Polaków zawsze bardziej emocjonują wyniki wyborów za Oceanem, niż za europejską miedzą – w Niemczech czy we Francji. Po części na pewno wynika to z analizowanej wielokrotnie specyficznej polskiej cechy narodowej, jaką jest gorąca, acz nieodwzajemniana, miłość do Stanów Zjednoczonych. Ale – nie kwestionując strategicznego znaczenia naszego partnerstwa z państwami UE – ma to uzasadnienie w polskich interesach. Nie bagatelizowałbym więc pytania, które najczęściej pada od ubiegłej środy: co teraz będzie?
Zacznijmy od gratulacji. Przede wszystkim dla nas wszystkich – udało się nam przetrwać dwa lata nieustannej kampanii wyborczej, odmierzanej kolejnymi wyborami: do Europarlamentu, samorządowymi, prezydenckimi i sejmowymi. Trochę szkoda, bo tylu wspaniałych obietnic i deklaracji ze strony polityków nie usłyszymy przez najbliższe kilka lat.
Po każdych wyborach na słupach i ogrodzeniach pozostają tysiące plakatów, mimo że ordynacja wyborcza nakłada na komitety wyborcze obowiązek ich sprzątnięcia. Większość tych wielkich i ciężkich płatów z tworzywa sztucznego po odegraniu swej krótkiej roli trafia na wysypiska śmieci. Są jednak pomysły na ich powtórne wykorzystanie i to z korzyścią dla potrzebujących, np. przez schroniska dla zwierząt.
Podjęte przez rząd w obliczu kampanii wyborczej decyzje, by również w tym roku podnosić w weekendy szlabany na autostradzie A1, wywołały krytykę ekspertów.
Jak przygotować kampanię wyborczą i jakimi prawami rządzi się demokracja? Tego m.in. dowiedzą się uczniowie, którzy 16 kwietnia wezmą udział w grze symulacyjnej związanej z 25. rocznicą pierwszych wolnych wyborów w 1989 roku.
Okazuje się, że kampanię wyborczą można robić także na.... walce z wiatrakami. Prawo i Sprawiedliwość zabiega aby wiatraki oddalone były od zabudowań o trzy kilometry. Dlaczego? – Nie chcę aby któregoś dnia śmigło wielkości autobusu spadło mi na głowę – argumentuje posłanka Anna Zalewska. Latające skrzydła zagrażają mieszkańcom Świdnicy i okolic, gdzie posłanka organizuje społeczny protest, strasząc nawet podwyżkami cen prądu.
Prowadzę obecnie kampanię wyborczą na Podkarpaciu. Kiedyś byłem poslem z Wielkopolski, moja rodzina po przeniesieniu się z Hesji przez Saksonię do Polski osiedliła się właśnie w Wielkopolsce, mój Stryj, Tadeusz, był dowódcą 15. pułku Ułanów Poznańskich – więc, choć moja gałąź rodu przeniosła się na dzikie Mazowsze, odruchowo myślę jak człowiek Zachodu. Mam to w genach.
Kończy się kampania wyborcza wyborów na senatora w Rybniku. W Rybnickim Centrum Kultury odbyło się spotkanie z wyborcami ostatniego z kandydatów do izby wyższej parlamentu.
Być może już w nocy z czwartku na piątek poznamy wielkość budżetu Unii Europejskiej w latach 2014-2020, w tym łączną kwotę funduszy unijnych, która w tym czasie wpłynie do Polski.
a