poniedziałek, 27 sierpień 2012 12:05

Na tropie "komórki życia"

Napisane przez as
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
wikimedia commons

Komórki macierzyste to przyszłość medycyny. Naukowcy twierdzą, że mając ich wystarczającą ilość, moglibyśmy udoskonalić terapię dziesiątek chorób – od cukrzycy do raka. Być może już wkrótce będziemy mogli to sprawdzić w praktyce.

W jaki sposób jedna komórka miałaby leczyć tak różne choroby, jak rak, celiakia, niewydolność serca czy cukrzyca typu I? Odpowiedź leży w naturze komórek macierzystych: są to komórki, które nie potrafią się szybko rozmnażać, ale również różnicują się do innych typów komórek: każda komórka macierzysta może stać się neuronem, krwinką czy budulcem jakiejkolwiek tkanki czy narządu. Komórki takie najczęściej spotykane są u embrionów dopiero wykształcających dojrzałe organy.

Dlatego też pozyskiwanie komórek macierzystych stało się kością niezgody między naukowcami a niektórymi środowiskami religijnymi i politycznymi. W 2011 r. Trybunał Sprawiedliwości UE zakazał pozyskiwania embrionalnych komórek macierzystych, jeżeli prowadzi ono do śmierci zarodka. Jednak problemy etyczne są nadal aktualne, a cały projekt budzi wątpliwości również w świecie nauki. Nic dziwnego, że badacze od dawna marzą o tym, żeby cały problem pozyskiwania komórek jakoś obejść.

Według doniesień naukowców z Uniwersytetu Johns Hopkins w Baltimore, jesteśmy już coraz bliżej. Amerykanom udało się zmienić w komórkę macierzystą coś, na czym większości ludzi nie zbywa – czerwoną krwinkę. Nie są to pierwsze tego typu badania: podobny efekt uzyskano wprowadzając geny za pomocą wirusów. Efekty takiego procesu są jednak niestabilne i mogą prowadzić do mutacji i raka.

Nowa technika jest naprawdę zadziwiająca. Najpierw naukowcy rażą komórkę prądem; następnie, przez powstały na chwilę otwór, wprowadzają plazmid – niezależną cząsteczkę DNA, która powiela się we wnętrzu komórki, aby następnie się zdegenerować. Na skutek takiego działania czerwona krwinka przyjmuje właściwości komórki macierzystej z 6-dniowego embrionu.

Jeszcze bardziej zadziwiająca jest skuteczność tego rozwiązania. W przypadku zastosowania wirusów, liczba komórek zdatnych do użycia nie przekraczała zaledwie kilku na sto; naukowcom z Johns Hopkins udało się osiągnąć przeżywalność rzędu 50-60%. Komórki macierzyste przyjęły się również w środowisku szpiku kostnego, co świetnie rokuje na przyszłość.

Pozostaje sprawdzić, czy nowopowstałe komórki macierzyste faktycznie różnicują się do innych postaci. Jeśli eksperyment się powiedzie, konsekwencje dla nauki i medycyny będą rewolucyjne.

{jumi [*7]}