Wydrukuj tę stronę
poniedziałek, 09 maj 2022 12:45

Kijów: symbol walki z rosyjskim najazdem Wyróżniony

Napisane przez
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Niezwykła rzeźba: wzorowanego na legendarnym św. Jerzym Kozaka pokonującego dwugłowego smoka Niezwykła rzeźba: wzorowanego na legendarnym św. Jerzym Kozaka pokonującego dwugłowego smoka Cezary Rudziński

Dzisiaj Rosja, Białoruś i niektóre republiki poradzieckie obchodzą „Dień Pobiedy” – Dzień Zwycięstwa nad hitlerowskim faszyzmem w II Wojnie Światowej. Równocześnie Ukraina, która miała też ogromny wkład w tamto zwycięstwo, okupione wielkimi ofiarami, już 73 dzień zmaga się z brutalnym najazdem współczesnego, kremlowskiego komuno-faszyzmu i wielkoruskiego szowinizmu.

Jednym z symboli tej walki jest rzeźba Kozaka odpierającego atak dwugłowego smoka z carskimi koronami na łbach.

Vis a Vis Soboru Sofijskiego

Na szerokim chodniku ulicy Wołodimirśkoj (Włodzimierskiej) w Kijowie, niemal vis a vis bramy gospodarczej na teren najstarszego z zachowanych, sakralnych zabytków Rusi Kijowskiej, Soboru Sofijskiego (Mądrości Bożej) z X wieku, stoi duża, niezwykła rzeźba: wzorowanego na legendarnym św. Jerzym Kozaka pokonującego dwugłowego smoka. .

Walka ta toczy się na dużej mapie Ukrainy, a skrzydlaty smok atakuje od wschodu. Dodam, że ulica, na której stoi ta rzeźba, należy do najważniejszych w historycznej, starej części ukraińskiej stolicy. Przecina ona plac Sofijski, a stoją przy niej, lub w najbliższym otoczeniu: sławna Złota Brama z XI wieku, sobory Sofijski i Michajłowski o Złotych Kopułach, barokowa perełka: cerkiew św. Andrzeja, Muzeum Historyczne, Opera, Uniwersytet im. Tarasa Szewczenki i sobór św. Włodzimierza.

Pod wpływem agresji w 2014 roku

Jest to więc punkt miasta, który każdy turysta musi zobaczyć. Rzeźba Kozaka powstała pod wpływem agresji Rosji na Ukrainę w roku 2014 i okupacji Krymu oraz części Donbasu, a na ul. Wołodymirśkoj stanęła w roku 2016. Obecnie, w trakcie kolejnego najazdu północno – wschodniego sąsiada na Ukrainę, nabrała szczególnej wymowy. Zapowiadając, oby skutecznie, niełatwe i okupione ogromnymi ofiarami, zwycięstwo nad wielkoruskim agresorem.

Autorem tej rzeźby jest artysta średniego pokolenia Wiaczesław Didkowśkij, nazywany przez przyjaciół Sławą. Jest to twórca, którego prace weszły już do historii sztuki ukraińskiej XXI wieku. Przede wszystkim rzeźbiarz, ale także grafik, malarz, artysta stosujący też techniki mieszane. Mimo dużej różnicy pokoleniowej między nami, znamy się i przyjaźnimy od ćwierć wieku. A zaczęło się to banalnie. 

„Na Andrijiwśkom” i w Berdyczowie.

Kończąc w 1997 roku ponad 6 – letnią pracę korespondenta prasy polskiej w Kijowie zauważyłem jego oryginalne rzeźby – kompozycje z miedzianej blachy i drutu, na sławnym, ogromnym, odbywającym się dwa razy do roku: w Dni Kijowa – ostatni weekend maja i 24 sierpnia, Dniu Niepodległości i sąsiednich, Jarmarku sztuki, rzemiosła artystycznego i sztuki ludowej „Na Andijiwśkom Uzwizu” (Zjeździe św. Andrzeja, z Górnego Miasta, na naddnieprzański Podół). .

