Nad bramą pięciopiętrowego budynku stylizowana na międzywojenną tablica informacyjna zaprasza do wynajmu pomieszczeń. Po obu stronach bramy znajdują się tabliczki firmowe tych, którzy już skorzystali z tej możliwości. Natomiast zdobnictwo ścian bramy przypomina dzieje najstarszej z nadal istniejących warszawskich firm, z metryką od czasu schyłku Rzeczypospolitej Obojga Narodów i Powstania Kościuszkowskiego: 1794.
Po lewej stronie rysunek przedstawia tę Kamienicę Artystyczną. Po prawej zaś przeczytać można Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego „Westchnienie babuni siwej” z 1953 roku.;
"Codziennie jakiś balik,
Codziennie karta win.
Pakulscy mnie kochali
i Krzysztof Brun i Syn.”
Poniżej zaś umieszczono znaki towarowe i reklamę firmy z lat 20-tych XX wieku. Natomiast w podwórzu jest wejście do nowoczesnej sali wielofunkcyjnej, w której w br. odbyła się, na zaproszenie gospodarza, a zarazem autora już dwu tomów rankingowej książki podróżniczo – wspomnieniowej „Jechać nie jechać?”, obieżyświata i członka Stowarzyszenia Dziennikarzy – Podróżników „Globtroter” tegoroczna Wigilia Globtrotera. Z zaproszeniem na następne imprezy.
O historii firmy „Krzysztof Brun i Syn”, a także tej kamienicy, dowiedzieliśmy się z materiału prasowego, który z niewielkimi skrótami publikujemy niżej.
BIAŁOSTOCKA 22 – HISTORIA, LUDZIE I KLIMAT
Trudno znaleźć miejsce w Warszawie, które lepiej niż Praga pokaże jak szybko zmienia się oblicze naszego miasta. Druga linia metra, rewitalizowane kamienice i lofty biurowe koegzystują z unikalną praską tożsamością i jej uliczną kulturą. Z jednej strony Campus Google, z drugiej muzyka Grzesiuka oraz bar z pyzami i flakami.
Zbudowana jeszcze w trakcie trwania pierwszej wojny światowej kamienica Białostocka 22, to miejsce które w takim właśnie praskim stylu łączy przeszłość z nowoczesnością. Do niedawna oferowała swoje lokale wyłącznie najemcom biurowym. Teraz jednak, wraz z odremontowaniem zabytkowej hali, otworzyła się na wynajem przestrzeni na imprezy, szkolenia, konferencje i wydarzenia kulturalne.
Goła cegła połączona z betonem nadaje jej charakterystyczny wygląd, będący gratką dla każdego miłośnika industrialnego stylu. Historia tej praskiej perełki zaczęła się na lewym brzegu Wisły, na rogu ulic Senatorskiej i Bielańskiej wiele lat temu, zanim Praga stała się częścią Warszawy.
Od 1794 roku mieścił się tam sklep warszawskich ewangelików, spółki Krzysztof Brun i Syn handlującej towarami żelaznymi. Jest to najstarsza, wciąż działająca firma w Polsce. W XIX wieku zasłynęła sprowadzaniem pierwszych maszyn do pisania.
Była także wyłącznym partnerem na Królestwo Polskie takich firm, jak produkująca żyletki Gilette i fabryka rowerów Opel, znana dzisiaj marka samochodowa. W swojej ofercie miała także dźwigi firmy Otis i maszyny liczące IBM. Dynamiczny rozwój spółki zmusił Brunów do wybudowania przestrzeni magazynowej, a leżąca w sąsiedztwie torów kolei warszawsko-petersburskiej ulica Białostocka na Pradze, świetnie się na to nadawała.
Budowa magazynów ruszyła w 1913 roku. Wybuch pierwszej wojny światowej nie pokrzyżował planów warszawskich kupców i inwestycję ukończyli w 1916 roku. Kamienicy udało się przetrwać także następną wojnę światową, a po powstaniu warszawskim budynek stał się tymczasowym schronieniem dla pracowników spółki.
W 1950 został przejęty przez komunistów i umieszczono w nim m.in. Urząd Skarbowy, Totalizator Sportowy, PP Biuromasz i zakład regeneracji akumulatorów. W latach 70-tych hala magazynowa spłonęła w pożarze, a w samej kamienicy w trakcie stanu wojennego funkcjonowała tajna drukarnia Solidarności.
W latach 90-tych na terenie Białostockiej 22 koegzystowała komenda straży miejskiej i dziupla złodziei samochodowych. Począwszy od grudnia 2001 kamienica przy Białostockej 22 wróciła do rodziny Brunów, a budynek, który był prawdziwą ruderą, został poddany gruntownej rewitalizacji.
Jest w nim obecnie 2.000 m kw. biur do wynajęcia, z czego 90 proc. już ma lokatorów. Gospodarz liczymy sobie za to nieco więcej niż sąsiedzi, bo oni nie mają tego klimatu.
– Nieopodal, tam gdzie były hale i składowano żelazo, oddajemy kolejny obiekt – mówi Paweł Brun, prezes spółki Krzysztof Brun i Syn. Trwająca 17 lat epopeja remontowa kamienicy właśnie dobiegła końca. A jej zwieńczeniem jest oddanie do użytku spalonej prawie 50 lat temu hali. Dzisiaj jest to przestrzeń biurowa o najwyższym standardzie.
Między kamienicą a halą rozciąga się niewielki brukowany dziedziniec z kominkiem, którego spaliny wyprowadzane są powyżej poziomu dachu. Oświetlenie z poziomu ziemi, ścian i sufitu umożliwiające grę światłem, uwypukla urodę elewacji obu budynków, szczególnie jej ceglane i żelazne części.
Klejnotem Białostockiej 22 jest, mieszcząca się na parterze hali, sala wielofunkcyjna.
Te ponad 230-metrowe pomieszczenie może służyć za restaurację, teatr, albo salę konferencyjną. Jego elastyczność zwiększa się, gdy weźmie się pod uwagę zaplecze techniczne mieszczące się w piwnicy pod halą.
Dwa magazyny, szatnia, garderoba, palarnia i ubikacje z unikalnym wystrojem, czynią salę łatwą w obsłudze przestrzenią eventową nawet dla najambitniejszych projektów. Sama sala została utrzymana w praskim stylu post industrialnego loftu. Na suficie ciągną się wielkie rury, a przy ścianach stoją stare, żelazne maszyny. Sala eventowa Białostockiej 22 łączy w sobie wszystko co kochamy w warszawskiej Pradze. Nowoczesność i tradycje.