środa, kwiecień 30, 2025
Follow Us
poniedziałek, 13 grudzień 2010 07:29

Mieszanka lepsza od wedlowskiej Wyróżniony

Napisane przez Eliasz Ghassan Nachabe
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Fragment teledysku zespołu Monopol Fragment teledysku zespołu Monopol fot. yotoobe

Najlepszym prezentem pod choinkę oprócz tostera jest oczywiście dobra płyta. Specjalnie dla was przygotowałem TopELO2010 na którym znalazło się kilka ciekawych pozycji.

Mało jest zespołów, które nagrywają zawsze dobre płyty. {jumi [*4]}Do nich należy z pewnością szczecińska formacja The Analogs. Biorąc na początku roku do ręki ich krążek „Taniec cieni" widząc na okładce trupią czaszkę pomyślałem, że muzycy postanowili jak większość kapel punkrockowych sprawdzić się w rytmach bardziej metalowych. Jednak po kilkakrotnym przesłuchaniu jej oszalałem z radości.
Poczułem się w końcu świetnie słysząc znakomite teksty Pawła Czekały i kapitalną muzykę. W końcu płyta widniała w premierach Empiku i kilka rozgłośni radiowych postanowiło puścić ich kilka kawałków. "Taniec cieni" bez najmniejszych wątpliwości umocnił The Analogs na pozycji najlepszej, krajowej kapeli streetpunk, której popularnośc już dawno przekroczyła granice undergroundu. Ponad 80 koncertów, które zespół zagrał od czasu wydania poprzedniego albumu dowodzi pozycji na jaką The Analogs pracowali latami dając fanom 10 albumów i odwiedzając niemal wszystkie miejsca w kraju gdzie istniała możliwość pokazania się na żywo. Grupa ma na swoim koncie także wiele występów poza Polską, tylko w ciągu minionego roku odwiedzając z koncertami Anglię, Szkocję, Niemcy, Szwecję, Słowenię i Rosję.

 

"Taniec cieni" to kontynuacja tego co fani znają z poprzednich albumów, melodyjne, ostre, ultra-melodyjne kompozycje, których odbiór podkreślają charakterystyczne teksty lidera grupy Pawła Czekały.
Uliczna retoryka nadal dominuje w przekazie grupy choć nie sposób oprzeć się wrażeniu, że tym razem więcej w tekstach The Analogs także zwykłych życiowych obserwacji i osobistych przemyśleń. Fani krótkich, treściwych opowieści też znajdą tu to co lubią najbardziej. Dla mnie był to wspaniały muzyczny prezent na początek ro 2010.
Muzyczny bałagam mistrzów
Mój świat muzyki jest różnorodny. Na pewno zdziwicię się moimi kolejnymi pozycjami zasługującymi na miano najlepszych płyt w 2010 roku.
Zacznę od bardziej romantycznych rytmów. Taką pozycją jest na pewno „Cesaria & ECO" w wykonaniu Cesari Evory.

