Niespełna trzy tygodnie zajęło policjantom z warszawskiego Mokotowa ustalenie osoby podejrzanej o wywołanie fałszywego alarmu bombowego. 9 sierpnia mężczyzna zadzwonił na numer pogotowia ratunkowego i poinformował, że pod samochodami zaparkowanymi na ul. Dąbrowskiego jest ładunek wybuchowy. Od momentu zgłoszenia kryminalni pracowali nad wykryciem sprawcy alarmu. Sprawdzali każdy ślad prowadzący do ustalenia tożsamości osoby dzwoniącej. Policjanci ustalili, że za wykonaniem takiego połączenia może stać 33-letni Marcin T. W czwartek zatrzymali go w miejscu zamieszkania.
Marcin T. trafił do mokotowskiej prokuratury, gdzie usłyszał zarzuty fałszywego zawiadomienia o zdarzeniu zagrażającemu zdrowiu i życiu wielu osób.
Z ustaleń policjantów wynika, że nie był to pierwszy raz, kiedy 33-latek wykonał taki telefon. W grudniu mężczyzna zadzwonił do Komendy Stołecznej Policji i powiadomił o podłożeniu ładunków wybuchowych w dwóch aresztach śledczych w Warszawie. Wtedy również został zatrzymany i usłyszał zarzut.
W weekend mokotowski sąd zadecydował o jego tymczasowym aresztowaniu na 3 miesiące.