środa, maj 01, 2024
Follow Us
×

Ostrzeżenie

JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /home/kur365/domains/kurier365.pl/public_html/images/1821.
×

Uwaga

There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery Pro plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder: images/1821
piątek, 06 sierpień 2010 09:29

Bykownia: ukraińska "filia" Katynia Wyróżniony

Napisane przez Cezary Rudziński
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Bykownia: ukraińska "filia" Katynia Fot. Cezary Rudziński

Stalinowska zbrodnia katyńska z 1940 roku znana jest już chyba wszystkim, zwłaszcza po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem oraz filmu Andrzeja Wajdy „Katyń".

{jumi [*4]}Korespondencja własna z Kijowa.

Dowiedziały się o niej po raz pierwszy miliony obywateli Federacji Rosyjskiej i państw po radzieckich odbierających telewizję rosyjską, coraz powszechniej w świecie. Ale polskich oficerów, żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza, policjantów i urzędników bolszewiccy zbrodniarze mordowali również w Charkowie (więźniowie z obozu jenieckiego w Starobielsku, pochowani m.in. w Piatichatkach) i Kalininie (d. Twer) jeńcy z Ostaszkowa zakopywani w lesie koło Miednoje w obwodzie kalinińskim – kilkadziesiąt kilometrów na północ od Moskwy.

A także – co długo było najściślej ukrywaną „tajemnicą państwową" – w lesie koło Bykowni, tuż pod Kijowem. Przy czym, co warto u nas wiedzieć i pamiętać, ofiary polskie – zarówno z roku 1940, jak i wcześniejsze, z okresu represji i czystek etnicznych, zwłaszcza na Żytomierszczyźnie na Ukrainie – stanowiły kroplę w morzu zbrodni popełnionych przez stalinowskich zbirów z NKWD na milionach własnych obywateli. Jednym z takich miejsc jest właśnie wspomniana Bykownia. Zanim przedstawię zagmatwane i sprzeczne fakty na temat ofiar pogrzebanych w tym lesie, kilka słów relacji z pobytu w nim.

Na ostatniej stacji „czerwonej" linii kijowskiego metra na Lewym Brzegu ( Dniepru ) – „Lisowa" ( Leśna ) wsiadam do „marszrutki" – jednego z licznych mikrobusów pełniących role zbiorowych taksówek na trasie Kijów – miasteczko Browary, aby po kilku minutach i przejechaniu około 5 km tą bardzo ruchliwą trasą szybkiego ruchu z 3, przedzielonymi zielenią, pasami w każdym kierunku, wysiąść koło Narodowego Rezerwatu „Bykowianśki Mohyły". Jest środek tygodnia, upalne letnie przedpołudnie 2010 roku. Dookoła ani żywego ducha. Po lewej stronie głównego wejścia do tego miejsca pamięci utworzonego rozporządzeniem prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy z 11 sierpnia 1994 roku, stoi brązowa figura „zeka" – więźnia.

{gallery}1821{/gallery}

Obok, na skraju lasu po obu stronach wejścia, są wbite w ziemię grupy żelaznych krzyży z lekko podniesionymi do góry ramionami, jak ukrzyżowanych ludzi. Na większości ukraińskie „rusznyky" – długie wstęgi białego płótna z ludowymi wzorami w pobliżu ich końców. Po prawej, za szlabanem zamykającym wjazd do młodego, najwyżej 40-letniego lasu sosnowego, tablica z mało czytelnym planem rezerwatu i opisem wyłącznie w języku ukraińskim. Nie ma żadnej informacji, że spoczywają tu również polscy oficerowie, czy w ogóle Polacy. Brak jakichkolwiek drogowskazów.

Próbuję dowiedzieć się czegoś w niewielkim, drewnianym budynku położonym kilkadziesiąt metrów na lewo od bramy, z urzędową, niebieską tablicą z godłem Ukrainy – Tryzubem i wypisaną złotymi literami informacją: Gabinet Ministrów. Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej. Rezerwat „Bykowiańskie Mogiły", ale i tam nie dostrzegam nikogo. Ruszam więc na wyczucie, leśną drogą, pnie części drzew przy której też obwiązane są „rusznykami", a niekiedy wąskimi białymi i czerwonymi wstążkami, w jednym przypadków również ukraińską błękitno – żółtą.

Zaraz na początku tej drogi pojawiają się przybite do pni sosen tabliczki, niekiedy ze zdjęciami, poświęcone konkretnym ofiarom stalinowskich represji. Po prawej stoi jak gdyby pomnik – postawiona na niewielkim nasypie na szynach wagon – platforma, jakimi przywożono tu zwłoki ofiar mordowanych w kijowskim więzieniu na Łukianowce i w byłym Pałacu Październikowym – siedzibie NKWD. Na tablicy przed nim informacja i zdjęcia innych środków transportu pomordowanych – samochodów. Idąc drogą zagłębiam się w las, oglądam, fotografuję. Tabliczek pamięci coraz więcej. Wyłącznie w językach ukraińskim i rosyjskim.

