Gillian Connor z fundacji Rethink Mental Illness powiedziała w wypowiedzi dla "New Scientist", że częste sięganie po leki przeciwdepresyjne związane jest z większą świadomością występowania zaburzeń psychicznych i potrzebą ich leczenia. Rethink Mental Illness powstała przed prawie 40 laty, gdy niewielu Brytyjczyków z depresjami i napadami lęków szukało pomocy u lekarzy.
Gillian Connor ubolewa jednak, że leki są często jedyną metodą leczenia depresji. Potwierdza to dr Andrew Green z British Medical Association. Brytyjska specjalistka wyjaśnia, że chorobę tę u wielu pacjentów można leczyć psychoterapią - czas oczekiwania na takie leczenie jest jednak długi. Głównym tego powodem jest brak psychoterapeutów. W niektórych regionach kraju w ogóle nie są oni dostępni.
Zużycie antydepresantów zwiększa się na całym świecie. Z badań przeprowadzonych w ramach National Health and Nutrition Examination Surveys wynika, że po leki przeciwdepresyjne sięga co dziesiąty Amerykanin powyżej 12. r.ż.. Wśród osób w wieku od 18 do 44 lat antydepresanty są już najczęściej stosowanymi w USA lekami.
Kobiety zażywają leki przeciwdepresyjne 2,5 razy częściej niż mężczyźni. 60 proc. zażywających je Amerykanów kontynuuje leczenie przez co najmniej 2 lata, a 14 proc. osób sięga po nie ponad 10 lat.
Leki przeciwdepresyjne wykorzystywane są zarówno do leczenia depresji, jak i zaburzeń lękowych, nerwicy natręctw, bulimii oraz tzw. stresów pourazowych po traumatycznych przeżyciach. Zainteresowanie nimi zaczęło wzrastać w 1987 r., gdy koncern farmaceutyczny Eli Lilly wprowadził na rynek prozac, pierwszy nowej generacji lek na depresję, należący grupy leków tzw. wychwytu zwrotnego serotoniny.
Źródło: http://www.rynekzdrowia.pl.