piątek, marzec 29, 2024
Follow Us
wtorek, 11 maj 2010 12:58

Derby Warszawy okiem kibica KSP

Napisane przez Elo
Oceń ten artykuł
(5 głosów)

Dla większości Polaków to zwykły deszczowy dzień, lecz dla nas kibiców Polonii i Legii data 11 maja jest wyjątkowa - będą derby!


Tym razem u n{jumi [*4]}as na Konwiktorskiej 6 równo o godzinie 19 rozpocznie się mecz o królowanie w stolicy. Dla kibiców to mecz o wszystko! O 7:45 obudził mnie kolega nagłym telefonem krzycząc do słuchawki "dzisiaj wtorek derby mamy...". Byłem wściekły bo położyłem się kilka minut po czwartej, więc mój dobrze zapowiadający się sen nie potrwał zbyt długo. Gdyby był to zwykły dzień posłałbym w jego kierunku kilka ciepłych słów, a potem zabił. Jednak w takim dniu miał prawo dokonać tego czynu. W tym dniu kibic musi być gotowy na wszystko!

Słuchając radia dowiedziałem się, że dzisiejszy mecz będzie kiepski bo obie drużyny zajmują marne miejsca. Zastanawiam się czy ten poranny ekspert sportowy o dziewczęcym głosie jest jasnowidzem, a może przy porannej kawie zdołał przeczytać zapowiedź meczu w jakimś szmatławcu. Szkoda, że co roku ten święty dzień tak pielęgnowany w Łodzi i Krakowie w Warszawie traci blask. Szkoda, że ludzie w mediach znający się na wszystkim z wyjątkiem sportu i wartości kibicowania wysuwają publicznie opinie psujące nastrój. Ciekawe, co by powiedział Jerzy Pilch jeśli jakiś chłystek obraziłby dzisiejszy krakowski pojedynek Cracovii i Wisły. Aż strach pomyśleć! Co do składów piłkarskich i możliwości sportowych grajków wolałbym się nie wypowiadać. Mnie to po prostu nie obchodzi jak oni to zrobią, mają wygrać! Piłkarze Polonii muszą zapewnić nam dobre humory na wakacje, uśmiech na twarzach i dumę z wygranej nad odwiecznym rywalem. Jeśli tak się nie stanie to najlepiej uśpić się, albo od razu udać się do specjalisty od załamań nerwowych. Może będzie tak pięknie jak w pamiętnym roku 2000. Nostradamus przewidział, że miał być koniec świata, ale zapomniał dodać do swoich przepowiedni, że wygramy 0:3 na Łazienkowskiej. Do tej pory w życiu nie spotkało mnie nic piękniejszego, takiej endorfiny jak wtedy już nigdy nie wyprodukował mój organizm. Ciężko porównać to uczucie do czegokolwiek. sex, narkomańsko-pijacka euforia czy nawet 100 tys w radiu Zet to nic. Jeśli szczęście ma twarz to wyglądało tak jak wtedy.

To był najpiękniejszy dzień w moim życiu. Olisadebe i O:3. Żyleta zamilkła z Teddy Boysów zeszły sterydy, a ja wisiałem na sześciometrowej kracie krzycząc Polonia. Musieli się czuć tak strasznie jak my przegrywając kilka lat później na ich terenie 7:2. Kolejny mecz derbowy warty przypomnienia reklamował się hasłem „bezpieczny stadion". Każdy z kibiców przy kupnie biletu otrzymywał gratis koszulkę z herbami obu klubów z wcześniej wspomnianym napisem. Że nasz stadion nie należy do bezpiecznych wiedział chyba każdy kibic. Ten idiotyczny napis jeszcze w dniu meczu derbowego budził śmiech. Bo jak mógł być bezpieczny skoro ławki odpadały, a kraty oddzielające kibiców od boiska były tak przerdzewiałe, że mocniejsze pchnięcie równe było z wyłamaniem. Stadion szybko zamienił się w niebezpieczny. Zaczęły się starcia kibiców z kibicami, kibiców z policją po prostu wszystkich ze wszystkimi. Dziennikarze siedzący obok mnie byli zniesmaczeni, najchętniej by wyszli, ale nikt nie mógł wyjść ze względów bezpieczeństwa. Przecież hasło dnia brzmiało bezpieczny stadion. Sam byłem zaniepokojony, bo kibice prześcigali się w pomysłach, była istna burza mózgów. Jedynym podnieconym gościem na tej vipowskiej loży był mój kolega, student psychologii. Co chwilę zwracał mi uwagę, że podobnych zachowań nie widział na żadnym filmie w ramach szkolnych zajęć. Najbardziej podobał mu się świński wielki łeb odziany w szalik Legii wbity na kracie po stronie naszych kibiców. Kibice zza miedzy podobnie zastosowali wariant zwierzęcy wypuszczając na murawę prosiaka pomalowanego sprayem i odzianego w nasz herb. Gdy po stronie gości płonęły już wszystkie baraki klubowe, a warszawska młodzież ćwiczyła na policjantach rzuty oszczepem, latające lekarskie piłki i wiele innych wojskowych ruchów taktycznych stosowanych w epoce kamienia łupanego, ich kibic siedzący po naszej stronie był tak dumny z kolegów, że nabrał odwagi i postanowił się ujawnić. Wyjął szal i .... Rozebrany do naga przerzucony za kratę przez kilku fanów wyłącznie z tym szalem biegał po murawie udając piłkarza czy sędziego. Kolega był zafascynowany podobnie jak większość krajowych i światowych telewizji. Można nawet nazwać ten mecz globalnym, rangi finałów mistrzostw świata, bo oglądalność w pomeczowych skrótach biła rekordy popularności. Jakie będą derby dzisiejsze tego jeszcze nie wie nikt, tylko prezenter radiowy wspomnianej stacji.

{jumi [*8]}

Więcej w tej kategorii: Sukces w młodych rękach »

a