Agnieszka Romaszewska-Guzy, wiceprezes SDP, dyrektor Telewizji Biełsat, przedstawiła dane, z których wynikało, że jedynie połowa dziennikarzy zatrudnionych jest na etatach, co trzeci – na umowach o dzieło; pozostali – na zasadzie „samozatrudnienia” i umowach-zleceniach. Taka sytuacja jej zdaniem nie sprzyja stabilności zatrudnienia i pewności bytu dziennikarzy, zwłaszcza zaczynających przygodę z zawodem. Także ich rzekome wysokie zarobki to mit – mówiła Romaszewska. – Tabloidy chętnie rozdmuchują wysokie gaże dziennikarskich gwiazd TV. O średnio dobrych wynagrodzeniach mogą też mówić zatrudnieni w redakcjach warszawskich. Tymczasem ogromna część reprezentantów naszego zawodu spoza Warszawy zarabia 1-2 tys. zł netto. Zdaniem Romaszewskiej pogarsza się też sytuacja w TV publicznej, gdzie generalnie nie zmniejsza się liczba zatrudnionych. Są oni jednak – pod naciskiem posunięć oszczędnościowych - pozbawiani etatów. W regionalnych oddziałach TVP na etatach zostawia się praktycznie jedynie pracowników technicznych.
Wojciech Maziarski z Gazety Wyborczej jest pesymistą co do przyszłości zawodu dziennikarza, który jego zdaniem w przyszłości zaniknie. Media „zmieszczą się” w internecie, gdzie zawodowo wyszkolonych dziennikarzy z powodzeniem zastąpią osoby, potrafiące coś interesującego napisać. Równocześnie coraz mniej osób chce płacić za możliwość przeczytania w papierowej gazecie o wydarzeniach z poprzedniego dnia, mogąc dowiedzieć się o nich na bieżąco z internetu bądź z telewizji czy radia.
Szefowa związku zawodowego „Wizja” w TVP, Barbara Markowska-Wójcik, nie zgodziła się z twierdzeniem, że zawód dziennikarza upada. Jej zdaniem to jego zabezpieczenie socjalne upada. – Obecnie dziennikarz w TVP to rzemieślnik od roboty. Wyrzuca się ludzi na umowy śmieciowe bądź ½ etatu. Wierzę, że dziennikarstwo nie upadnie, ale musimy bronić zawodu – apelowała Markowska-Wójcik. Michał Karnowski z „Uważam Rze”, twierdził, że w odniesieniu do mediów rynek nie powinien decydować o wszystkim. Dotyczy to zwłaszcza mediów publicznych. Karnowski przewiduje, że na rynku medialnym przetrwają multi-fachowcy, znający zarówno warsztat TV, jak i radiowy, prasowy, agencyjny i internetowy; organizatorzy mediów (wydawcy) oraz ci na samym dole – głównie pisujący do portali, społecznie bądź za niewielkim wynagrodzeniem.
Zdaniem Macieja Gduli z „Krytyki Politycznej” dziennikarze to nie „wybrańcy losu”, którzy powinni zarabiać krocie. Z drugiej strony, „to dobrze, ze zauważyli, że pracują również w roli pracowników zatrudnionych u pracodawców – funkcjonują w kapitalizmie. – W Agorze powstała komórka NSZZ Solidarność. To symptomatyczne . Rynek nie sprzyja niezależności. Większość obecnych dziennikarzy stanie się w przyszłości de facto piarowcami, bo muszą przecież z czegoś żyć – mówił Gdula.
Zdaniem Romaszewskiej w odniesieniu do mediów w Polsce wolny rynek nie może być „lekiem na całe zło”. Można i trzeba go modyfikować. Zaś sami dziennikarze powinni walczyć o swoje prawa socjalne i pozycję zawodową m.in. w ramach SDP.
{jumi [*7]}