czwartek, maj 09, 2024
Follow Us
×

Ostrzeżenie

JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /home/kur365/domains/kurier365.pl/public_html/images/19106.
×

Uwaga

There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery Pro plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder: images/19106
czwartek, 16 październik 2014 14:52

Muzyka odnaleziona. Tygiel Kolberga: Białorusini, Polacy i Żydzi Wyróżniony

Napisane przez Cezary Rudziński
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Muzyka odnaleziona. Tygiel Kolberga: Białorusini, Polacy i Żydzi Fot.: Cezary Rudziński

Z okazji otwarcia nowego gmachu Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie na Wybrzeżu Kościuszkowskim 37 oraz obchodzonej w br. 200 rocznicy urodzin Oskara Kolberga (1814-1890), etnografa, folklorysty i kompozytora, odbył się tam niezwykły koncert zatytułowany "Muzyka Odnaleziona – tygiel Kolberga: Białorusini, Polacy i Żydzi".

Jego organizatorem była ASP i Fundacja Muzyka Odnaleziona, zajmująca się badaniem i dokumentowaniem tradycyjnej muzyki wiejskiej Polski, Białorusi i Ukrainy oraz archiwizowaniem i udostępnianiem zbiorów związanych z muzyką tradycyjną. Współorganizatorem koncertu zaś Centrum Kulturalne Białorusi przy ambasadzie Republiki Białoruś w Warszawie. Podziękowania za udzieloną pomoc organizatorzy skierowali również do domów kultury w Brześciu i Pińsku. W koncercie, który prowadził prof. ASP Andrzej Bieńkowski, malarz, etnograf i pisarz oraz założyciel - w 2012 roku - Fundacji Muzyka Odnaleziona, wystąpiła sześcioosobowa grupa śpiewaczek „Z Lasu", również sześć śpiewaczek zespołu „Czabatuchy" ze wsi Stoszany w pobliżu Pińska oraz Kapela Brodów w nowym składzie i repertuarze. Polski zespół „Z Lasu" od kilku lat zbiera starą wiejską muzykę od wykonujących je na Białorusi śpiewaczek pamiętających stare pieśni.
– W rejonie brzeskim stara muzyka nazywana jest majoka – usłyszeli słuchacze koncertu – i jak wymieni się tę nazwę, od razu wiadomo o co chodzi. Pieśni te są przez nas zapisywane, nagrywane, a następnie odtwarzane i na tej podstawie powstaje repertuar pieśni zespołu śpiewanych przez chór i solistki. W oryginalnych wersjach językowych, także w gwarze poleskiej i w języku ukraińskim, gdyż i Ukraińcy mieszkają na Polesiu. Mnie w tym programie zabrakło starych polskich pieśni ludowych śpiewanych przez mieszkających na Białorusi Polaków, zwłaszcza w obwodzie grodzieńskim.
Pamiętam słyszane podczas pobytów tam m.in. występy zespołów: „Suzoria" („Gwiazdozbiór") ze wsi Sopoćkin i „Matulina Pieśnia" z Domu Kultury w Żytomli. Zespół „Z Lasu" wykonał pieśni obrzędowe śpiewane z okazji świąt i pór roku. M.in. z dawnego powiatu pińskiego I Rzeczypospolitej. Po nich pieśni weselne zwane korowodowymi, zapisywane w różnych domach i wykonywane tam w różny sposób. – Próbowałyśmy – powiedziały śpiewaczki – połączyć różne ich wersje, ale nie udało się to. Musiałyśmy wybrać jedną.
Zapowiadający i komentujący ten występ prof. Andrzej Bieńkowski podkreślał, że dzięki zapisywaniu i wykonywaniu tej muzyki, może ona przetrwać. Od kilku lat w dziedzinie tej zachodzi bowiem zmiana pokoleniowa, zanika na wsiach zainteresowanie starą, oryginalną muzyką ludową. Przy czym dotyczy to zarówno Białorusi, jak i Polski oraz Ukrainy. Goście z Białorusi, zespół „Czabatuchy" ze wsi Stoszany jest już jednym z ostatnich tam tego rodzaju chórów wiejskich. Śpiewa stare pieśni głównie w lokalnych domach kultury.
