poniedziałek, 08 październik 2012 11:28

Wolne Konopie walczą o legalizację marihuany

Napisane przez Tadeusz Bikk
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
fot. sxc.hu

Kilkusetosobowy marsz przeszedł ulicami centrum Warszawy, domagając się liberalizacji prawa antynarkotykowego. Akcję zorganizowała inicjatywa Wolne Konopie, która walczy o to, by nie karano konsumentów marihuany, lecz dealerów i przeciwstawia się karom więzienia za posiadanie niewielkich ilości konopi.

Marsze Wyzwolenia Konopi odbyły się już w Łodzi, Lublinie, Bielsko-Białej, Katowicach, Wrocławiu i Warszawie. Inicjatywa Wolne Konopie szykuje jeszcze marsz w Gorzowie Wielkopolskim – w sobotę 13 października. Będzie to pierwsza manifestacja tego typu w tym mieście.
Warszawski marsz odbył się w sobotę 6 października. Kilkusetosobowy tłum, w którym dominowali młodzi ludzie, wyruszył Marszałkowską spod Pałacu Kultury. Niesiono transparenty z hasłami „Uwolnić zatrzymanych!", „Amnestia dla skazanych!", „5 mld do budżetu, nie dla mafii" i „Leczyć zamiast karać". Prezes Wolnych Konopi, Andrzej Dołecki krzyczał przez megafon: „Warszawiacy! Spójrzcie na nas: tak według polskiego rządu wyglądają kryminaliści". Zebrani ludzie protestowali przeciwko zatrzymaniu ludzi za posiadanie małej ilości suszu roślinnego. Informowali, że w ciągu roku w Polsce 9 tysięcy takich osób zamyka się w więzieniach.
Trasa marszu prowadziła przez al. Jerozolimskie i Nowy Świat. Z głośników puszczano muzykę Metrowego – rapera, który odsiedział wyrok za posiadanie niecałego grama marihuany. Mieszkańcy Warszawy mogli więc usłyszeć słowa piosenki: "Karani, karani, karani dla nich już zawsze będziemy w tym kraju intruzami, robakami, których strawą trawa, mamy prawo do szczęścia, nie mamy szczęścia do prawa! Twórco praw, zrozum, że lepiej posadzić krzak niż nas!" Idąc ulicami Warszawy, protestujący skandowali: "Sadzić, palić, przestać karać i premiera lekko zjarać" i "Chociaż bardzo chcecie i tak wszystkich nas nie zamkniecie".

 

W pochodzie szła marszałkini Sejmu Wanda Nowicka, która uznała, że należy przeciwstawić się obecnemu prawu, które zamiast karać dealerów i mafiosów, uderza przede wszystkim w użytkowników nielegalnej substancji. Według Andrzeja Dołeckiego prohibicja niczego nie rozwiązuje, a wręcz służy zorganizowanym grupom przestępczym. Prezes Wolnych Konopi przekonuje, że ludzie będą palić konopie niezależnie od prawnych restrykcji. Sam spędził trzy miesiące w areszcie śledczym na podstawie zeznania hodowców, że kupił od nich dużą ilość suszu roślinnego. Nie było jednak na to dowodów, więc Dołeckiego wypuszczono.
Marsz zatrzymał się przed pałacem prezydenckim i Ministerstwem Zdrowia. Zgromadzeni ludzie prosili prezydenta o amnestię dla osób skazanych za zapalenie jointa. Na ul. Miodowej Dołecki w imieniu protestujących domagał się wpisania medycznej marihuany na listę leków. Powoływał się na badania medyczne stwierdzające pozytywne działanie konopi w leczeniu jaskry czy stwardnienia rozsianego. Odwoływał się również do Raportu Światowej Organizacji Zdrowia z 1995 roku, wedle którego marihuana jest o wiele bardziej bezpieczna dla zdrowia niż alkohol i papierosy.
Raport ten został zatajony. Upubliczniono go dopiero trzy lata po jego wydaniu. Pełną wersję pt. "Implikacje zdrowotne używania konopi: Analiza porównawcza skutków używania alkoholu, konopi, nikotyny i opiatów" można znaleźć w internecie. Już na samym początku raportu możemy przeczytać: "Bezpośrednia toksyczność konopi jest bardzo niska. W literaturze medycznej nie spotykamy potwierdzonych przypadków śmierci w wyniku zatrucia konopiami."
Marsz zakończono w Ogrodzie Krasińskich. Manifestanci usiedli na trawie, a reprezentacja inicjatywy Wolne Konopie poszła do Komendy Stołecznej Policji z petycją o ulgowe traktowanie przez mundurowych osób, u których znaleziono małą ilość marihuany.

{jumi [*8]}