Ludwik Sobolewski podkreśla, że każdy indeks powinien być sprawdzony pod kątem tego, czy jest dobrym narzędziem inwestycyjnym, czy daje dobrą informację na temat tego, co jest dostępne na rynku.
– WIG30 powinien być indeksem, który skupia spółki o bardzo wysokich obrotach, bardzo dużej kapitalizacji, bardzo wysokim free float. Jeszcze mamy za mało spółek tego formatu, żeby było ich 30 i żebyśmy mogli taki indeks utworzyć – dodaje Ludwik Sobolewski.
Wcześniej GPW zapowiadała, że może rozszerzyć indeks WIG20 o kolejne dziesięć firm w 2010 roku.
Zdaniem Ludwika Sobolewskiego, zrobienie tego kroku teraz sprawiłoby, że grupa spółek, która generuje 70-80 proc. obrotów pozostałaby bez zmian, a GPW zależy na tym, by tych spółek było więcej. Giełda chce, by do szerszego indeksu dołączyły nowe firmy, z pełnowartościową, wysoką kapitalizacją.
– To, czy utworzymy WIG30 zależy poniekąd nie od nas. My chcemy szerszego indeksu, bo uważamy, że to będzie miało dobre skutki dla stabilności notowań i zainteresowania naszym rynkiem. Jednak, by powstał WIG30 musi być jeszcze więcej dużych firm notowanych na polskiej giełdzie – mówi Ludwik Sobolewski.
I podkreśla, że zarząd warszawskiej giełdy nie wyznacza sobie konkretnego terminu, do którego powinno dojść do zmiany WIG20 w WIG30.
– My do tego nie podchodzimy projektowo. To nastąpi wtedy, kiedy WIG30 będzie najbardziej wartościowym narzędziem dla inwestorów – stwierdza szef GPW.
Najbardziej wartościowym, czyli stwarzającym największe możliwości inwestycyjne, szczególnie że zagraniczni gracze wybierają głównie spółki z dominującego na GPW indeksu 20 największych spółek. Tym samym, włączenie 10 nowych spółek do głównego indeksu powiększy wybór dla inwestorów, a samym spółkom pozwoli pozyskać długoterminowe finansowanie.
{jumi [*9]}