Z danych słowackiego odpowiednika naszego GOPR-u wynika, że ratownicy górscy interweniują średnio 700 razy w ciągu roku. Najczęściej zajmowali się zwiezieniem z gór turystów, którzy zabłądzili lub nie byli w stanie wrócić o własnych siłach. Taki transport to obecnie wydatek w wysokości ok. 500 zł. Koszty rosną jeśli jest to akcja ratownicza po zejściu lawiny, gdzie angażowane są zespoły ludzi, wyszkolone psy oraz wykorzystuje się specjalistyczny sprzęt. Poszkodowany może zostać obciążony rachunkiem opiewającym nawet na 100 tys. koron (ok. 10 tys. zł).
Jeszcze droższa będzie interwencja służ ratowniczych, jeśli zajdzie konieczność korzystania z helikoptera. W Polsce jedna godzina pracy załogi śmigłowca wyceniania jest na 5 tys. zł. Wydatki związane z akcjami, w których niezbędne było użycie helikoptera, mogą obciążyć nieubezpieczonego narciarza na kwotę sięgającą nawet 50 tys. zł.
W Austrii, Włoszech, Francji lub Szwajcarii koszty działania służb ratowniczych są o wiele wyższe. Opatrzenie na stoku zwichniętej nogi może nas kosztować nawet 400 euro. Aby upewnić się, że na pewno ochroną ubezpieczeniową objęte są również wypadki w górach i ubezpieczyciel przejmuje odpowiedzialność finansową za udzielenie nam pomocy, sprawdźmy warunki ubezpieczenia (OWU).
Ubezpieczyciel pokryje koszty akcji poszukiwania i ratownictwa ubezpieczonego pod warunkiem, że będą one niezbędne, a więc przeprowadzone zostaną w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia poszkodowanego lub zaginionego, który nagle zachorował bądź uległ nieszczęśliwemu wypadkowi. Według ubezpieczyciela "Poszukiwanie" (KP), to czas od momentu zgłoszenia zaginięcia osoby do jej odnalezienia bądź zaprzestania akcji poszukiwawczej, "Ratownictwo" (KR) oznacza zaś udzielenie doraźnej pomocy medycznej, jakiej udzielano ubezpieczonemu w chwili odnalezienia do momentu przewiezienia go do najbliższej placówki medycznej (szpitala).
www.ubezpieczenienanarty.pl
{jumi [*9]}
