Rezygnacja z Caracali, skądinąd bardzo słuszna ze względu na próbę połączenia w jedną platformę śmigłowców różnych kategorii, wywołała jednak lukę w zabezpieczeniu morskich działań ratowniczych w Polskiej Strefie Ekonomicznej. Używane przez darłowski dywizjon śmigłowce Mi-14 właśnie kończą swój operacyjny żywot. A następcy nie ma.
1,5 mld euro może kosztować program wymiany wysłużonych okrętów podwodnych Marynarki Wojennej. Francuski koncern DCNS proponuje okręty Scorpène uzbrojone w rakiety manewrujące i strategiczną niezależność dla Polski w ich wykorzystaniu. Przedstawiciele koncernu zapewniają, że współpraca obejmować będzie transfer nowoczesnych technologii do polskiego przemysłu oraz utworzenie w kraju przeszło tysiąca nowych miejsc pracy.
Koncern DCNS, francuski producent okrętów podwodnych, zapowiada, że jeśli wygra przetarg MON na dostawę trzech okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej, to stworzy w Polsce około tysiąca miejsc pracy na okres 9 lat budowy okrętów. Dodatkowo 300 miejsc pracy powstanie w celu serwisowania okrętów przez 30 lat ich eksploatacji. DCNS pokonał właśnie rywali z Niemiec i Japonii i wygrał przetarg stulecia na dostawę 12 okrętów dla australijskiej floty.
Gazeta Finansowa przyznała kolejne Plusy i Minusy Tygodnia. W najnowszym numerze Minus GF powędrował do generała Adama Dudy, szefa Inspektoratu Uzbrojenia MON.
Opóźnienie w oddaniu ORP Ślązak może sięgać nawet 18 miesięcy – ocenia kmdr por. rez. Maksymilian Dura, dziennikarz portalu Defence24.pl. Prace mogą trwać niemal dwukrotnie dłużej, niż deklarowała Stocznia Marynarki Wojennej. W konsekwencji duże straty poniesie Marynarka Wojenna. Opóźnienie jest także niekorzystne dla realizacji dalszych elementów programu modernizacji polskich sił zbrojnych. SMW, która jest spółką w upadłości, ma być również wykonawcą sześciu okrętów w ramach programów Miecznik i Czapla.
Dla polskiej armii zakup okrętów podwodnych to strategiczna decyzja. Okręty to kluczowy element świadczący o potencjale odstraszania ewentualnych agresorów, a ich wyposażenie w pociski manewrujące jeszcze te możliwości obronne i ofensywne zwiększy – przekonuje jeden z oferentów w przetargu firma DCNS. Francuzi podkreślają, że głównym założeniem ich oferty jest pełna niezależność Polski przy wykorzystaniu okrętów i pocisków, a także samodzielność przy ich serwisowaniu.
Gdyby – jak sugeruje MON – rozdzielono zakup trzech okrętów podwodnych i rakiet manewrujących, to koszty zakupu znacznie by wzrosły – przekonuje wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Byłoby to więc nie tylko błędem strategicznym, lecz także biznesowym.
Ministerstwo Obrony Narodowej proponuje, by rozdzielić proces zakupu okrętów podwodnych i pocisków manewrujących, stanowiących ich najważniejszy oręż. Zdaniem Stefana Niesiołowskiego, posła Platformy Obywatelskiej i przewodniczącego parlamentarnej Komisji Obrony Narodowej realizacja tego programu w takim kształcie będzie trudna, bo zagrażałoby to spójności uzbrajania Marynarki Wojennej.
Trzy nowoczesne okręty podwodne, które do 2030 roku mają wzmocnić polską flotę, będą kosztowały ok. 7,5 mld zł. Każdy z pocisków manewrujących dalekiego zasięgu, które mają być ich kluczowym uzbrojeniem, kosztować będzie dodatkowo kilka milionów. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami resortu obrony narodowej zakup okrętów podwodnych miał być połączony z zakupem pocisków. W ostatnich dniach wiceminister Czesław Mroczek zasugerował, że pociski będą pozyskiwane w odrębnym postępowaniu.
