piątek, marzec 28, 2025
Follow Us
czwartek, 13 wrzesień 2012 13:55

Stradivarius za grosze Wyróżniony

Napisane przez as
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Joshua Bell grający na Stradivariusie Joshua Bell grający na Stradivariusie fot. wikimedia commons

Stradivariusy pojawiające się jak grzyby po deszczu? Rewolucję w świecie muzyki zapowiada Szwajcarski naukowiec, który odkrył sposób ulepszania skrzypiec. Co najlepsze, w proces naprawdę zaangażowane są grzyby.

O skrzypcach Antonio Stradivariego, bodajże najsłynniejszego lutnika w dziejach, śni chyba każdy skrzypek. Instrumenty, które wyszły z warsztatu mistrza i jego rodziny, uważa się powszechnie za niezrównane. Odbija się to na ich cenach – te zaczynają się na kilkuset tysiącach, a kończą na wielu milionach dolarów.

Skąd taka cena? Na pewno wpływ na popularność instrumentów ma ich ograniczona ilość, wspaniałe wykonanie oraz wiek – najstarszy zachowany instrument pamięta jeszcze pożar Londynu w 1666 r.! Jednak najważniejszy jest dźwięk. Stradivariusy słusznie uchodzą za niezrównane pod względem efektu, jaki wywołują w słuchaczach.

Lutnicy (a ostatnimi czasy również naukowcy) przez lata próbowali stworzyć imitację najsłynniejszych instrumentów świata. Zadanie było o tyle trudne, że większość z nich nie zgadzała się nawet co do przyczyn ich legendarnej jakości. Najbardziej prawdopodobna teoria wyjaśniająca unikalność produktów Stradivariego tłumaczy efekt jakością drewna. Drewno pozyskane przez warsztaty w Cremonie pochodziło z drzew rosnących podczas chłodniejszego okresu, przez co jego struktura była gęstsza i bardziej regularna. Trudno się spodziewać, żeby globalne ocieplenie zaczekało, żebyśmy mogli wyhodować trochę drewna na skrzypce.

Można jednak zaprząc naturę do pracy w inny sposób. Zupełnie niespodziewanego odkrycia dokonał prof. Francis W. M. R. Schwarze z St. Gallen, ekspert w dziedzinie drewna. Za pomocą dwóch gatunków grzyba udało mu się zmienić strukturę świerka i jaworu, z których powstają instrumenty. Działanie grzybów sprawia, że drewno staje się cieńsze, a jednocześnie się nie wypacza, pozwalając dźwiękowi przedostać się bez problemu prosto do ucha słuchacza.

Efekt? W wielokrotnie powtarzanej podwójnie ślepej próbie, w której brytyjski wirtuoz Matthew Trussler grał na zmianę na Stradivariusie i tanich skrzypcach z „zagrzybionego” drewna, jurorzy i eksperci nie byli w stanie wskazać różnicy!

Czy to śmierć legendy? Trudno powiedzieć, za to dla młodych skrzypków mamy dobre wieści: prof. Schwarze pracuje nad opracowaniem pewnej metody produkcji większej ilości neo-Stradivariusów. Do 2014 r. ma powstać 30 prototypowych egzemplarzy.

Mamy nadzieję, że nikt nie powie tego anonimowemu kupcowi, który w zeszłym roku za Stradivariusa „Lady Blunt” zapłacił prawie 16 milionów dolarów.

{jumi [*9]}

a