środa, kwiecień 24, 2024
Follow Us
czwartek, 30 sierpień 2012 13:00

Maklerzy chcieli zarobić na huraganie

Napisane przez newseria.pl
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Najbliższe dni u wybrzeży Zatoki Meksykańskiej będą należały do huraganu Isaac. Mierzą się z nim mieszkańcy Alabamy, Missisipi i Luizjany. Analitycy twierdzą, że żywioł będzie miał minimalny wpływ na ceny ropy na światowych giełdach. – Żadnych trwałych wzrostów z powodu warunków pogodowych nie będzie – twierdzi Maciej Bitner, główny ekonomista Wealth Solutions.

Pogoda zmusiła koncerny działające w branży petrochemicznej do zamknięcia platform wiertniczych w Zatoce Meksykańskiej i rafinerii u jej wybrzeży. Z tego rejonu południa Stanów Zjednoczonych pochodzi 25 proc. wydobywanej w kraju ropy. Doniesienia o zbliżającym się huraganie spowodowały, że firmy energetyczne ewakuowały we wtorek pracowników z platform wydobywczych, co wywołało obawę przed znacznym wzrostem cen ropy naftowej na światowych rynkach. Zdaniem ekonomistów, liczyła na to część giełdowych graczy.

– Z racji tego, że huragan jest słabszy niż początkowo się spodziewano, to żadnych trwałych wzrostów z powodu samych warunków pogodowych nie będzie. Kilka dni przestoju w wydobyciu ropy jakoś znacząco nie wpłynie na światowe ceny – uspokaja w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria Maciej Bitner.

Tym bardziej, że braki na rynku powinny być szybko uzupełnione przez pozostałych producentów OPEC – głównie kraje arabskie.

– Większy wpływ będzie to miało natomiast na ceny benzyny – przekonuje główny ekonomista Wealth Solutions.

W związku z zawieszeniem pracy i ograniczeniem produkcji w tamtejszych rafineriach zmniejszyła się podaż benzyny.

– Rafinerie nie będą w stanie pracować i zmniejszą podaż paliwa, przez to będzie wzrost cen, żeby nie zużyć zapasów natychmiast i żeby paliw nie zabrakło. Natomiast będzie to wpływ przejściowy. Długoterminowo mogłoby wpłynąć wówczas, gdyby doszło do trwałych uszkodzeń infrastruktury naftowej – wyjaśnia ekonomista.

Meteorolodzy uspokajają, że Isaac przez najbliższe dwie doby będzie słabnąć i nie przyniesie ze sobą takich zniszczeń jak pamiętny huragan Katrina. Dokładnie siedem lat temu dokonał on ogromnych zniszczeń w stanach graniczących z Zatoką Meksykańską, w tym spustoszył cały Nowy Orlean. To spowodowało, że ceny ropy Brent pierwszy raz w historii przekroczyły poziom 70 dolarów za baryłkę.

– W tej chwili ropa Brent kosztuje nieco ponad 110 dolarów za baryłkę i to jest historycznie wysoka cena, zwłaszcza jeśli ją przeliczymy na euro. Dla europejskich konsumentów jest to blisko historycznego rekordu. Cena w dużej mierze zawiera różne premie za ryzyko, w tym również ryzyko geopolityczne – twierdzi Maciej Bitner.

Najczarniejsze scenariusze zakładają, że wkrótce może dojść do poważnego konfliktu zbrojnego na Bliskim Wschodzie. Na razie ropa drożeje m.in. przez sankcje nałożone na surowiec z Iranu. Od 1 lipca, kiedy zostały wprowadzone, ceny poszły w górę o ponad 15 proc. Ewentualny konflikt zbrojny w tym regionie może tylko pogorszyć sytuację.

– Gdyby to się przerodziło w konflikt zbrojny, co jest możliwe, bo Iran wyraził chęć pomocy syryjskiemu reżimowi Assada i gdyby włączył się w to Zachód, a takie wyraźne sygnały ze strony USA czy Francji były, to na pewno podniosłoby to ceny ropy o kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt dolarów za baryłkę. To jest jedyny scenariusz dalszego gwałtownego wzrostu – wylicza Maciej Bitner.

Wysokie ceny ropy powodują, że kraje rozwinięte ograniczają zużycie ropy i produktów ropopochodnych. Pewnym klientem wciąż są rozwijające się Chiny, choć nie są one w stanie zrekompensować spadków w Europie Zachodniej czy w USA. Tym bardziej, że według ekonomistów, spowolnienie, które czeka chińską gospodarkę, może wzrost popytu znacznie spowolnić.

Analitycy rynku surowców od początku roku raportują o ogromnych nadwyżkach ropy naftowej. Ich zdaniem, może to doprowadzić do obniżenia cen.

{jumio [*9]}

a