Wygląda na to, że świat dobrobytu zupełnie nas zaskoczył. Wraz z nowym ustrojem, wyższymi zarobkami i możliwością swobodnego wyboru dóbr konsumpcyjnych wzrasta również wskaźnik otyłości. Polacy, jak większość Zachodu, robią się coraz grubsi – na szczęście, jak się wydaje, w nieco wolniejszym tempie.
O skali problemu może świadczyć ilość poradników, diet, zabiegów i „cudownych” leków dla tych, którzy marzą o zrzuceniu paru kilogramów. Każda nowa informacja, która przynajmniej otarła się o świat medycyny, trzęsie mocno przekonaniami ludzi o przyczynach otyłości. Niekończące się spory między zwolennikami zdrowego trybu życia (jakkolwiek definiowanego) a tymi, którzy wierzą w determinanty genetyczne tylko świadczą o braku gruntownej wiedzy w temacie. Odkrycie irlandzkich uczonych może dać jednym i drugim powód do namysłu.
Uczeni z Trinity College w Dublinie wzięli pod mikroskop limfocyty NKT, pełniące ważne funkcje w układzie odpornościowym człowieka. Odkryli, że ludzie otyli mają ich zdecydowanie mniej od reszty społeczeństwa. Najprawdopodobniej u ludzi mieszczących się w normie wagowej, limfocyty zapobiegają stanom zapalnym tkanki tłuszczowej i przerodzeniu się jej w brzuch godny pędzla Fernando Botero. Przeciwdziałają również zespołowi metabolicznemu, który może prowadzić do choroby wieńcowej lub cukrzycy.
Tak więc mniejsza ich ilość sprawia, że otyli robią się coraz bardziej otyli. Raz wchodząc na ścieżkę nadwagi ryzykujemy, że pozostaniemy na niej na dobre. Jednak za dobrą monetę możemy wziąć fakt, że limfocyty NKT nie przepadają na zawsze. Badania na pacjentach, którzy przeszli operację podzielenia żołądka (ang. gastric bypass) wykazały ponowną obecność użytecznych przeciwciał w organiźmie.
Możemy mieć nadzieję, że rozwinięcie metod aktywacji limfocytów NKT u tych, którzy wciąż są otyli, pozwoli im skuteczniej walczyć z nadwagą i wynikającymi z niej komplikacjami. Trudno też o lepsze ostrzeżenie dla pozostałych – jeśli sami nie zadbamy w porę o swoje ciało, ono też przestanie dbać o siebie.
{jumi [*7]}
