870{/gallery}
Nazwa Makau, po portugalsku Macao, wywodzona jest od zatoki Ah Ma-Gau, co znaczy Miasto Boga lub od świątyni A-Ma wzniesionej w połowie XV w. ku czci patronki rybaków i żeglarzy, bogini Mazu. Z kilku innych lokalnych nazw, współczesna chińska Aomen – Bramy Zatoki, po raz pierwszy zapisana została w 1564 roku. Dzieje tego skrawka ziemi sięgają okresu panowania dynastii Qin (221-207 r. p.n.e.). Przez wieki była to tylko mała osada, zmieniająca przynależność do lokalnych jednostek administracyjnych. Zmieniać się to zaczęło dopiero od przybycia w I połowie XVI w. żeglarzy portugalskich. Nie wnikając w szczegóły wspomnę tylko, że nie zajęli oni Makau siłą. Najpierw, za pomoc w oczyszczeniu okolicznych wód od piratów, otrzymali w 1535 r. prawo do kotwiczenia w tamtejszych portach i prowadzenie handlu. W 1557 założyli stałą osadę, płacąc czynsz dzierżawny w srebrze, a w 1887 r. podpisali układ z Chinami, uzyskując do półwyspu oraz obu wspomnianych wysp prawo „wieczystego posiadania". Z którego to prawa – to znowu długa i dosyć złożona historia – Portugalia zrezygnowała w 1999 roku, a jej była kolonia na pół wieku uzyskała obecny status.
Forty, świątynie, hotele...
W okresie kolonialnym powstały więc wszystkie, nieliczne zresztą, tutejsze zabytki. Trzy forty, świątynie, gmachy publiczne, stare części miasta, hotele, kasyna itp. Najwyżej położona jest, w północnej części miasta, Fortaleza de Mong – Ha, we wschodniej – Fortaleza da Guia, fort zbudowany w 1637 r., a obok niego w 1835 r. latarnia morska. Na jej szczyt można zarówno wejść jednym ze szlaków turystycznych, jak i wjechać kolejką linową. Najciekawszy jest jednak fort centralny – Fortaleza do Monte, zbudowana w 1616 roku na wzgórzu pośrodku półwyspu.
Z jej potężnych umocnień, na murach których nadal stoją zabytkowe armaty, roztaczają się piękne widoki na miasto, wyspy, ujście Rzeki Perłowej i morze. Nie była to twierdza tylko dla postrachu. Istnienie portugalskiego Makau bardzo bowiem przeszkadzało w interesach innej ówczesnej potędze morskiej – Niderlandom. Wojny między nimi i Portugalią toczyły się więc tak daleko od tych niewielkich obszarowo macierzystych krajów europejskich. To dzięki tej fortecy odparty został m.in. atak wojsk holenderskich w 1622 roku. Miało to ogromne znaczenie, gdyż w jej obrębie znajdowała się pierwsza portugalska osada w Makau.
Obecnie w zboczu wzgórza nad którym góruje ta forteca znajduje się jedna z głównych tutejszych atrakcji, Muzeum Makau. Świetnie zaplanowane, nowoczesne, z windami i ruchomymi schodami wwożącymi zwiedzających na szczyt Fortaleza do Monte, prezentuje tutejsze życie Chińczyków i Portugalczyków na przestrzeni wieków, od przybycia w te strony pierwszych kupców i, oczywiście, spieszących do nawracania „pogan" jezuitów. Wspomnę, że rzymskokatolicką diecezję ustanowił tu papież Grzegorz XIII już w 1556 roku, jeszcze przed uzyskaniem przez Portugalię prawa do założenia stałej osady.
Średniowieczny sejsmograf, mapy, porcelana i... marionetki
W muzeum tym moją uwagę zwróciły miniatury statków, XV-wieczny egzemplarz wynalezionego przez Chińczyków sejsmografu, prezentacja południowego odcinka Wielkiego Jedwabnego Szlaku z Chin przez Indie i Bliski Wschód do Italii, a także ekspozycje poświęcone religiom z ich przedmiotami kultu i akcesoriami: figurkami, dzwonami, monstrancjami, świecznikami, szatami liturgicznymi itp. Z dużym zainteresowaniem obejrzałem również stare mapy, ilustracje, chińską porcelanę oraz teatrzyk marionetek.
Skoro o widokach z góry mowa, to najrozleglejsze są oczywiście ze szczytu 338-metrowej wysokości Macau Tower. Z tarasu lub restauracji o częściowo przezroczystych podłogach zobaczyć można w pogodny dzień nawet odległy o 60 km Hongkong. Wieża ta ma również szczególne atrakcje, chociaż tylko dla ludzi o wyjątkowo mocnych nerwach, bez lęku przestrzeni oraz z odpowiednim przygotowaniem alpinistycznym - wspinaczkę po jej zewnętrznych ścianach, spacery po górnej krawędzi na wysokości 333 m i skoki na bungee.