– To była pewna sugestia ministra Mroczka. Uważam, że będzie trudno realizować ten program, jeżeli oddzieli się zakup okrętu podwodnego od zakupu rakiet. Trzeba to przedyskutować – zwraca uwagę w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Stefan Niesiołowski, poseł Platformy Obywatelskiej. – Wydaje mi się, że spójność tego programu możliwa jest tylko wtedy, kiedy państwo zagwarantuje jedność okrętów i rakiet.
Uzbrojone w pociski samosterujące okręty podwodne mają pełnić funkcję odstraszającą i zagwarantować, że Marynarka Wojenna będzie w stanie skutecznie niszczyć kluczowe cele na terytorium przeciwnika. By to osiągnąć, oba typy uzbrojenia muszą ze sobą doskonale współpracować. Stefan Niesiołowski obawia się, że gdy pochodzić będą od różnych producentów, to ten cel może być zagrożony.
– Nie bardzo sobie wyobrażam, jak to miałoby wyglądać, zwłaszcza że do tej pory raczej obowiązywała koncepcja, że okręty i rakiety mają jednego producenta, i z tego, co pamiętam, również przedstawiciele MON-u ją popierali. To się wydaje naturalne i chyba nic takiego się nie wydarzyło, żeby to zmienić. Być może są jakieś argumenty, trzeba to przedyskutować – mówi Niesiołowski.
Wiceminister Mroczek zasugerował także, że rozważany jest zakup okrętów podwodnych w grupie kilku państw NATO.
Jak podkreśla Niesiołowski, bez względu na to, jaka forma przetargu zostanie wybrana, MON nie zrezygnuje z budowania potencjału odstraszania, czyli wyposażenia okrętów podwodnych w pociski.
Zakup okrętów podwodnych jest jednym z wielu programów modernizacji polskiej armii.
– W tej chwili polska armia staje się bardzo nowoczesna, jest bardzo wiele zestawów, są Rosomaki, Leopardy, zestawy przeciwrakietowe, samoloty F-16, za chwilę będą polskie drony. Mamy w tej chwili bardzo nowoczesną, nieco ponad stutysięczną, z siłami rezerwy nieco większą, zawodową, sprawną armię. Różnie to jest oceniane, ale mówi się, że to 6 czy 7 armia w NATO – mówi poseł PO.
Polska planuje wydać na trzy okręty podwodne 7,5 mld zł. Dostawy są zaplanowane na lata 2020-2025. Przetarg na okręty może zostać rozpisany jesienią, podpisanie umowy miałoby zaś nastąpić najpóźniej na początku 2017 r. Jedynym oferentem, który zaproponował okręty posiadające zintegrowane pociski manewrujące, jest francuski DCNS.
Oficerowie w Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni za pomocą symulatora systemu walki francuskiej firmy DCNS uczą się, jak wykorzystywać zintegrowany obraz sytuacji wokół okrętu podwodnego oraz jak używać jego uzbrojenia, w tym broni odstraszania. Producent startujący w przetargu na dostawę okrętów podwodnych dla Polski zaprezentował w Gdyni swój symulator.
‒ Współpracowaliśmy z firmą od dłuższego czasu. Ponad dwa zajęło nam ściągnięcie na tydzień tego symulatora. Wszystko po to, aby przedstawić oficerom Marynarki Wojennej, jakie możliwości mogą mieć przyszłe okręty podwodne – tłumaczy w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes kmdr por. Wojciech Mundt, rzecznik prasowy Akademii Marynarki Wojennej. ‒ W Marynarce Wojennej w tej chwili mamy okręty podwodne o napędzie klasycznym, które przenoszą uzbrojenie torpedowe, a tutaj mamy również uzbrojenie rakietowe. To duży skok technologiczny, dlatego by w pełni wykorzystać możliwości nowych okrętów, trzeba mieć zdecydowanie szerszą wiedzę.
