wtorek, kwiecień 30, 2024
Follow Us
czwartek, 13 grudzień 2012 09:57

Zbyt wielkie nadzieje?

Napisane przez Gazeta Finansowa / Adrian Ponikiewski
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Z propozycji nowych taryf gazowych, złożonych przez PGNiG do Urzędu Regulacji Energetyki, zadowoleni są niemal wszyscy. Odbiorcy indywidualni będą płacić za gaz około 10 proc. mniej, co da im niewielkie wprawdzie, ale za to zauważalne oszczędności. Koncern zaciera ręce, bo dzięki sukcesowi w negocjacjach z Rosjanami ma szansę poprawić wyniki finansowe. Premier miał do zakomunikowania dobrą wiadomość w trudnym dla rządu okresie. Narzeka za to branża chemiczna, która liczyła na wyższą obniżkę, niż 3-4 proc. Nie powinno to dziwić, zważywszy, że to właśnie ta gałąź przemysłu najbardziej optuje za utrzymaniem postkomunistycznego reliktu, jakim jest obecny system regulacji cen gazu.

Skala obniżki nie zaskoczyła ekspertów. Już po zawarciu porozumienia PGNiG-Gazprom szacowano, że ceny gazu, dostarczanego dla przemysłu, spadną o 3-5 proc., ale nie więcej. Jak podkreślił ekspert Instytutu Kościuszki, Marcin Tarnawski na portalu Wyborcza.biz, „maksymalna obniżka, jaką na chwilę obecną powinniśmy być przygotowani to ok. 4-5 proc., każda większa spowodować mogłaby znaczne pogorszenie wyniku finansowego spółki, co może niekorzystnie odbić się na jej sytuacji na giełdzie". Wysokość niższych cen gazu potwierdziła zarazem domysły, że – biorąc pod uwagę 10-proc. obniżkę dla odbiorców indywidualnych – PGNiG wymusiło na Rosjanach ustępstwa znacznie większe, niż 10 proc., zdaniem Instytutu Jagiellońskiego – nawet 20-procentowe.
W opinii Marcina Roszkowskiego, prezesa Instytutu Jagiellońskiego, nawet kilkuprocentowa obniżka cen gazu to dla polskiego przemysłu świetna wiadomość, szczególnie w perspektywie kryzysowego roku 2013. Innego zdania wydają się być przedstawiciele wielkich firm chemicznych, którzy nie kryją swojego rozczarowania skalą obniżki. Nie takiego prezentu gwiazdkowego spodziewali się od PGNiG i URE – ale czy ich nadzieje miały realną podstawę?
System regulacji rynku gazu w Polsce należy zaliczyć do kuriozalnych. Jest to relikt gospodarki centralnie sterowanej w warunkach wolnego rynku. URE – a więc urząd, co tu kryć, zależny od polityków – decyduje, czy zgodzić się lub nie na ceny gazu, zaproponowane przez monopolistę mimo woli, czyli PGNiG. Niestety, założenie, że Urząd będzie hamował próby śrubowania cen surowca przez koncern nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Decyzje z 2011 i 2012 r. pokazują, że Urząd po prostu przeszedł do porządku dziennego nad kosztem zakupu gazu przez PGNiG i nie zgodził się na proponowane przez koncern podwyżki. W efekcie PGNiG oferuje gaz z marżą ujemną – czyli dopłaca do niego – a bilans spółki po 9 miesiącach 2012 r. przedstawia się fatalnie.
W tej sytuacji większa obniżka cen gazu dla przemysłu skutecznie obniżyłaby rating PGNiG i mogłaby się okazać dla spółki potężnym ciosem. Pamiętajmy – PGNiG to spółka giełdowa, w dodatku zaangażowana w wiele kosztownych inwestycji, ważnych dla bezpieczeństwa energetycznego Polski.

{jumi [*9]}

a