Większość wybiera jednak zabytki i inne atrakcje na dole. Urocze, przypominające w wielu fragmentach portugalskie miasta i miasteczka, chociaż także z chińskimi domieszkami, jest zabytkowe centrum Makau. Wraz z ponad 20. zabytkami i placami od 2005 r. znajduje się ono na Liście Dziedzictwa UNESCO. Spacer ulicami i uliczkami wśród 2-3 piętrowych domów z balkonami i zewnętrznymi galeryjkami, między palmami, to świetny relaks. Chociaż ciekawe są też większe gmachy zabytkowych hoteli i kasyn – zwłaszcza duży ich kompleks „Lisboa", jak i nowoczesna architektura użytkowa. Szczególnie warte zobaczenia, i to zarówno w dzień, jak i w nocy jest Largo do Senado – plac Senacki, a także nabrzeżna Avenida de Praia Grande.
Ruinas de Sãos Paulo
Tutejsze zabytki sakralne związane są z kilkoma religiami. Najbardziej znanym, wręcz wizytówką promującą Makau na plakatach i w wydawnictwach, jest wspaniała fasada katedry São Paulo – Świętego Pawła. Świątynię tę zbudował w latach 1620-1627 japoński architekt – chrześcijanin – jeden z uciekinierów z ojczyzny przed prześladowaniami religijnymi. Opiekowali się nią jezuici, aż do wydalenia ich z kolonii w XVIII w. Później gmach służył jako koszary. W 1835 roku, podczas tajfunu, zniszczył go pożar. Ocalała tylko ta piękna fasada pozostawiona na pamiątkę i starannie zrewaloryzowana w latach 90. XX w.
Zamykając prowadzące do niej wysokie schody, z prześwitami dawnych drzwi i okien, rzeczywiście robi wrażenie. Znajdujące się za nią ruiny fundamentów zostały utrwalone i zachowane. W pobliskim muzeum eksponowane są obrazy, rzeźby, relikwie i różne akcesoria z kościołów Macau. Warte zobaczenia są również świątynie, kaplice i inne miejsca kultu pozostałych religii. Na wyspie Taipa wiernych i turystów przyciąga stara świątynka tajska z posągiem hinduistycznego boga Wisznu o czterech twarzach, przemienionego w takiż... posąg Oświeconego, też o czterech twarzach buddyjskiej świątyni. Maleńka, rozmiarów kapliczki, otoczona jest klęcznikami do modłów. I chociaż jest wiekowa, obecnie stoi na niewielkim skwerze obok wielopiętrowych, długich bloków mieszkalnych. Współczesne wysokościowce też niemal zaglądają do innej, znacznie większej świątyni taoistycznej z XVII w. Przed jej ołtarzami niemal zawsze ktoś się modli, składa kwiaty, pali trociczki. Na wewnętrznym, zasnutym dymem kadzideł i świec dziedzińcu, ludzie stawiają, podobnie jak w cerkwiach prawosławnych, cieniutkie świeczki w dużym, podwójnie zadaszonym pomieszczeniu, rodzaju kaplicy z brązu.
Koniecznie trzeba też zobaczyć nowoczesne Fisherman's Wharf – Nabrzeże Rybackie. Duży kompleks wybudowany został na terenie wydartym morzu, z centrum handlowym i rozrywkowym, m.in. sztucznym wulkanem wybuchającym w nocy, z kolejką górską wewnątrz, miniaturami części świata, portem jachtowym itp. Wart uwagi jest podobno również – ale zobaczyłem go tylko z okien autobusu – dawny cmentarz protestancki. Koniecznie natomiast trzeba „zaliczyć" tutejszą gastronomię. Ze słynną kuchnią łączącą m.in. elementy smakowe oraz receptury chińskie i portugalskie. Restauracje, bary, knajpki itp. są tu zresztą na każdym kroku, poczynając od chodników ulic centrum.
Jeżeli jest się więc gdzieś w tej części świata, warto wpaść również do Makau. Wystarczy na krótko, 2-3 dni, aby zobaczyć wszystko co istotne, posmakować ciągle dość niezwykłej atmosfery tej byłej kolonii oraz tutejszej kuchni. Jest to jednak miejsce dosyć drogie, należy do grona najzamożniejszych na świecie. Do grania w karty, ruletkę, na automatach w kasynach, czy korzystania ze wspomnianych już wcześniej innych rodzajów głównej tutejszej specjalności – hazardu nikogo jednak nie zachęcam. Chyba, że ktoś ma zbyt dużo pieniędzy do pozbycia się. Tak jak niektórzy nagle wzbogaceni milionerzy i miliarderzy z Chin kontynentalnych, którzy przyjeżdżają tu głównie w tym celu, bo u siebie nie mają tego rodzaju legalnych możliwości.
{jumi [*6]}