Wydrukuj tę stronę
środa, 17 listopad 2010 14:32

Joey Beltram zagra w Warszawie Wyróżniony

Napisane przez EN, mat. pras.
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Joey Beltram Joey Beltram mat. prom.

Joey Beltram, jako zaledwie 12-latek, po raz pierwszy staje za kółkiem gramofonu. Natomiast już 5 lat później wydaje swoją debiutancką płytę. Megagwiazda techno już 11 grudnia zagra w klubie M25 w Warszawie.


Joey Beltram pochodzi z dzielnicy Queens, w słynnym N{jumi [*4]}ew York City. Jest dzieckiem Meksykanina i Włoszki. Nie jest nowością, że emigracyjny status nie ułatwia życia. Szczególnie w Nowym Jorku. Joey musiał walczyć o przetrwanie i ćwiczyć swój charakter w jednym z najtrudniejszych półświatków na Ziemi.
Do ciężkich warunków musisz się przystosować - wspomina - Jeśli nie dasz rady, zginiesz! Zawsze próbowałem wydobyć z mojego życia, co było najlepsze. Nawet, gdy było mi bardzo ciężko. Dlatego udało mi się zwalczyć moje otoczenie. Mam szczęście, bo większości dzieciaków się to nie udało. Jest wśród nich masa poczciwych ludzi, ale nie potrafią nie być ofiarami swojego otoczenia. Nowojorskie ulice i podziemia metra to otoczenie, w którym trzeba znać metodę na przetrwanie. Trzeba mieć coś, dzięki czemu budzisz respekt na ulicy - mówi.
W 1983 roku, jako zaledwie 12-latek, po raz pierwszy staje za kółkiem gramofonu. Natomiast już 5 lat później (!!!) wydaje swoją debiutancką płytę. Jest to maxi-singiel, wytłoczony nakładem oficyny Nu Grooye z NY. Po nim pojawiają się kolejne, dla innych lokalnych oficyn Atmosphere i Easy Street. Z tego okresu pochodzi też chicagowska Ep-ka "Forgotten Moments". Beltram występuje tu pod kryptonimem Cold Six i, jak twierdzi, jest to jego pierwsze wydawnictwo "z prawdziwego zdarzenia". Słusznie, bowiem jej wydanie i ciepłe przyjęcie owocuje pierwszym poważnym kontraktem płytowym z belgijską firmą R&ampS Records. To nie pierwszy przypadek, gdy młody amerykański muzyk z kręgu techno, musi szukać zrozumienia dla swojej twórczości w Europie. W końcu 1989 r. wyrusza do belgijskiego Gent, do dziś swego ulubionego europejskiego miasta. Tutaj kontynuuje nagrywanie kolejnych singli, "Vortex" i "Mentasm", wydanych przez Mundo Music i Second Phase. Oprócz żmudnej ekspansji w Europie, nie rezygnuje także z rynku amerykańskiego. Wydany pod szyldem Direct, singiel "Let It Ride", ma spory posłuch w rodzimym kraju. Jednak Stany nie są otwarte na nowe brzmienia:

 

Beltram wraca na rynek w 1992 r. Ep-ką "Calibre", wydaną przez Warp. W międzyczasie ukazują się też jego nagrania z lat 1989-91, na płycie "Beltram Re-Releases 89-91". W zasadzie pozycja Beltrama, jako jednej z kluczowych postaci światowego techno, jest już ugruntowana, ale wciąż brakuje mu porządnego kontraktu płytowego. Wciąż wydaje, jego płyty są doceniane, ale brak opieki sprawnej, zaangażowanej w jego sprawy firmy, spędza mu sen z powiek. Szansa pojawia się trzy lata później, kiedy trafia do Tresor Records. Nieograniczona wolność artystyczna, a jednocześnie sprawnie zorganizowana dystrybucja i promocja. No i profil artystyczny - gdzież mógłby czuć się Lepiej, niż wśród Millsa, Hooda, Vogla, Atkinsa czy Baxtera? Wkrótce po związaniu się z berlińską oficyną, nagrywa dla niej album "Places", jedną z najlepszych płyt w historii techno.

Tresor ma swoje wielkie dni. Wydaje w tym samym roku "Waveform Vol 3" Millsa, genialny "Internal Empire" Hooda, "Absolute Time" Vogla i wiele innych wielkich płyt. Jesienią 95' organizują wspólną trasę, na której występują Beltram, Vogel i Baxter. Wszystko wygląda super zachęcająco. Niestety, pojawia się wkrótce wielki problem, wynikający z nieszczęsnego układu Tresora z dystrybucyjną firmą Logic. Ta ostatnia nie dopełnia umowy i mimo znakomitej pracy wytwórni, dystrybucja kuleje. Najlepsze tytuły wytwórni i jedne z najwybitniejszych płyt w historii techno, przepadają w komercyjnie nastawionej firmie dystrybucyjnej. W roku 98' na szczęście wyprostowują ten pechowy układ. Wszystkie "zaginione tytuły" Tresora powracają do normalnego obiegu, dzięki starej, dobrej firmie EFA, specjalizującej się w muzyce undergroundowej. W zasadzie to tak, jakby wszystkie te wybitne płyty ukazywały się dopiero teraz, z opóźnieniem. Beltram także powraca do Tresora, by przygotować swój nowy album. Zapowiadająca go Ep-ka "Ball Park" ujrzała światło dzienne w 1998 roku. To wielka wiadomość! W trakcie, gdy trwały niezawinione problemy wytwórni z dystrybucją, Joey związał się na jakiś czas z zasłużoną brytyjską Nova Mute. Dla niej wydał doskonały album "Close Grind" pod szyldem JB3. To porcja wspaniałej muzyki, świadectwo rozwoju talentu wielkiego Joeya. Jednak niedoścignionym, absolutnie doskonałym arcydziełem pozostaje wydana w 1995 r. "Places".

Beltram to jedna z największych indywidualności w całej historii techno. Jego styl jest niepodrabialny, natychmiast poznawalny. Joey nie daje się szufladkować. Jest artystą z prawdziwego zdarzenia:
- "Do każdej nowej produkcji podchodzę z pozycji artysty. Raczej nie jako kompozytor, a bardziej jako malarz, który swoim pędzlem wyczarowuje swoją sztukę na nieobrobionym płótnie. Zawsze pracuje się w specyficznych warunkach, poszukując inspiracji. Można się oczywiście spontanicznie wykrzyczeć. Ale nie o to chodzi. Nie twierdzę, że z gruntu nie może się to udać. Ale jednak dzieła prawdziwych artystów, takich jak Michał Anioł, oddają całą duszę, całe swoje życiowe doświadczenie. To jest dopiero coś autentycznego. I to jest właśnie rzecz, którą próbuję zrobić ze swoją sztuką. Nie siadam za maszynkami i nie próbuję zrobić po prostu kolejnego hitu, ale tworzę swoją muzykę zwyczajnie. Staram się, by pochodziła z mojego serca, z pierwotnej duszy, aby kształtowała ją moja osobowość. Kiedy tworzę naprawdę się staram. Jestem prawdziwym wołem roboczym. Wszystko po to, by nadać każdemu kawałkowi prawdziwe życie. Chcę być z nich po prostu dumny".
M25
ul. Mińska 25
Warszawa
www.m25.waw.pl
11.12.2010
JOEY BELTRAM & UNDERGROUND PERCEPTION
Lineup:
JOEY BELTRAM
Dtekk
Donnell Knox
Underground Perception
start 22.00
wst. 25 zł

{jumi [*7]}

Artykuły powiązane

© 2019 KURIER365.PL