Francuski koncern DCNS już wcześniej współpracował z Akademią Marynarki Wojennej. Zorganizował m.in. szkolenia z obsługi zintegrowanego systemu zarządzania platformą okrętu podwodnego IPMS dla specjalistów z MW.
Teraz przez tydzień Francuzi prezentowali w Gdyni symulator okrętu typu Scorpène. DCNS proponuje tego typu okręty w postępowaniu na zakup trzech nowych jednostek dla polskiej Marynarki Wojennej.
Jak podkreśla kmdr por. Mundt, zakup nowych okrętów podwodnych wiąże się z całkowitą zmianą technologii, więc oficerowie MW muszą się do tego odpowiednio przygotować, a symulator systemu walki to właśnie umożliwia. Za jego pomocą oficerowie mogą zapoznać się ze skomplikowanymi systemami elektronicznymi oraz nowymi typami uzbrojenia.
‒ Jest to skomplikowany system: od stacji hydrolokacyjnej, poprzez obsługę systemów samego systemu walki, aż po obsługę uzbrojenia. W dzisiejszych czasach okręty są naszpikowane elektroniką, zwłaszcza okręty podwodne, które powinny wykonywać zadanie w ukryciu, bo nie mogą być widoczne dla przeciwnika. Obsługujący je muszą też słyszeć, co się wokół nich dzieje i muszą umiejętnie wykorzystać to uzbrojenie. Wydaje mi się, że oficerowie dowiedzieli się w tym tygodniu, jak to skutecznie zrobić – ocenia kmdr por. Mundt.
Dzięki symulatorowi systemu walki oficerowie mogli przećwiczyć niszczenie różnego rodzaju celów. Okręty Scorpène przenoszą dużo większy zakres uzbrojenia niż te, którymi obecnie dysponują okręty podwodne MW, w tym pociski manewrujące o zasięgu przekraczającym nawet 1000 km.
‒ Dla nas zasadniczą kwestią jest – i to jest powód naszej obecności w Akademii Marynarki Wojennej – zaprezentowanie możliwości, jakie daje system walki, który proponujemy w ramach francuskiej oferty dotyczącej dostarczenia nowych okrętów podwodnych dla Polski. To dobra okazja do tego, by zaprezentować oficerom nową generację systemów walki oraz pokazać im, jak z nimi pracować – podkreśla Alain Cursat, odpowiedzialny za marketing systemów walki okrętów podwodnych w DCNS.
Cursat podkreśla, że w prezentowany na symulatorze system walki SUBTICS wyposażone są zarówno okręty wykorzystywane przez francuską marynarkę, jak i jednostki eksportowane.
Ten system wyróżnia poziom zintegrowania informacji płynących ze wszystkich czujników oraz przystosowanie do korzystania zarówno z torped, jak i pocisków odstraszających.
‒ To mózg okrętu podwodnego, który zbiera informacje i dane ze wszystkich jego „zmysłów", sygnały akustyczne i nieakustyczne. Na tej podstawie tworzy obraz sytuacji taktycznej i daje możliwość odpowiedniej reakcji na zagrożenie, czyli przeprowadzenie ataku z użyciem każdego rodzaju broni, m.in. torped i pocisków rakietowych – wyjaśnia Cursat.
Mundt dodaje, że dla AMW nowoczesne symulatory to nie nowość. Na uczelni jest wiele urządzeń tego typu, w tym symulatory manewrowania okrętami, symulator GMDSS (Global Maritime Distress and Safety System, czyli ogólnoświatowego systemu bezpieczeństwa) oraz trenażery artyleryjskie.
AMW buduje także symulator całego okrętu w stojącym przy uczelni, na lądzie okręcie podwodnym klasy Kobben.
‒ Cały czas staramy się coś pozyskiwać, a te, które mamy, musimy unowocześniać, ponieważ technika idzie do przodu, a my chcemy uczyć tego, co będzie, a nie tego, co było – podkreśla kmdr por. Mundt.
a