Pewnie dawno już za wami świąteczne uniesienia. Za nami niestety również... Ściślej, w naszym przypadku są to dwa tygodnie i niemal tysiąc kilometrów. Ale wracamy często myślami do tych chwil, które spędziliśmy w Sabou, bo były jednymi z najprzyjemniejszych, jakie tu przeżyli. A już zwłaszcza w świetle wydarzeń następnego tygodnia i kryzysu, który przyszedł po nim i trwa do dziś.
Park Narodowy Niokolo Koba jest największym obszarem chronionym w Senegalu i jednym z najważniejszych w tej części Afryki. Jeśli ma się szczęście, można tu spotkać między innymi słonie, które w Zachodniej Afryce występują dość rzadko, i szympansy – to prawdopodobnie najbardziej wysunięte na północ miejsce, które zamieszkują.
Port rybacki w senegalskim mieście Mbour przypomina podobny w Maroku. Tyle, że tutaj nic nie jest na bieżąco sprzątane, a na wąskim skrawku piasku uwija się tysiące ludzi. Niedaleko znajduje się miasteczko Fadiout, całe zrobione z muszli.
Uczestnicy wyprawy do Ziemi Świętej jechali tam dwa razy. A dokładniej dwa razy jechali na lotnisko, bo za pierwszym razem linie lotnicze odmówiły zabrania rowerów na pokład samolotu. Wycieczka zaczęła się więc z przygodami...
Już jutro będziemy mogli podziwiać zdjęcia z wyprawy rowerowej po tureckim Kurdystanie. Do tego mało turystycznego miejsca wybrali się członkowie stowarzyszenia „Welocypedy.pl”.
a