środa, maj 08, 2024
Follow Us
×

Ostrzeżenie

JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /home/kur365/domains/kurier365.pl/public_html/images/3869.
×

Uwaga

There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery Pro plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder: images/3869
czwartek, 05 maj 2011 20:31

Pobyt tam to bajka! Wyróżniony

Napisane przez Eliasz G. Nachabe
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Ryszard Kolanowski, właściciel pensjonatu Marina Ryszard Kolanowski, właściciel pensjonatu Marina Fot. Wojtas G
Miłośnicy Pojezierza Mazurskiego od kilku lat masowo przyjeżdżają do Bornego Sulinowa. Twierdzą, że jest tu jeszcze piękniej, a krajobraz jest dziewiczy jak nigdzie w Polsce. O tym, że to prawda my już się przekonaliśmy. Teraz pora na was!

Zapraszamy na rozmowę z Ryszardem Kolanowskim, właścicielem {jumi [*4]}ekskluzywnego pensjonatu Marina w Bornym Sulinowie. Ten znany podróżnik i działacz turystyczny opowie wam, o tym tajemniczym zakątku Polski.

Eliasz G. Nachabe: Turyści przyjeżdżający do Bornego Sulinowa utożsamiają to miejsce z pensjonatem Marina. Z opisów internautów wynika, że jest to najnowocześniejszy ośrodek w mieście. Zdradzi nam pan tajemnicę sukcesu Mariny?

Ryszard Kolanowski: Kiedy pierwszy raz w życiu z żoną odwiedziliśmy Borne Sulinowo byliśmy zaskoczeni, że w Polsce są jeszcze takie dzikie miejsca. Pomyśleliśmy sobie, że nasze Mazury musiały właśnie tak wyglądać dobrych kilkaset lat temu. Wiedzieliśmy od razu, że my tu zamieszkamy. Jednak co tu ukrywać byliśmy mieszczuchami warszawskimi przyzwyczajonymi do wygód. Nie mieliśmy gdzie pójść. O kinie czy teatrze można było zapomnieć. Stwierdziliśmy wtedy, że nasz pensjonat, żeby przyciągnął turystów musi być na poziomie. Te kilka ośrodków, które były tu do tej pory bardziej przypominały skanseny. Były to dobre miejsca dla wakacyjnych kolonii czy mniej wymagających klientów. My budując Marinę postanowiliśmy sprostać wymaganiom światowych standartów turystycznych. Założenie było proste, nasze podejście do klienta będzie takie jakiego sami oczekiwaliśmy od innych pensjonatów. Ja zająłem się organizacją pracy, a żona dizajnem budynku. Największym problem wszystkich młodych biznesmanów jest oczywiście dobór personelu. Przez cztery lata przetestowaliśmy usługi 140 osób. Z tej pokaźnej liczby zostało tylko ośmiu pracowników dla których jestem pełen uznania. Bez ich pracowitości i wysokich kwalifikacji zawodowych nigdy Marina by się nie stała tak znanym ośrodkiem wypoczynkowym w Polsce i Europie. Moja obsługa lubi ludzi i jest w naturalny sposób sympatyczna. Ci ludzie kochają to co robią.

{gallery}3869{/gallery}

Ponoć kuchnia z Mariny jest najlepsza w okolicy. Jakich afrodyzjaków pan dodaje do potraw, że cieszy się tak dużym uznaniem?

RK: Może będę trochę seksistowski, ale w kuchni zatrudniam samych kucharzy. Jeśli chodzi o robienie mięsa to zadanie tylko dla mężczyzn. Nie kupujemy żadnych wędlin w sklepach. Wszystko robimy sami. Opieramy się na produktach lokalnych. Staramy się, żeby te wszystkie dania były atrakcyjne dla naszych klientów. W kuchni króluje: dzik pieczony, jeleń i zupa z raków. Jedynym afrodyzjakiem Mariny jest moja żona i jej piękna ekipa kelnerek. Co tu opowiadać sami sprawdzcie jak to smakuje!

Jaki macie sposób na turystów?

RK: My jako usługowcy dla naszych klientów robimy wszystko. Zdaje sobie sprawę, że ludzie chcą się wyłącznie skupić na odpoczynku, a nie na szukaniu dobrej knajpy czy informatora miejskiego. Większość Turystów od lat liczy na nasz plan rekreacji, który cieszy się ogromnym powodzeniem. My załatwiamy, karty wędkarskie, spływy kajakowe, pojazdy militarne i spełniamy wszystkie inne ich pragnienia. Nasze 56 miejsc noclegowych przez większą część roku jest zarezerwowane. Ludzie często dokonują wakacyjnych rezerwacji już zimą. Posiadamy dwie sale konferencyjne łącznie mieszczące 180 osób, dzięki którym przyciągamy na szkolenia dużą ilość firm. Co najważniejsze ośrodek jest przystosowany dla osób niepełnosprawnych. Powiem śmiało - Marina to fajne miejsce! Zobaczcie www.bornemarina.pl

Załóżmy, że jestem gościem pana pensjonatu. Jakie zabytki z miasta poleci mi pan do obejrzenia?

