niedziela, maj 12, 2024
Follow Us
czwartek, 31 styczeń 2013 12:24

Wiosenne porządki w YouTube Wyróżniony

Napisane przez as
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
"Jestem hardkorem" - klasyk polskiego internetu "Jestem hardkorem" - klasyk polskiego internetu fot. YouTube

Czy YouTube stanie się płatny? Najpopularniejszy internetowy serwis wideo planuje wkrótce duże zmiany. Zobacz, kogo może zaboleć kieszeń i dlaczego niektórzy użytkownicy mogą mieć powody do zadowolenia.

W ciągu zaledwie paru lat YouTube zmienił diametralnie oblicze internetu i wpłynął na to, co i kiedy oglądamy. Niezwykła łatwość, z jaką możemy umieścić wideo na portalu oraz niespotykana wcześniej płynność streamów sprawiła, że niemal każdy internauta odwiedza YT przynajmniej raz dziennie. W obecnej chwili znajduje się tam już prawie wszystko: filmy z kotami, dokumenty, projekty szkolne, muzyka i teledyski, wywiady oraz kanały informacyjne. Portal doczekał się również swoich celebrytów – ludzi, którzy dzięki subskrypcjom użytkowników zasłynęli (pozytywnie lub negatywnie) na całym świecie.

Właśnie oni stali się głównym celem zmian, które zarząd YouTube postanowił wprowadzić na wiosnę 2013 r. Administratorzy portalu skontaktowali się już z właścicielami najpopularniejszych kanałów, które w myśl nowej polityki mają stać się płatne. Nie wiadomo, czy część z zarobionych pieniędzy przypadnie ich autorom, ale będący w posiadaniu Google serwis na pewno się wzbogaci.

Dlaczego nie jest to zła wiadomość? Przede wszystkim trudno się spodziewać, żeby na YT zabrakło ciekawych materiałów dostępnych za darmo – jego twórcy na pewno nie planują stracić na reklamach, które wyświetlają się za każdym razem, gdy oglądamy „Jestem hardkorem” lub powtórkę „Tańca z gwiazdami”.

Po drugie, płatne kanały to szansa dla małych stacji telewizyjnych, które dotychczas dostępne były w drogich pakietach w telewizji kablowej lub satelitarnej. Teraz będą mogły przenieść się na YouTube i nie tylko pozyskać nowych widzów, ale sporo zaoszczędzić na kosztach emisji.

Do tego można założyć, że YouTube nie zagarnie wszystkich pieniędzy dla siebie. Inwestycja w już popularne niskobudżetowe programy może sprawić, że ich producenci będą mogli opuścić piwnicę swoich rodziców i postarać się o bardziej profesjonalne studio. Umieszczone na portalu seriale na pewno stracą przez to trochę uroku, ale można się spodziewać, że ich miejsce zajmą kolejni.

Należy również pamiętać, że jest to pierwszy raz, kiedy najcenniejszy nabytek Google decyduje się na takie kroki. To eksperyment – jeśli się nie powiedzie, dyrekcja YouTube będzie zmuszona wrócić do dawnych rozwiązań lub zaproponować nowe. Tymczasem jednak warto poczekać do wiosny i zobaczyć co się stanie; być może tuż za rogiem czeka na nas zupełnie nowe internetowe doświadczenie.

{jumi [*7]}

a