Tradycyjnie dużym powodzeniem - nie tylko u najmłodszych widzów - cieszyła się Smykofionia. Ostatniego dnia Festiwalu ponownie udało mi się usłyszeć Crossroads Quartet - byli rewelacyjni - jak również podziwiać grę na fortepianie Alexandre Kantorowa z towarzyszeniem orkiestry Sinfonia Varsovia, którą dyrygował Jean-Jacques Kantorow.
Podczas Szalonych Dni Muzyki orkiestra Sinfonia Varsovia wielokrotnie słyszała ze strony dyrygentów pochwały pod swoim adresem, ale jej kunszt podczas Koncertu Finałowego przeszedł najśmielsze oczekiwania chyba większości widzów. W niedzielny wieczór w sali Manhattan usłyszeliśmy mistrzowskie wykonania utworów - od Gershwina Rhapsody in Blue, poprzez Bernsteina i West Side Story, Williamsa Star Wars po Manciniego The Pink Panther i Goodwina A few good men. Wykonawcami byli: Raphael Sévère klarnet, Kit Armstrong fortepian, Sinfonia Varsovia, Big Band Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie, Gordon Goodwin Trio, Brian Scanlon saksofony i Trey Henry bas. Gordon Goodwin poza dyrygowaniem orkiestrą grał też na saksofonie, fortepianie. Pozostali dyrygenci to Piotr Kostrzewa szalejący wraz z Big bandem i Robert Trevino, który po każdym utworze z uśmiechem i wdziękiem prezentował widzom nawet najbardziej ukrytych wśród innych wykonawców mistrzów trąbki, wiolonczeli i innych instrumentów.
Nie tylko Gordona Goodwina zachwyciła - jak powiedział ze sceny - Warszawa, Polska i współpraca z rewelacyjną orkiestrą Sinfonia Varsovia. Równie zachwyceni byli słuchacze 55 koncertów, Finałowego w szczególności.
{gallery}18910{/gallery}
Festiwalowi wolontariusze podczas tych trzech dni mieli pełne ręce roboty, ale doprowadzali, kierowali informowali na bieżąco i z uśmiechem. Myślę, że pomysłodawca Rene Martin powinien być zadowolony z sukcesu warszawskich Szalonych Dni Muzyki. Już nie mogę się doczekać kolejnych.