Czy sytuację polskiego, obronnego przemysłu stoczniowego zmieni ostatnia wizyta francuskiego ministra obrony, Yves Le Driana u polskiego szefa MON Tomasza Siemoniaka?
Komunikat MON w tej sprawie, jest lakoniczny: „Rozmowy ministrów dotyczyć będą dwustronnej współpracy wojskowo-technicznej, a także kooperacji w ramach Trójkąta Weimarskiego oraz Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony UE (CSDP)”. Francuski dziennik „La Tribune” skomentował: „Od lat Polska ignoruje francuski przemysł zbrojeniowy. Możliwe jest, że polskie władze rozpoczną dwustronne rozmowy z Niemcami dotyczące zakupu dwóch okrętów podwodnych typu 214 bez wzięcia pod uwagę francuskiej oferty w tym zakresie. Próbuje to zmienić francuski minister obrony Jean-Yves Le Drian, działając na rzecz odnowienia współpracy z państwami UE, w szczególności zaś z Polską”.
Spytaliśmy dwóch specjalistów obronności co sądzą na ten temat. Pos. Dariusz Seliga, wiceprzewodniczący sejmowej komisji obrony narodowej: - Błędem jest próba zamykania naszej Stoczni MW w Gdyni. Dlatego, że taki krok w poważnym stopniu osłabia nasz potencjał militarny, którego nie moglibyśmy odbudować. Jestem za tym, byśmy weszli w projekt europejski – w kooperacji z Hiszpanami lub Francuzami. Wiem, że z tymi ostatnimi rozmowy były dość mocno zaawansowane. Co ciekawe, projekt francuski wiązałby się z dużą inwestycją w samą gdyńską stocznię. W tej chwili sprawa rozbija się o odpowiedź na pytanie: kto miałby spłacić jej ok. 400-milionowy dług? Podpisuję się obiema rękami pod tym by mimo wszystko nie zamykać stoczni i próbować zachować jej potencjał. Zakupienie dziś niemieckiego okrętu podwodnego „z półki”, tak jak w sklepie, bez możliwości pozostawienia w Polsce technologii budowy takiej jednostki, uważam w tej sytuacji za bezsensowne. Wiem, że opcja niemiecka ma w tej chwili wielu zwolenników wśród naszych polityków. Ale uważam, że powinniśmy jako państwo być w stanie dołożyć jakieś środki, by istniejący potencjał utrzymać i nie zamykać stoczni gdyńskiej.
Łukasz Kister, ekspert wojskowości: - Przemysł stoczniowy, pomimo kryzysu, pozostaje przyszłościowy. Większość z państw na świecie, posiadających dostęp do morza, bardzo mocno inwestuje w modernizację swoich marynarek wojennych. Bowiem znaczenie mórz i oceanów w geopolityce nie słabnie, a wręcz rośnie. Przemysł stoczniowy jest dziś zyskowny, dlatego stocznie dużych państw, będą – zwłaszcza teraz, w dobie kryzysu – dążyć do likwidacji przemysłów stoczniowych w mniejszych państwach. W Polsce, od początku lat 90. ub. wieku, nasz przemysł stoczniowy był niszczony, by nie stanowił konkurencji dla stoczni Niemiec.
{jumi [*9]}