Większość informuje o rozstrzelanych. Z datami ich życia, śmierci, niekiedy rehabilitacji. Ale zaledwie nieliczne o tym czyimi byli ofiarami, z dopiskiem: stalinowskich represji. Na tabliczce z fotografią młodej kobiety napis: „Kautnaja Emma Stepanowna. 1906 – 3.X.1937. Rozstrzelana matka 3 dzieci". Na innej: „Bordun Iwan Iwanowicz. 1894, ur. w..., aresztowany 16.02.1938, skazany na rozstrzelanie 22.4.1938 przez „trójkę" NKWD – wyrok wykonano 19.05.1938, zrehabilitowany 27.08.1960 r." Nieco dalej, pod drzewem, grantowa tablica: „Bortnik Januarij Demianowycz. Ukraiński reżyser. 03.V.1897 – 16.I.1936". Upamiętnieni są również inni zamordowani artyści. Np. „Iwasiuk Mykoła Iwanowycz. 14 kwietnia 1865 – 25 listopada 1937. Wybitny ukraiński artysta malarz, autor obrazu „Wjazd B. Chmielnickiego do Kijowa". Rozstrzelany przez stalinowskich katów."

Natrafiam na tabliczki upamiętniające oficerów. Zarówno carskich, jak i radzieckich. Z fotografiami: „Sztabs – kapitan Osadczyj Fedor Iwanowycz. 4.09.1894 r. wieś Hostomel. 14.10.1937 – aresztowany. 21.12.1937 – rozstrzelany. 4.04.1989 – zrehabilitowany". Inna, w mundurze oficerskim z całą piersią pełną carskich orderów i odznaczeń wojennych: „Ofiara stalinowskich represji. Ustymienko Łazar Mitrofanowicz. Ur. 17.06.1884, rozstrzelany 25.4.1938, zrehabilitowany 15.11.1957". I bez zdjęć: „Czernyszow Paweł Iwanowicz. Major, szef sztabu wojsk OPK Okręgu kijowskiego. 1892, rozstrzelany 27.12.1937".

Szukam ofiar polskich. Nawet jednak, gdy nazwisko, „otczestwo" – tj. imię ojca lub inne dane lub dołączane biało – czerwone wstążki wskazują na polskość, natrafiam na tabliczki wyłącznie w języku ukraińskim lub rosyjskim: „Julian Onyszkiewicz ur. 25.02.1892. Był aresztowany w Peczynyhinie 23.09.1939 i przewieziony do Kijowa, gdzie został rozstrzelany. Umarł z 1 na 2.11.1940 r."; „Milewski Edmund – Władysław Iwanowicz. Rewizor darnickiej Ukoopspiłki ( spółdzielni ). Aresztowany 30.9.1937, rozstrzelany 22.11.1937"; „Kapitan Franciszek Mach. Ur. 9.09.1896. Aresztowany 10.04.1940 w Przemyślu, rozstrzelany z 12 na 13.09.1940 w Kijowie". Zdjęcie postawnego, eleganckiego mężczyzny w surducie: „Jankowski Nikołaj Julianowicz. 12.05.1880. Rozstrzelany 1937, zrehabilitowany 1989. Pamiętamy, kochamy, bolejemy (po rosyjsku)".

Jedyne polskie elementy na jakie natrafiam podczas dwugodzinnego penetrowania lasu, poza już wspomnianymi wstążkami białymi i czerwonymi opasanymi na pniach drzew, to wciśnięty za sznurek obrazek z podobizną Jana Pawła II u stóp Matki Boskiej Fatimskiej, z polskim napisem „Modlitwy Anioła z Fatimy". Czyżby to jeszcze pozostałość po wizycie w Lesie Bykowiańskim papieża – Polaka w dniu 24 czerwca 2001 roku? A także biało-czerwone szarfy na wieńcach z napisami: „W hołdzie pomordowanym – Zarząd Województwa Podkarpackiego"; „W hołdzie polskim ofiarom ludobójstwa – Polscy motocykliści". I w centralnym miejscu nekropolii, pod murkiem otaczającym wysoki krzyż, wieniec z biało-czerwonymi kwiatami, szarfami oraz napisem: Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej. Plus kilka wetkniętych obok biało-czerwonych chorągiewek. I to wszystko, co zdołałem znaleźć.

Tekst ten opublikował również, z niewielkimi skrótami, tygodnik „Przegląd" w nr 31(553) z 8.8.2010.

cz. 2 w poniedziałek 09.08.2010 r. o godz. 08:00

{jumi [*6]}

a