Organizacja ta miała na celu wyparcie polskości z Wielkiego Księstwa Poznańskiego – a konkretnie: wykupywać ziemię z polskich rąk.
Zaczęła znakomicie, zebrała trochę pieniędzy od nacjonalistów... ale, cóż: wszystko kosztuje, więc pieniądze zaczęły się kończyć...
Jednocześnie Polacy, czując zagrożenie, zaczęli współpracować – i spontanicznie zwierać szeregi, by dać odpór strrrraszliwej HaKacie...
To zwieranie szeregów szło bardzo dobrze – natomiast panowie H-K-T zwrócili się o pomoc do pruskiego rządu w Berlinie. Ten, na szczęście, pieniądze dał...
Co jeszcze lepsze: przenieśli siedzibę do gniazda pruskiej biurokracji, do Berlina.
Natychmiast do Dojczostmarkferajny zaczęli napływać ludzie, głośno wrzeszczący, że trzeba Polaków koniecznie, ale to koniecznie, wyrugować – a tak naprawdę marzących o ciepłej posadce za reżymowe pieniądze. W efekcie działalność HaKaTy zaczęła przymierać, zdychać – a Polacy, przerażeni tym, że sam rząd pruski włączył się w tę akcję, działali coraz to energiczniej...
... i w wyniku tego stan polskiego posiadania w Wielkopolsce raczej się zwiększył, niż zmniejszył. A potem Cesarstwo Niemieckie przegrało wojnę – a Polacy byli już tak dobrze zorganizowani, że zmontowali im na odchodnym jedyne właściwie w naszej historii udane powstanie.
Jest to jeszcze jeden przykład na działanie ogólnego prawa: za co tylko weźmie się rząd – to prędzej czy później zostanie to spaprane.
Proszę dobrze zrozumieć: właściciel firmy myśli o tym, by firma się rozwijała. Myśli o tym, by jak najwięcej zarobić. Organizator akcji społecznej robi to na ochotnika – więc wkłada w to swój wysiłek, swój wolny czas, swoją inwencję – i często swoje pieniądze...
... natomiast urzędnik ma jeden cel: zachować swoją posadę i awansować w hierarchii urzędniczej na wyższe stanowisko z większą pensją. Cele organizacji ma głęboko tam, gdzie słońce nie dochodzi.
Skutki tego są oczywiste. I nieuniknione...
{jumi [*7]}