wtorek, 22 grudzień 2015 00:00

Piernikowa Chałupka Wyróżniony

Napisane przez Cezary Rudziński
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Fot.: Cezary Rudziński

W miejscowości Ráby koło Pardubic w Czechach istnieje od ponad dziesięciu lat dosyć niezwykłe muzeum: pierników. Nazywane Piernikową Chałupką, a także Piernikowym Hetmaństwem. Jego gospodarze twierdzą, że największym tego rodzaju co najmniej w Europie. Tradycje piernikarstwa są tu rzeczywiście dawne, chociaż nie stanowiło ono niczego niezwykłyego w naszej części kontynentu. Było to przecież tradycyjne ciasto miast hanzeatyckich, że wspomnę również o sławnych piernikach gdańskich, a zwłaszcza toruńskich. Które, zapewne z Niemiec, trafiło i trochę dalej na południe, do Czech.

Eksponatów w tym muzeum są setki, jest również zakład wytwórczy, w którym można zapoznać się z procesem produkcji pierników. Chatka nawiązuje do znanej baśni braci Grimm z roku 1812 o Jasiu i Małgosi oraz złej czarownicy, ale przedstawianej tu w trochę przewrotny sposób. O ile bowiem samo muzeum oraz wspomniane pokazy wytwarzania pierników są całkiem serio, to ich otoczka: nazewnictwo poszczególnych obiektów i miejsc oraz teksty, z którymi spotykają się zwiedzający, trzeba traktować z dużym przymrużeniem oczu. Tak np. toaleta, do której kieruje drogowskaz nazywana jest... czyśćcem.

Baśń o Jasiu i Małgosi w wersji przewrotnej

Restauracja to Útulna u všech čertů, czyli Przytulisko (lub schronisko) pod wszystkimi diabłami. Zaś przy wejściu do piwnicy jest ostrzeżenie: Kdo lže a krade do pekla se hrabe. Czyli: Kto kłamie i kradnie wybiera się do piekła. Przypomnę w ogromnym skrócie, że w baśni Braci Grimm Jaś i Małgosia, to dwójka dzieci drwala mieszkających z ojcem w chatce na skraju lasu. Kobieta, z którą ożenił się – zła macocha – nienawidziła je i podczas głodu namówiła męża, aby porzucił dzieci w lesie. Błądząc w nim, głodne, natrafiły na dom zbudowany z chleba, z dachem z ciastek i oknami z cukru. I zaczęły go jeść.
Wtedy wyszła z niego jego gospodyni, która okazała się czarownicą zwabiającą ludzi aby ich pożerać. Próbowała dzieci upiec, ale Małgosia zdołała wepchnąć ją do rozgrzanego pieca, w którym wiedźma spaliła się żywcem. Przewodnik po muzeum nawiązując do tej baśni z całą powagą usiłuje przewrotnie przekonać zwiedzających, zarówno dzieci jak i dorosłych, że... Jaś i Małgosia same sobie były winne. Bo zamiast, nie zaproszone, rzucać się do jedzenia ciastek z dachu chatki, powinny najpierw do niej zapukać i grzecznie pozdrowić gospodynię. A ta na pewno by je nakarmiła, a nie chciała zjeść.

Szopka betlejemska z pierników

W ekspozycji muzealnej nie brak odniesień do tej i innych legend. W jednej z sal słodkich eksponatów pilnuje kukła Baby Jagi. W szklanych gablotach wystawiono niezliczone chatki z pierników, a także różnorodne w kształtach, bogato zdobione lukrem smakołyki.

Są wśród nich piernikowe figurki świętych Mikołajów, medaliony z wizerunkami królów, konie i inne zwierzęta. Oglądać można również całe kompozycje. Największą, składająca się z dziesiątków piernikowych obiektów i postaci, jest szopka betlejemska, do której zdąża orszak trzech królów, a przyglądają się mu mieszkańcy miasteczka, które stoi dookoła szopki. Z kościołami, budynkami i domami mieszkalnymi, końmi i innymi zwierzętami.
Nad miasteczkiem zaś wisi gwiazda betlejemska, aniołki dmące w rogi oraz liczne piernikowe gwiazdy. Przewodnik oprowadzając po salach pokazuje m.in. stary, chyba jeszcze XIX-wieczny, egzemplarz czasopisma „Parubický Perník" i opowiada o tradycjach czeskiego piernikarstwa sięgających średniowiecza oraz jego problemach, gdy brakowało miodu. No i o samym budynku, w którym znajduje się muzeum. Postawić go kazał w roku 1882 baron Richard Drasche z Wartinberka (1850-1929), właściciel pobliskiego zamku na Kunetickiej Górze. Był on przemysłowcem i podróżnikiem, badaczem Spitsbergenu, Dalekiego Wschodu i regionu Oceanu Indyjskiego.

Popularny cel wycieczek

Zaś tytuł barona, który otrzymał w roku 1884 od cesarza Franciszka Józefa I, po prostu sobie kupił. Tak przynajmniej twierdzi przewodnik. I jest to prawdopodobne, bo była to wówczas dosyć powszechna praktyka wśród bogatej austriackiej burżuazji. Dom ten nazywany był zameczkiem, chociaż w rzeczywistości jest on tylko dużą drewnianą, wzniesioną na kamiennym parterze i piwnicach, willą czy wręcz zamożną chałupą. Na początku XX wieku dwukrotnie zmieniał on właściciela. W latach powojennych został upaństwowiony, działała w nim zawodowa szkoła murarska.
Później budynek ten, w zaniedbanym stanie, kupili obecni właściciele i wyremontowali. Od 2004 roku znajduje się w nim muzeum, wspomniana piekarnia pierników, restauracja oraz sklep z pamiątkami, przede wszystkim piernikami. Cieszącymi się sporym zainteresowaniem, szczególnie w okresie przez Bożym Narodzeniem. Jest również popularnym miejscem wycieczkowym, zwłaszcza dla rodzin z dziećmi, z pobliskich Pardubic oraz dalszych okolic. Znalazło się ono także w programie studyjnego wyjazdu zorganizowanego przez Czech Tourism dla dziennikarzy polskich, słowackich i włoskich, w którym uczestniczyłem.