W Warszawie zaprezentował je - w postaci występu całego zespołu oraz solistek – w tematycznym układzie kalendarzowym: wiosna i żniwa, a także pieśni weselne. Podkreślano, że w białoruskich pieśniach ludowych pamiętany jest okres pańszczyzny. Jednym z przykładów była pieśń o małym dziecku, które matka musiała zostawić gdzieś na polu, aby pracować podczas żniw i zainteresował się nim niedźwiedź, nie robiąc mu krzywdy. Temat ten występuje w różnych wariantach.
Jako „wisienkę na torcie" A. Bieńkowski określił, bardzo gorąco przyjmowany, występ Kapeli Brodów kierowanej przez Witolda Brodę, w składzie: para skrzypiec, basetla, kontrabas, cymbały i klarnet. Twórca tego zespołu od wielu lat zbiera i zapisuje starą wiejską muzykę żydowską na Podkarpaciu, przede wszystkim na Rzeszowszczyźnie. Muzyków, którzy ją niegdyś wykonywali, pochłonął Holocaust. Ale żyją jeszcze, a przynajmniej żyli kilkanaście i więcej lat temu, gdy twórca tej orkiestry zaczął je zapisywać i zbierać, polscy wiejscy muzykanci którzy ją wykonywali niegdyś, lub przynajmniej słyszeli. Ucząc się jej, podobnie jak muzykanci żydowscy, oczywiście ze słuchu.
Przy czym kierujący orkiestrą i grający na skrzypcach Witold Broda podkreślał, że nie była to żydowska muzyka zwana klezmerską, obecnie dosyć popularna, lecz utwory grane głównie na weselach. I ze względu na biedę ludzi angażujących takie orkiestry, przeważnie tylko dwuosobowe, z instrumentami smyczkowymi: skrzypcami i kontrabasem. Rzadziej jeszcze z klarnetem, nie mówiąc już o innych instrumentach. Kapela Brodów gra w pełniejszym składzie, przy czym należące do niego cymbały należą już do bardzo rzadkich instrumentów. Repertuar zaprezentowany na koncercie okazał się bardzo bogaty i interesujący. Zaś muzyka przetworzona przez artystów piękna i ciekawa.
Najpierw była to żydowska muzyka taneczna z Podkarpacia, m.in. mazurki i polka. Później utwory zapisane przez Oskara Kolberga. Mazur żydowski, po niej Melodia turecka w ciekawej aranżacji: zaczęły cymbały, do nich dołączył klarnet, a następnie instrumenty smyczkowe, z ostatnim kontrabasem. Był też żydowski mazurek kolbergowski, inny również zapisany przez tego wielkiego etnografa i folklorystę, bez zaznaczenia, że żydowski, ale z wyraźnymi nutami tej muzyki. Grane zarówno przez cały sekstet, jak i w mniejszym zestawie instrumentów. Tak jak na tradycyjnych, biednych żydowskich weselach.

{gallery}19106{/gallery}
Albo sukcesywnie, np. polka: najpierw żywiołowo na parę skrzypiec, a następnie dołączające do nich pozostałe instrumenty. Czy inny utwór z fragmentami solo na klarnecie lub cymbałach. Ostatni utwór w programie – po nim był jeszcze inny na bis – okazał się sensacją chyba nie tylko dla mnie. Jak powiedział Witold Broda, melodia ta znana była już od XVI wieku i wykonywana często w kilku krajach europejskich, m.in. na Białorusi. Po czym ktoś w XIX wieku dopisał do niej słowa, a całość stała się... hymnem państwowym Izraela. Ten udany koncert zakończył, zaimprowizowany „na gorąco" występ obu – białoruskiego i polskiego – chórów pań, które odśpiewały jedną ze starych, ludowych pieśni białoruskich.

a