Kupiłem jedną, umówiliśmy się na następny dzień w odległym o kilka godzin jazdy „elektryczką” lub, wówczas, zdezelowanym autobusem, Berdyczowie w którym mieszkał i tworzył. Miałem okazję poznać wtedy jego wcześniejsze prace, które wystawiał w Domu Kultury, lub przezeń zakupione. A przede wszystkim niezwykłą technologię tworzenia rzeźb metodą obróbki mechanicznej, termicznej i chemicznej, ze wspomnianej miedzianej blachy i drutu, łączonych także z drewnem.

Jak zostałem „odkrywcą” młodego talentu

Wymyśloną przez ojca artysty oraz twórczo rozwiniętą przez jego syna i córkę, też rzeźbiarkę. Uznałem to za bardzo ciekawe, młodego wówczas artystę za wyjątkowo obiecującego twórcę i opublikowałem o nim w prasie polskiej duży artykuł. Później zresztą, gdy jego twórczość rozwinęła się, kolejne. Ale dzięki temu artykułowi, pierwszemu w ogóle o początkującym rzeźbiarzu, gdyż ukraińskie pojawiły się dopiero później, uważa on mnie, trochę żartobliwie, za „odkrywcę” jego twórczości.

I w bardzo już bogatym portofolio prezentuje go na pierwszym miejscu. Swoją twórczość rozpoczynał, jak już wspomniałem, od prac w metalu, drewnie, ale również malarskich. W roku 1997, w którym poznaliśmy się, obchodzono na świecie 450 rocznicę urodzin Miguela Cervantesa. Co stało się dla artysty inspiracją do rozpoczęcia tworzenia dużego, liczącego w sumie chyba co najmniej kilkanaście bardzo różnych rzeźb, cyklu poświęconego Don Kichotowi i, w paru przypadkach, jego giermkowi Sancho Pansie. .

W kolekcjach, galeriach i podręczniku literatury

Prac tak ciekawych, że fotografia jednej z nich, najbardziej dynamicznej, przedstawiająca cervantesowskiego bohatera szarżującego piką na skrzydła wiatraka, trafiła, jako ilustracja, do ukraińskiego licealnego podręcznika literatury. Tematykę, a także technikę wykonania swoich prac, artysta nieustannie wzbogacał, tworząc m.in. oryginalne i niepowtarzalne cykle Muzyków, Fortun, Zwierząt itp. Do swoich najlepszych dotychczas artysta zalicza m.in. „Myśliciela”.

A także trochę przewrotny, z filozoficzną głębią „Spacer króla” prowadzącego na smyczy ulubionego prosiaka, ale obok z klepsydrą czasu i tym samym, lub innym, już upieczonym, podanym na półmisku. Ja bardzo wysoko cenię także co najmniej kilku „Muzyków”, zwłaszcza jednego ze skrzypków i wiolonczelistę, „Amazonkę”, sporo rzeźb w brązie, czy wielobarwne grafiki.

Bogaty dorobek twórczy

Niezliczone przykłady jego ciekawych prac można mnożyć. Znaleźli się ich zamożni kolekcjonerzy, wystawiały galerie, co pozwoliło artyście kupić i przenieść do niego, dom na wsi pod Kijowem, rozbudować go, dobudować pracownię, doskonalić warsztat zarówno artystycznie, jak i pod względem nowatorstwa samodzielnie wymyślanych i konstruowanych narzędzi oraz instrumentów. Pojawiły się zamówienia na pomniki odlewane w brązie, współpraca przy innych.

Czy dosyć niezwykłe, jak np. kapitalny remont, znajdującej się w stanie technicznym zagrażającym przechodniom, wielkiej rzeźby przedstawiającej płynących na łodzi legendarnych założycieli Kijowa braci Kyja, Choriwa i Szczeka oraz ich siostry Łybid’, stojącego na naddnieprzańskim bulwarze. Którą, wraz ze współpracownikami, odnowił w wymaganym rekordowym czasie. .

Dom - muzeum

Poważne skutki przebytej choroby zmusiły artystę do rezygnacji, być może tylko czasowej, z wykonywania prac z koniecznym stosowaniem chemikaliów. Sięgnął po żywice i inne tworzywa. Jego duża seria powtarzalnych, białych, stylizowanych aniołów, trafiła na kijowskie skwery i do parków. Tworzył również mniejsze rzeźby odlewane później w brązie, ciekawe wielobarwne miedzioryty itp. Równocześnie swój dom i ogród powoli przekształcał w małe muzeum.

