W grudniu Sejm uchwalił nowelizację ustawy o drogach publicznych, która zakłada przeniesienie zadań związanych z poborem e-myta (viaTOLL) za przejazd samochodami po drogach krajowych od Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) do Głównego Inspektora Transportu Drogowego (GITD).
Unia Europejska dąży do zintegrowania systemów poboru opłat drogowych w różnych krajach. Chodzi o to, by w przyszłości kierowcy mogli przejechać cały kontynent, uiszczając zbiorczą opłatę u jednego operatora poboru opłat. Państwa członkowskie muszą zapewnić interoperacyjność swoich systemów, aby było to możliwe. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad prowadzi przetarg, który zadecyduje o nowym kształcie systemu poboru opłat od polskich kierowców. Jego dotychczasowy zarządca podkreśla, że wybór powinien być uzasadniony ekonomicznie i dostosowany do krajowych wymogów.
System poboru opłat viaTOLL, od momentu wdrożenia, czyli od 2011 roku, wygenerował ponad 4,7 mld zł – podaje operator systemu Kapsch Telematic Services. Pieniądze zasilą Krajowy Fundusz Drogowy.
Zapowiedziane wprowadzenie e-myta na polskich drogach zostało przesunięte na 2018 r. Data ta może nie być przypadkowa, gdyż wtedy kończy się umowa z operatorem systemu viaTOLL – firmą Kapsch. Media podają informacje, że kierowcy muszą stać w korkach ze względu na urzędniczą niechęć do firmy.
Eksperci krytykują rząd za niekonsekwencję w działaniu, stawianie utrudnień kierowcom oraz inwestowanie w przestarzały system poboru opłat. Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju nie zdementowało jeszcze informacji TVP o wycofaniu się z wprowadzenia elektronicznego systemu poboru opłat na autostradach.
Polska goni Europę w liczbie kilometrów autostrad i dróg ekspresowych, ale wciąż stosuje kosztowny i uciążliwy manualny sposób poboru opłat. Dzięki zlikwidowaniu punktów poboru przejazd autostradami stałby się płynniejszy. Instytut Jagielloński wskazuje też, że wprowadzenie automatycznego systemu przyniosłoby znaczne oszczędności.
a