Uwielbiana na całym świecie, kawa to prawdziwy napój nowoczesności. Wielu nie wyobraża sobie bez niej życia, a każdego ranka jej strumienie płyną z dzbanków, ekspresów i termosów do ponad półtora miliarda filiżanek i kubków. Jednak wkrótce może się okazać, że obfite złoża czarnego złota wyczerpały się niemal całkowicie. Jeśli nie powstrzymamy globalnego ocieplania się naszej planety, w końcu będziemy musieli obejść się smakiem.
Choć nalewana z ekspresu przelewowego kawa często sugeruje jedynie słaby związek z naturą, u źródeł każdej filiżanki znajduje się krzew kawowca. Rośliny te, a szczególnie najbardziej ceniona odmiana Coffea arabica, są bardzo wymagające. Nie tylko potrzebują stale od 18 do 21 °C, są również kapryśne gdy przychodzi do deszczu. Zbyt małe opady i drzewko uschnie; zbyt duże, a zgnije lub zostanie zaatakowane przez grzyby.
Dodatkowym problemem są szkodniki, a szczególnie niedaleki krewny dobrze u nas znanego wołka zbożowego - Hypothenemus hampei. Nie dość, że ten uciążliwy kornik jest w stanie zniszczyć równowartość 500 milionów dolarów, to jeszcze ocieplający się klimat zdaje się wyraźnie mu sprzyjać. Wyższa temperatura oznacza, że Hypothenemus hampei rozmnaża się dwa razy szybciej i dociera tam, gdzie jeszcze kilka lat temu nie sposób go było uświadczyć.
Spodziewany kryzys kawowy dotknie nie tylko konsumentów, ale także – a może przede wszystkim – uprawiających krzewy kawowe obywateli rozwijających się krajów. Dla wielu z nich uprawianie kawowca to jedyny sposób na godne życie. Kawę uprawia 26 milionów rolników w 70 krajach i jest ona najbardziej wartościowym tropikalnym towarem eksportowym. Łączna wartość handlu kawą ustępuje tylko ropie naftowej i wynosi 15 miliardów [sic!] dolarów.
Co możemy zrobić, jeśli nie zatrzymamy gwałtownego ocieplania się naszego globu? Jednym z możliwych rozwiązań byłoby stworzenie bardziej odpornej odmiany Coffea arabica. W tym celu potrzebna jest jednak duża różnorodność genetyczna; niemal wszystkie krzewy uprawiane obecnie na całym świecie pochodzą z garstki drzewek sprowadzonych w XVII i XVIII wieku do kolonii francuskich i holenderskich. Aby wzbogacić pulę genetyczną, trzeba by sięgnąć do matecznika kawowców – Etiopii, gdzie różnorodność jest nawet 10 razy większa. Wskazany jest jednak pośpiech. Tam gdzie kiedyś rosły bujne rzędy drzewek kawowych, obecnie stoją ledwo je przypominające rachityczne krzaki. Tu również klimat zrobił swoje.
Jeśli to zawiedzie, zostaniemy postawieni w sytuacji kryzysu kawowego. Zgodnie z przewidywaniami ONZ w 2060 średnia temperatura wzrośnie o 4 °C, tym samym odbierając człowiekowi 65 procent miejsc, w których obecnie rośnie kawa. Wraz ze spadkiem podaży nieuchronnie nastąpi wzrost cen, czyniąc z kawy rzadki luksus dla wszystkich poza najbardziej uprzywilejowanymi. Będzie to koniec kawy jako prawdziwie demokratycznego napoju, pitego niezależnie od kraju, statusu pijącego oraz innych preferencji.
Czy ludzkości uda się obudzić w porę i uchronić się przed kawową posuchą? Miejmy nadzieję, że tak i że nastąpi to szybko – potem, bez kawy, będzie coraz trudniej…
{jumi [*7]}