Aktualnie GDDKiA prowadzi z wykonawcami około 700 sporów sądowych, co jest wystarczającym dowodem, że z zarządzanie budową dróg w Polsce jest niewłaściwe.
Podstawowe kwestie, mające wpływ na sposób realizowania programu budowy autostrad i dróg ekspresowych, to:
- złe przygotowanie zamawiającego do realizacji skomplikowanych inwestycji – począwszy od złego zarządzania na poziomie strategicznym, na niekompetencji urzędników (również najwyższego szczebla) kończąc.
- bariery prawne i proceduralne, stwierdzone m.in. w raporcie NIK (w tym: brak przejrzystości przyjętych rozwiązań organizacyjnych, brak procedur i nakładanie się kompetencji, co utrudniało sprawną realizację zadań)
- procedura wyboru wykonawcy, w której zazwyczaj jedynym wyznacznikiem jest cena. To zdaniem wielu ekspertów psuje rynek. Firmy zabiegając o kontrakty zaniżają stawki za wykonanie robót. Należałoby zatem zmodyfikować przepisy dotyczące procedury zamówień publicznych tak, aby uwzględniały definicję rażąco niskiej ceny. W ten sposób byłoby możliwe wyeliminowanie firm, które wygrywają przetargi, oferując najniższą cenę, za którą jednak nie są w stanie zrealizować zamówienia. O wyborze wykonawcy praktycznie w 100 % decyduje przedstawienie najtańszej oferty, nawet jeśli jest ona znacznie poniżej kosztorysów przygotowanych przez specjalistów GDDKiA
- problemy w relacjach zamawiającego z wykonawcą – wykonawcy narzekają na brak dialogu w sprawie problemów, napotykanych na budowanych odcinkach dróg oraz na obarczanie ich całą odpowiedzialnością za niepowodzenia podczas realizacji inwestycji. W efekcie rośnie liczba roszczeń, a sądy stają się trzecią stroną procesu inwestycyjnego. Zamawiający, zdaniem branży, wykorzystuje sytuację, by obarczyć całym ryzykiem realizacji kontraktów stronę prywatną. Firmy budowlane stanęły przed wyborem: przystąpić do przetargu i liczyć na to, że zamawiający będzie elastycznie podchodził do terminów i ceny wykonania inwestycji, bądź od razu zrezygnować i zredukować swój wcześniej przygotowany potencjał.
- brak mechanizmów, ograniczających koszty budowy: mogłyby być niższe, gdyby projekty przygotowywane przez zamawiającego były odpowiednio opracowane i kompletne. Niestety, w praktyce mają często wiele błędów wymagają uzupełnienia, a nierzadko wprowadzenia bardzo poważnych zmian w trakcie realizacji inwestycji. Często – jednostronnie. Czasami są one na tyle duże, iż wykonawcy nie są w stanie dotrzymać warunków umowy przy ustalonych początkowo kosztach. Często kończy się to poważnymi opóźnieniami i wzrostem kosztów finalnych.
Aby możliwie szybko rozwiązać przynajmniej część problemów potrzebne są zmiany w Prawie zamówień publicznych. Specyfikacja przetargowa nie może nakładać pełnego ryzyka związanego z realizacją inwestycji na wykonawcę. Rozwiązania wymaga kwestia prekwalifikacji ewentualnych wykonawców podczas procedury przetargowej. Ten postulat branży budowlanej nie ma na celu zamykania rynku, ale odsunięcie od realizacji kluczowych dla gospodarki inwestycji przez firmy bez doświadczenia i odpowiedniego zaplecza technicznego. Niezwykle ważne jest doprecyzowanie pojęcia „rażąco niskiej ceny”, by mogło ono stać się skutecznym narzędziem weryfikacji ceny ofert i dobitniejsze wskazania, że cena nie musi być jedynym kryterium przy wyborze oferty. Inną istotną kwestią, która wymaga uregulowania, jest ujednolicenie wzoru umów w zamówieniach publicznych, tak by opierały się one o standardy FIDIC i nie powodowały sporów interpretacyjnych. Problemem pozostaje także sprawa waloryzacji cen kontraktowych.
{jumi [*9]}