Każdy ma swój ulubiony fotel. Jedni lubią bujane, inni wygodne, masywne, jeszcze inni preferują wypchane styropianem poduchy. Jednak już teraz mamy szansę zobaczyć coś, czego jeszcze nie było: meble, które rosną same i są w stu procentach organiczne. Mówiąc „organiczne” mamy na myśli „zrobione z grzyba”.
Wypoczynek na grzybie brzmi jak mało przyjemne doświadczenie rodem z dziwnej opowieści science-fiction. Jednak pomysłodawca i twórca pierwszych myko-mebli Philip Ross twierdzi, że nie ma się czego obawiać. – Bać się grzybów to jak bać się zwierząt lub technologii. Istnieje multum grzybów, dlaczego mielibyśmy obawiać się ich wszystkich z powodu kilku żywiących się skórą gatunków? – tłumaczy wynalazca i designer z San Francisco. Zresztą po osiągnięciu ostatecznego kształtu jego twory są wypiekane w piecu, a następnie pokrywane biodegradowalnym lakierem.
Ross wpadł na pomysł przed laty, kiedy jako kucharz hodował w domu boczniaki. Zauważył, że grzyby rozrastają się tak, aby dotrzeć do promieni słonecznych padających przez okno. Zaciekawiony zaczął eksperymentować filtrując światło w taki sposób, aby otrzymać konkretne kształty. Choć niektóre części grzyba są delikatne, ciało somatyczne tworzy gęstą sieć cienkich włókien cechującą się znaczną wytrzymałością i plastycznością zarazem.
Do tworzenia struktur przestrzennych Amerykanin wykorzystuje gatunek Ganoderma lucidum, czyli lakownicę lśniącą – grzyb stanowiący ważny element tradycyjnej medycyny chińskiej. Karmiąc go drewnianymi trocinami różnej wielkości doprowadza do ich przemiany w chitynę, będącą budulcem pancerzy insektów oraz skorupiaków morskich.
W celu rozwinięcia swojej pasji poza dziwne hobby, Ross skontaktował się z mykologami, projektantami przemysłowymi oraz rolnikami. Efektem tej współpracy jest materiał, który świetnie znosi ciężkie przedmioty, upadki, a do pewnego stopnia nawet kontakt z wodą i ogniem. Teraz pokazuje je w amerykańskich galeriach. A co potem?
Gdyby udało się przemóc niemal instynktowną niechęć, jaką większość z nas żywi do wszystkich grzybów nie tkwiących w świątecznej kapuście, myko-meble mogłyby stać się prawdziwym hitem: tanie, wytrzymałe i ekologiczne co do komórki. To jednak nie wszystko: innym projektem Philipa Rossa jest „Mycotecture”, czyli myko-architektura. Marzeniem, które zamierza realizować w następnych latach, jest wyhodowanie grzybowego budynku dla od 12 do 20 osób.
Więcej zdjęć i projektów dostępnych jest na stronie Rossa.
{jumi [*7]}