Na trop potencjalnego zagrożenia wpadł Polak Sławomir Tulaczyk, profesor Uniwersytetu Kalifornijskiego. Według niego źródłem metanu mogą być uwięzione pod lądolodem organiczne substancje, przekształcone w gaz przez mikroby żyjące w pozbawionym tlenu środowisku.
- Łatwo zapomnieć, że przed 35 milionami lat, kiedy zaczęło się obecne zlodowacenie Antarktydy, kontynent ten tętnił życiem – tłumaczy badacz – Na skutek postępującego rozrastania się lodu, materia organiczna została odcięta od świata. Nasza symulacja pokazuje, że powstały z tej materii węgiel mógł zostać przekształcony w metan.
Naukowcy przeprowadzili symulację opierając się na szeroko stosowanym jednowymiarowym modelu hydracji. Hydrat (lub inaczej wodzian) metanu to jego nietrwały związek powstający w warunkach wysokiego ciśnienia i niskiej temperatury, mogący przybrać stałą formę podobną do lodu. Uczeni oszacowali też prawdopodobną ilość gazu oraz jego wodzianu pod pokrywą lodową na 4 miliardy ton.
- Nasze badanie podkreśla, jak ważna jest dalsza eksploracja niedostępnych środowisk podlodowych w Antarktyce – komentuje swoje odkrycia Tulaczyk – Mogą one mieć dużo większy wpływ na zmiany klimatyczne, niż kiedykolwiek podejrzewaliśmy.
{jumi [*7]}