Podczas każdego pobytu u niego, a bywałem tam zawsze w trakcie kolejnych wizyt w Kijowie, oglądałem i fotografowałem coś nowego. Zarówno rzeźby, grafiki, malarstwo łączone z drewnem lub metalem, jak i ceramikę w mieszkaniu, ale i około domu. M.in. wielką metalową ważkę na skale, czy ogromnego kota wykładanego ceramicznymi płytkami, z siedzącym na nim ptaszkiem.

Na linii frontu

To tylko przykłady, bo dorobek artysty jest naprawdę duży i ciekawy. A jego współczesny, wojenny los, okazuje się, na szczęście tylko częściowo, podobny do tego, który dotknął współrodaków. Wobec rosyjskiej agresji i zbliżania się fontu, zdążył wywieźć rodzinę, trochę prac i wyposażenia pracowni artystycznej do miasta dosyć odległego od wsi, w której mieszka i tworzy na północny zachód od stolicy.

A to tam miały miejsce budzące grozę zbrodnie rosyjskich agresorów: w Buczy, Irpieniu, Makarowie. Jego dom i pracownia, jak się okazało po wypędzeniu z okolicy okupantów, ocalały. Ale siła wybuchu, który zrównał z ziemią dom sąsiada, zburzyła stalowy płot i uszkodziła okna. Maruderzy czy zwykli rabusie spowodowali zaś kolejne szkody. Najpierw, po którejś z rozmów telefonicznych, otrzymałem od niego zdjęcie z sąsiedzkimi ruinami na pierwszym planie.

Nowe prace

Później zaś wiadomość, że artyście udało się, po sprawdzeniu terenu przez saperów, dotrzeć do domu, zabezpieczyć wybite okna płytami i zabrać nie zrabowaną część wyposażenia pracowni artystycznej. Większość tego, co było w mieszkaniu, zapewne jednak przepadła. W tym ciekawe stare i późniejsze prace, modele rzeźb, rysunki itp. Ale twórca nie poddaje się. W nowym, chwilowym miejscu pobytu, zaczął wykonywać, w miarę możliwości technicznych, nowe prace.

M.in. dekoracyjne talerze – plakiety na ściany, o tematyce polsko – ukraińskiej i polskiej. W wersjach polsko i anglojęzycznych. Powtarzalne, niedrogie, ma więc nadzieję, że wzbudzą zainteresowanie także w Polsce. Czy najnowszą, w postaci dużego znaczka pocztowego ze sceną zatopienia przez ukraińskie rakiety rosyjskiego krążownika „Moskwa” i sławną odpowiedzią obrońców Wyspy Węży: „Idite na…”. Sporo tych prac można obejrzeć, a także zamówić, korzystając z https://instagram.com/manufacture.ua?igshid=YmMyMTA2M2Y= . Artysta zdołał uratować kilka gotowych rzeźb z brązu na marmurowych podstawkach. Kilkanaście innych znajduje się, w zamkniętej obecnie, galerii w Kijowie.

Odbudowa zniszczeń i wiara w zwycięstwo

Trzeba mieć nadzieję, że z pożogi wojennej ocaleją rzeźby tego artysty w prywatnych kolekcjach nie tylko zagranicą. Że przetrwa ją również Kozak pokonujący rosyjskiego smoka na ulicy Wołodymirśkoj, zrekonstruowani legendarni założyciele Kijowa, pomnik hetmana Orlika, część dekoracji którego również wyszła spod tej samej ręki, a także inne pomniki, popiersia, grafiki itp. Bo byłaby to duża strata dla ukraińskiej sztuki i kultury. .

Chociaż, jestem o tym głęboko przekonany, artysta ma jeszcze wiele dzieł do stworzenia. Od kilku dni remontuje uszkodzony dom i pracownię. Wczoraj poinformował mnie, że zdobył już szkło na szyby do wyrwanych okien. I wierzy, podobnie jak większość jego rodaków, że trwająca nadal krwawa wojna z rosyjskimi agresorami, skończy się zwycięstwem Ukrainy. Czego im życzę z całego serca.

Artykuły powiązane

© 2019 KURIER365.PL