Płyta stanowi kompilację duetów bosonogiej królowej nastroju z Wysp Zielonego Przylądka. Artystka przygotowała pierwszy w swojej dyskografii zbiór duetów z muzykami, z którymi miała okazję współpracować podczas nagrywania sprzedanych w milionach egzemplarzy swoich wcześniejszych płyt. Na albumie 'Cesaria Evora &ECO' znalazł się zbiór najpiękniejszych zdaniem Cesarii i moim duetów z reprezentantami kilku kontynentów, którzy mieli przyjemność i zaszczyt pracować z Cesarią. Na albumie poza reprezentowanymi przez Cesarię wyspami Zielonego Przylądka znalazły się akcenty francuskie, brazylijskie, kubańskie, hiszpańskie, włoskie, portugalskie, amerykańskie i inne. A to za sprawą międzynarodowego zestawu gwiazd współpracujących z Cesarią. Nie zabrakło też mocnego akcentu polskiego. Znajdziemy dwa duety z Polski. Z Kayah Cesaria zaśpiewała utwór 'EMBARCAÇAO', a drugą reprezentantkę naszego kraju - Dorotę Miśkiewicz usłyszeliśmy w pieknej balladzie 'Um Pincelada'. Poprzedni, studyjny album Cesarii Evory to szybko zbliżający się do statusu platyny w Polsce, krążek 'Nha Sentimento'.
Kolejna pozycja to „Męskie Granie".
Na Album składają się utwory, które zabrzmiały podczas koncertów „Męskie Granie" w wykonaniu takich muzyków jak: Voo Voo, Maleńczuk, Waglewski, Smolik, Abradab, Kim Novak, Fisz Emade, Jacaszek, dj Eprom, OxyGen, Pogodno, Mitch&Mitch. Przyznacie ekipa niezła. Całkowitą nowością w moim życiu był album „Hard Working Classes" zespołu Sorry Boys. Jak na debiut wyszło im bardzo dojrzale. Siła ich muzyki to hipnotyzujące gitary, wyjątkowo bogate brzmienie, a także zjawiskowy głos Izy Komoszyńskiej. Artystka nie tylko śpiewa, ale jest też autorką wszystkich tekstów. Warto zapamiętać to nazwisko!
Caro Emerald i Monopol
Kolejna moja propozycja zdziwiła mnie samego. Raz w miesiącu od kilku lat bawie się w zgadywankę muzyczną. Kupuje płytę w ciemno. Dzięki tej zabawie poznałem znakomitą holenderską wokalistkę Caro Emerald. Mamy podobne upodobania jesteśmy zakochani w muzyce i filmach z lat 40-tych i 50-tych. Mimo to, jej muzyka brzmi świeżo i niezwykle nowocześnie. Dwanaście niezwykle chwytliwych utworów zostało wyprodukowanych przez producentów Davida Schreursa i Jana van Wieringena. Jej piosenki łączą w sobie tango, swingowe melodie, taneczny jazz, rytmy mambo, ale podane są w nowoczesny sposób.
Co robić nad morzem w otoczeniu roznegliżowanych pań? Oczywiście słuchać Monopolu.

Grupa założona przez Andrzeja "Jędkera" Wawrykiewicza, członka hip-hopowej grupy WWO zyskała sobie uznanie internautów, co zachęciło ją do wydania rewelacyjnych płyt "Product of Poland 100%" i Remixed in Poland. Krążek leciał w kółko w moim plażowym koszu. Laski piszczały, a ja puszczałem im moją ulubioną
Fabrykę hitów. Przy okazji pozdrowienia dla dziewczyn z Łodzi.
Laurie Anderson i Ramzes end the Hooligans
Lubiliście film Trainspotting i świetne pomysły z tego filmu. Wiem, że tak. Ja dzięki tej narkomańskiej opowieści poznałem Lou Redda, a on przedstawił mi Laurie Anderson. Ta pani ostatnią płytę nagrała jak miałem chyba 15 lat. Wtedy słuchałem Ramzesa and the Hooligans i mamy. Jako dorosły ziom w tym roku w końcu usłyszałem jej płytę „Homeland". Było warto! Tak obezwładniającej i znakomicie zagranej wizji muzycznej dawno już nie słyszałem.


Awangardowa wyluzowana, 63-letnia babcia powróciła i od razu zamieszała po całości. Bez kompleksów udowodniła młodszemu pokoleniu muzyków, że śpiewać to ona w dalszym ciągu potrafi znakomicie. Chodź wielu krytyków pogrzebało ją razem z jej legendarnym krążkiem „Bright Red". Na nowej płycie „Homeland" wraca w imponującej formie wokalnej, a jej muzyka znów cieszy i uspokaja zmysły.Wytworności krążkowi dodają gościnne występy gwiazd sceny nowojorskiej. Usłyszymy Lou Reda jej życiowego partnera, saksofonistę Johna Zorna i speca od elektroniki Kierana Hebdena. Eksperyment z tym ostatnim należał do bardzo odważnych posunięć Laurie Anderson. „Homeland" łączy w sobie klimat lat 70 i obecnych. Artystka pokazała, że szanuje swoich fanów kochających ją za przeszłość, śpiewając kilka piosenek w jej dawnym stylu, ale jednocześnie eksperymentuje i daje do zrozumienia młodemu pokoleniu, że umie urozmaicić swój repertuar. Znakomita płyta i film dołączony do niej jest idealnym prezentem pod choinkę. Napisałem co wiedziałem i najlepszego w Nowym Roku!

{jumi [*7]}

a