"Szkolnictwo jest idealnym środowiskiem do indoktrynacji dla władzy totalitarnej (PRL) lub etatystycznej (III RP)" - mówi w rozmowie z portalem wPolityce/wSumie.pl prof. Bogusław Śliwerski, pedagog, przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN, profesor Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej oraz Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie.
Sprawdzone w szkole, gruntownie przetestowane i przygotowane przez najlepszych autorów darmowe podręczniki już we wrześniu tego roku mogłyby trafić do polskich pierwszaków.
Maria Lorek, autorka zapowiadanego przez MEN nowego podręcznika dla pierwszaków, jest niemal codziennie bohaterką większości mediów. Niedługo ma odbyć się prezentacja pierwszej części jej podręcznika.
Najwyraźniej Ministerstwo Edukacji Narodowej przeraziły wieści, że polscy uczniowie zajęli trzecie miejsce w Europie, pod względem wykształcenia. Dlatego zostały podjęte pilne prace nad zmianą ustawy o systemie oświaty oraz ustawy o systemie informacji oświatowej. Pod populistyczny hasłem darmowych podręczników uzyskano powszechną akceptację dla idei. Warto jednak pamiętać, że diabeł tkwi w szczegółach a te budzą przerażenie.
W Sejmie trwają prace nad nowelizacją ustawy, dzięki której rząd będzie mógł wydać darmowy podręcznik dla klas pierwszych szkół podstawowych. We wtorek sejmowa komisja edukacji przyjęła poprawkę znoszącą obowiązek podawania przez szkoły listy podręczników do 15 czerwca. Przeciwnicy pomysłu ostrzegają, że wywoła to chaos i przysporzy kłopotów rodzicom.
Kolejny PR-owski wist Donalda Tuska − darmowy podręcznik dla pierwszoklasistów − a raczej dalsze dzieje tego pomysłu dodać można spokojnie do niekończącej się listy dowodów na to, że ćwierć wieku po Okrągłym Stole PRL nie tylko w najlepsze trwa, ale nawet ma się coraz lepiej.
Rząd po szczytnym hasłem odciążenia kieszeni rodziców zapowiedział wprowadzenie jednego, państwowego podręcznika dla klas pierwszych. Zaskoczenie? Owszem, bo to wolta o 180 stopni – jeszcze kilka tygodni temu urzędnicy MEN przekonywali nas publicznie, że różnorodność podręczników i możliwość wyboru przez nauczyciela są fundamentem utrzymywania wysokiej jakości edukacji. Co więcej, rząd rozpoczął także otwartą walkę z rynkiem wydawniczym – w oficjalnych wypowiedziach resort edukacji stara się przedstawić komercyjnych wydawców jako największe zło polskiej edukacji. Co ciekawe, ostrze krytyki skierowane jest przeciwko wydawcom, chociaż na rynku funkcjonują przecież jeszcze i dystrybutorzy, i księgarze. O co zatem chodzi?
a