Malaria to jedna z największych katastrof dotykających mieszkańców tropikalnych krajów. Wywołująca paraliżującą gorączkę, nudności i torsje choroba zabija co roku ponad pół miliona ludzi. Nie istnieją skuteczne szczepienia i nie sposób się przed nią uchronić. Wystarczy jedno ugryzienie komara, aby żyjące w jego ślinie pasożyty Plasmodium falciparum dostały się do krwiobiegu; liczba ich odmian sprawia, że kuracja jest kosztowna, ciężka i bardzo często przynosi tylko doraźne rezultaty.
Jednak testowany przez ostatnie 18 miesięcy lek zdaje się zapowiadać prawdziwą rewolucję. Naukowcy z Uniwersytetu Cape Town opracowali syntetyczną cząsteczkę z klasy aminopirydyn, która niezwykle skutecznie zwalcza chorobę u zwierząt; podana doustnie, momentalnie zabija pasożyty we wszystkich stadiach rozwojowych. Co więcej, nawet odmiany odporne na tradycyjną terapię antymalaryczną nie oparły się działaniu leku. Zwierzęta, którym zaaplikowano substancję nie wykazały żadnych skutków ubocznych.
Testy z udziałem ludzi mają ruszyć już od początku przyszłego roku. Jednak nawet w najlepszym razie cały proces zabierze przynajmniej kilka lat. Jest na co czekać - odkrycie naukowców z UCT ma w końcu również ogromne znaczenie symboliczne. Skuteczne rozwiązanie problemu malarii będzie dla wszystkich Afrykanów dowodem na to, że są w stanie rozwiązać problemy swojego kontynentu bez ingerencji z Europy i USA.
{jumi [*7]}