RK: Na początek warto zobaczyć Willę generała Guderiana zbudowaną przez Niemców w latach trzydziestych. Należy ona do głównych zabytków w Bornym Sulinowo. Odbiegający architektonicznie od reszty militarnych zabudowań, bogato zdobiony budynek był miejscem zakwaterowania generała Guderiana. Bywali tu także inni głównodowodzący wojsk III Rzeszy. Od pożaru w 1990 r. budynek zaczął stopniowo popadać w ruinę. Do tej pory żadna firma nie podjęła się jego remontu. Drugim bardzo ciekawym dla turystów miejscem jest willa Rommla, gdzie faktycznie podczas szkolenia oddziałów Africa Corps tu stacjonował i mieszkał ten niemiecki marszałek. Ta willa ma oczywiście swoją długą historię, co ciekawe w czasach, kiedy stacjonowała tutaj Gwardyjska Witebsko-Nowogrodzka Dywizja Zmechanizowana, willa pełniła funkcję przedszkola dla dzieci oficerów. Ponoć w jego domu wisiało największe poroże europejskiego jelenia, które ważyło 25 kilogramów. Niestety w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęło. Plotka mówi, że jest gdzieś w Bawarii. W willi Dubinina nad samym jeziorem swój dom letniskowy miała Ewa Braun. Niewiele osób wie, że ta ważna postać III Rzeszy urodziła się w pobliskim Złocieńcu.
Warto też zwrócić uwagę na architekture miasta. Kiedy miasto okupowali Rosjanie było podzielone na strefy. Najbardziej ekskluzywną z nich była oczywiście ta dla oficerów i wyższych rangą wojskowych. W kolejnej mieszkali oficerowie niżsi i podoficerowie. W trzeciej ostatniej, były już układy typowo koszarowe mieszkała reszta wojska. Odróżnić architekturę miasta jest bardzo prosto. Jak dom jest ze szpiczastym dachem to poniemiecki, jeśli ma płaski to był wytworem radzieckim. Po Rosjanach został też "CMENTARZ Z PEPESZĄ". Potoczna nazwa tego cmentarza wzięła się stąd, że jego głównym akcentem jest pomnik - dłoń z celującą w niebo kolorową "pepeszą". Jest to cmentarz cywilno - wojskowy z mogiłami pochowanych tu po wojnie rosyjskich żołnierzy i ich rodzin. Znajduje się na nim bardzo dużo grobów z napisem "nieznany". Wiadomo, że naogół to mogiły rozstrzelanych dezerterów. U Rosjan za dezercję kara była jedna "pod scjenku". Miejscowa opowieść głosi, że zdarzył się w pobliskiej wsi straszny wypadek, w którym młody żołnierz zabił w wypadku samochodowym żonę rosyjskiego oficera. Ten gdy przybył na miejsce tragedii zastrzelił go z zimną krwią.

Czy Borne Sulinowo to ulubione miasto militarystów?

RK: Chyba tak. Co roku odbywa się u nas w sierpniu "Zlot pojazdów militarnych". W najbliższym przewidziana jest liczba trzystu uczestników i tysiące widzów. Ludzi w dalszym ciągu ciekawią pozostałości po dwóch wielkich armiach. Bunkry, opuszczone pojazdy militarne i mit podziemnego miasta z roku na rok przyciąga turystów. Warto zaznaczyć, że w pobliżu znajduje się jedyny w Polsce poligon do strzelania lotniczego. Mamy także lotnisko dla lekkich samolotów i znakomite tereny dla miłośników paintballa. Po wyjściu wojsk radzieckich z Polski ten obszar stał się dziewiczy bo wcześniej jak wiadomo mało kto mógł sobie pozwolić na jego zwiedzanie.

Co ma zachwycić ludzi odwiedzających ten region?

RK: Po wielkim poligonie, który zaczynał się za Drawskiem zostały przepiękne lasy. W dodatku dwadzieścia lat temu zaczęło się zalesianie. Więc wyobraźcie sobie jak zielono jest w okolicach miasta. Niemcy na tych terenach stworzyli sztuczne jezioro Długie. Oczywiście w tamtych czasach służyło do odcięcia terenu, postawienia linii obronnej. Z rozlewiska wystawały bunkry, które po przejęciu terenów przez Rosjan zostały wysadzone. Tak zwane zalewy Nadarzyckie zaliczane były do elementów wału pomorskiego. Dziś są one zarybione z wodą bez zanieczyszczeń. Przez te obszary prowadzi jedna z najpiękniejszych tras kajakowych w Polsce. Zjeżdżają się nad nie miłośnicy żeglowania i oczywiście wędkowania. Do miejscowych atrakcji należy ocalała tama, która obecnie jest własnością prywatną. Kolejnym ewenementem na tych terenach są słynne wrzosowiska płomińskie, jest ich około 930 hektarów. Przyznacie państwo, że nie ma chyba piękniejszego widoku dla oka jak kwitnący wrzos. Często zastanawiam się czemu ta część kraju jest niedoceniona turystycznie. Paradoksalnie przez to, że przez 50 lat stacjonowały tu wojska, ten teren zachował się w stanie dziewiczym. Znalezienie takich krajobrazów w dzisiejszych czasach graniczy z cudem.

Słyszałem, że w mieście władze bardzo dbają o bezpieczeństwo na drogach?

RK: Tak(śmiech). Wyobraźcie sobie państwo, że na obszarze 1.5 kilometra postawiono 373 znaki drogowe. Wydaje mi się, że przedwojenna Adolf Hitler Strase, a obecna Aleja Niepodległości jest prawdopodobnie najlepiej oznakowaną ulicą na świecie. Kiedy patrzę na miny przyjezdnych kierowców przecierają oni oczy ze zdumienia widząc to zjawisko. Każdy wjazd do posesji uprzedza kilka znaków drogowych co wydaje mi się szaleństwem. O te atrakcje turystyczne postarali się już Polacy.
{jumi [*6]}

a